Co łączy takie nazwiska jak David Fincher, Ridley Scott, Denis Villeneuve i Tim Burton? Żaden z tych uznanych reżyserów nie otrzymał wyróżnienia od Amerykańskiej Akademii Sztuki i Wiedzy Filmowej. Jeśli spojrzymy na całą historię kina, takich przypadków pojawia się jeszcze więcej. U schyłku karier w ręce wielkich filmowców powędrowały Oscary specjalne za całokształt twórczości. Jednak w latach największej twórczej aktywności byli sukcesywnie pomijani. Wieczne uznanie kolejnych pokoleń widzów jest ważniejsze niż złota statuetka, ale brak jej w dorobku nie świadczy dobrze o wyborach głosujących. W tym rankingu przypominamy nazwiska dziesięciu twórców, którzy nigdy nie dostąpili zaszczytu zwycięstwa na corocznej edycji gali.
Z zestawienia wykluczamy twórców, których dzieła zdobyły statuetkę dla najlepszego filmu nieanglojęzycznego. Liderami w tej kategorii byliby
Federico Fellini,
Ingmar Bergman i
Akira Kurosawa (dodatkowo otrzymali też nagrody specjalne). Nawet
Alfred Hitchcock nie otrzymał samodzielnej nagrody, ale jego "
Rebecca" została najlepszym tytułem roku 1940.
Triumf jeszcze przed nimi. Znani reżyserzy, którzy nie zdobyli Oscara
Getty Images © Charley Gallay PTA pozostaje w gronie najbardziej szanowanych (i wciąż aktywnych) twórców amerykańskich. Akademia zauważała jego kolejne filmy, a samego reżysera i scenarzystę nominowała dotąd aż 11 razy, w tym trzykrotnie jako producenta w kategorii "najlepszy film". Jednak ani "
Aż poleje się krew", ani "
Nić widmo", ani nawet ostatnie "
Licorice Pizza" nie przyniosły mu zwycięstwa. Również odpowiadające za Złote Globy stowarzyszenie Hollywood Foreign Correspondents omija go przy rozdawaniu nagród. W kwestii nagród autor "
Mistrza", "
Magnolii" czy "
Boogie Nights" może pochwalić się innym osiągnięciem. Do dziś pozostaje jedynym człowiekiem, który otrzymał wyróżnienia dla najlepszego reżysera na trzech najważniejszych filmowych festiwalach świata: w Wenecji, Berlinie i Cannes.
Getty Images © Donald Bowers Pochodzący z Hong Kongu twórca takich klasyków jak "
Chungking Express", "
Happy Together" i "
2046" nigdy nie mógł liczyć na uznanie Akademii. Żaden z filmów reżysera nie został nominowany do nagrody, a ledwie dwa zostały zgłoszone do wyścigu – "
Spragnieni miłości" i "
Wielki mistrz". Drugi tytuł, który zamyka też filmografię
Kar-Waia, trafił na skróconą listę produkcji, lecz nie przebił się do finałowej piątki. Kandydatom z ojczyzny reżysera ta sztuka udała się ledwie trzykrotnie – ostatnio dramatowi "
Better Days" w 2020. Poza granicami swojego kraju twórca jest nazywany jednym z mistrzów współczesnego kina, a jego filmy są seansami obowiązkowymi dla kinomanów i kinomanek na całym świecie.
Pokolenie włoskich filmowców, które rozpoczynało karierę po wojnie i tworzyło z sukcesami przez kolejne dekady, było zarówno uniwersalnie nagradzane, jak i doceniane przez widzów i krytykę.
Vittorio de Sica i
Federico Fellini zdobyli łącznie aż osiem Oscarów w kategorii "najlepszy film nieanglojęzyczny". Kandydaci z Półwyspu Apenińskiego niemal zawsze mieli zapewnione miejsce wśród piątki nominowanych. Biedniejszy o statuetki nie był na pewno
Michelangelo Antonioni, który triumfował na najważniejszych festiwalach świata. Jednak jego znakomite filmy nigdy nie przedostały się na hollywoodzkie salony. W 1961 roku "
Noc" nie trafiła na listę nominowanych. Zmieniło się to pięć lat później, gdy twórcę "
Przygody" doceniono za reżyserię i scenariusz "
Powiększenia". Statuetkę honorową otrzymał jako 83-latek, w 1995.
Getty Images © Franco Origlia Kariera amerykańskiego reżysera rozpoczęła się w latach 60. Przez kolejne dekady
De Palma zdobywał coraz większą popularność, wchodząc do ścisłego mainstreamu. Po fali porażek finansowych powoli zaczął usuwać się w cień, aby w końcu przestać pracować. Nawet nieudane produkcje w XXI wieku nie przekreślają przecież "
Człowieka z blizną", "
Carrie" czy "
Wybuchu". W momencie największej rozpoznawalności reżyser nie zdobył dla siebie nawet jednej nominacji. Największym sukcesem w karierze pozostają "
Nietykalni" –
Sean Connery wtedy otrzymał Oscara za rolę drugoplanową. Tymczasem Akademia powinna nadrobić swoje niedopatrzenie i w końcu nagrodzić człowieka, którego dzieła, przekraczające ramy gatunkowe i bawiące się inspiracjami, kochają kolejne pokolenia widzów.
