Współczesne Los Angeles. Kilkanaście osób z różnych warstw społecznych łączy jedynie fakt, że mieszkają w tym samym mieście. Ich losy jednak co i raz się splatają prowadząc czasem do zabawnych sytuacji, a niekiedy nawet do tragedii.
Większość z nich tak naprawdę do niczego nie prowadzi. Niezłe wcielenie Tima Robbinsa w postać gliniarza.
ten film jest arcydziełem. sposób w jaki altman wyśmiewa amerykanów jest genialny, lepszy niż w "dniu weselnym". o tym filmie nie ma co pisać - trzeba go podziwiać. przyznam, jest długi - ale warto.
Gdy dziś widzowie zachwycają się „Mangolią”, „Miastem gniewu”, czy kinem Alejandro González Iñárritu warto przypomnieć kto zapoczątkował w kinie szczątkową narrację, którą dziś nazywa się „altamanowską”.
Nie można się jednak dziwić – Ameryka nie lubiła Altmana. Może dlatego, że ten lubował się w piętnowaniu jej...