Pomimo znacznego dorobku i powszechnego szacunku
Sergio Leone nigdy nie był ulubieńcem głosujących na laureatów nagród. Być może to wina gatunku, którego formułę doprowadził do perfekcji, narażając się tym, którzy uważali western za podrzędny względem kina artystycznego. Po latach widzów zaskakuje, że człowiek, który stworzył takie ikoniczne produkcje jak "
Pewnego razu na Dzikim Zachodzie", "
Dawno temu w Ameryce", "
Za garść dolarów", "
Dobry, zły i brzydki" i "
Za kilka dolarów więcej", może pochwalić się tylko nominacjami do Złotego Globu i nagrody BAFTA. Istnieje możliwość, że Akademia doceniłaby jego wkład w kinematografię pod koniec kariery. Niestety, Leone zmarł przedwcześnie w 1989.
Na skróty: "Pewnego razu na Dzikim Zachodzie"
Paul Thomas Anderson zdaje się kroczyć ścieżką swojego mistrza
Roberta Altmana. Zmarły w 2006 reżyser miał co prawda okazję odebrać statuetkę honorową na rok przed odejściem ze świata. Jednak wcześniejsze 40 lat pracy twórczej podsumowywały przede wszystkim rozczarowania. Z prawie 40 filmów, które podpisał, jedynie kilka zasłużyło na docenienie przez Akademię. Siedem nominacji nie przerodziło się jednak w chociaż jedno zwycięstwo. Nawet stworzone w 2001 "
Gosford Park", dramat osadzony na bogatym brytyjskim dworze, musiał uznać wyższość "
Pięknego umysłu"
Rona Howarda. Twórca "
Na skróty", "
M*A*S*H" i "
Gracza" ma na koncie dwie nagrody BAFTA, Emmy, Złoty Glob, czy wyróżnienia z Wenecji, Berlina i Cannes.
Getty Images © Andreas Rentz Prowokacyjny reżyser nie tylko szokuje każdym swoim kolejnym dziełem, ale i napędza kontrowersje również poza ekranem. Wygląda na to, że medialny szum nie przyciąga głosów członków Akademii. Dotychczas jego filmy, w których grały nawet popularne nazwiska, zyskiwały zaledwie pojedyncze nominacje. "
Antychryst" czy "
Nimfomanka", a nawet "
Melancholia" zupełnie ominęły czerwone dywany Los Angeles. Ale sam reżyser może pochwalić się jednokrotnym wyróżnieniem. Jako współautor zaśpiewanej przez
Björk piosenki "I’ve Seen It All" z "
Tańcząc w ciemnościach" miał okazję zawalczyć o statuetkę.
Choć ten japoński filmowiec doczekał się wielu naśladowców i podziwiających, najważniejsza nagroda świata nie miała zbyt wielu okazji docenienia unikatowego stylu reżysera. "
Późna jesień" z 1960 była pierwszym i ostatnim tytułem twórcy, który reprezentował Kraj Kwitnącej Wiśni w walce o Oscara. Filmowiec zmarł trzy lata później. Miał zatem znacznie mniej szans na triumf niż choćby czterokrotnie nominowany
Akira Kurosawa. Już w czasach
Ozu krytycy i inni twórcy wskazywali już na wielkość jego dokonań. Dzisiejszą popularność nazwisko reżysera zawdzięcza coraz szerszemu dostępowi do filmów w dekadach po śmierci autora.
Wyjątkowa pozycja radzieckiego reżysera – obdarzonego niezwykłym talentem i zmysłem do tworzenia wyjątkowych opowieści – pozwoliła mu na osiąganie sukcesów w starciu z kinem artystycznym na festiwalach filmowych. Jednak to właśnie debiut
Tarkowskiego został oficjalnie pierwszym filmem zgłoszonym przez ZSRR do walki w kategorii "najlepszy film nieanglojęzyczny". "
Dziecko wojny" nie trafiło do grona nominowanych, ale zrobiło karierę międzynarodową, wygrywając festiwal w Wenecji. Kolejny start po złotą statuetkę okazał się zwycięstwem mocarstwa. Oscara do ojczyzny przywiozła "
Wojna i pokój"
Sergieja Bondarchuka, a Tarkowski nie miał już okazji ponownie zawalczyć o nagrodę.
Getty Images © Antoine Flament Nie prowokuje jak
von Trier, nie odstrasza jak najbardziej zatwardziali przedstawiciele arthouse'u. W dodatku pracuje ze znanymi aktorami, którzy trafiają na listy nominowanych. Jednak
David Cronenberg to reżyser wielokrotnie pomijany przez Akademię. Mimo że w niektórych jego filmach jest miejsce dla osobliwego klimatu, ciągów zdarzeń i bohaterów, ta "dziwność" od dekad przyciąga fanów. A przecież twórca pracuje również w popularnych gatunkach, takich jak gangsterski kryminał ("
Wschodnie obietnice") czy dramat biograficzny ("
Niebezpieczna metoda"). Skoro
David Lynch mógł zdobyć cztery nominacje (i nagrodę honorową), dla Cronenberga też powinno znaleźć się miejsce w gronie nominatów, a następnie wygranych.