PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=32657}

Trzej muszkieterowie

The Three Musketeers
7,1 1 199
ocen
7,1 10 1 1199
Trzej muszkieterowie
powrót do forum filmu Trzej muszkieterowie

Przyznam się szczerze, że widzac wcześniej odstraszającą datę '48 nie spodziewalem sie tak dynamicznego filmu. Ogólnie przyjemnie się ogladalo, plusem jest to, że film jest zgodny z powieścią, minusem natomiast to, ze reżyser za wszelką cenę chciał umieścić wszystkie wydarzenia książkowe w tak krótkim czasie. Przez to po dłuszym oglądaniu trudno sie połapać o co chodzi.

ocenił(a) film na 7
Mizi

Mnie z kolei przeszkadzał nieco fakt, że zbyt mało czasu poświęcono wyjaśnieniu całej intrygi, która dla osoby nieznającej książki może być tu trudna do wychwycenia. Ja książkę czytałam i musiałam bez przerwy objaśniać brata, który nie mógł się połapać, co, gdzie i dlaczego. Zbyt dużo jest natomiast rzewnych, hollywoodzkich scen miłosnych, których w dodatku w dużej części nie ma w powieści. Rozumiem jednak, że jest to nieodłączny element wszystkich amerykańskich filmów z tamtych czasów. Film mimo wszystko dobry, szczególnie efektowne sceny pojedynków.

ocenił(a) film na 10
foslajerystka

To prawda. Mocno skrócono całość akcji, żeby zmieścić się w niecałych trzech godzinach. Choć niekiedy wyszli z tego dość obroną ręką np. Richelieu przedstawia d'Artagnanowi Milady i każe się im ze sobą zaprzyjaźnić, co sprawia, że kilkanaście rozdziałów poświęconych ich poznawaniu się i rozwijaniu ich znajomości zostało wyjaśnionych w kilka minut. Albo w filmie to Konstancja pilnuje Milady w więzieniu i przynosi jej nóż, by ta się mogła zabić. Milady jednak zabija ją, po czym w jej płaszczu podstępnie wchodzi do gabinetu Buckinghama i zabija go. Zaś Atos i d'Artagnan dezerterują i docierają do zamku Buckinghama, gdzie dowiadują się o wszystkim. W ten sposób mamy szybko streszczoną przygodę w klasztorze w Bethune i zabójstwo Konstancji. Również scena, kiedy Richelieu po kolei pozwala Atosowi wrócić na swoje ziemię, Portosowi ożenić się, Aramisowi zostać księdzem, a d'Artagnana mianuje porucznikiem wyjaśnia to, co się stało później z muszkieterami, a co normalnie mogłoby zająć co najmniej kilkanaście minut. Spore uproszczenia. Ale cóż... nawet dobry pomysł. Poważniejsze zmiany to np. zmiana tytułu Atosa z hrabiego na barona czy uczynienie z Konstancji córki, a nie żony pana Bonacieux. Również uczynienie z Plancheta starego i wiernego sługi, a nie młodego chłopaka, jowialnego i sprytnego, choć wiernego. Oraz również brak zdrady pana Bonacieux i ślub d'Artagnana z Konstancją. Oraz chyba dość mocno zminimalizowano postać hrabiego de Rochefort. Co nie zmienia jednak faktu, że film jest świetny. Obsada aktorska moim zdaniem również nie pozostawia wiele do życzenia, jeśli w ogóle.

ocenił(a) film na 9
kronikarz56

Oni musieli zrobić z niej córkę, bo cenzura na pozwoliłaby na to, by była żoną.

ocenił(a) film na 10
Lady_Eowyn

Rozumiem. Ale to dość niezwykłe, jak na mój gust. Nie wiedziałem, że w 1948 roku była tak ostra cenzura, żeby aż musiano w filmach dbać o moralność bohaterów filmów. To naprawdę mocno mnie zaskoczyło.

ocenił(a) film na 9
kronikarz56

To wina kodeksu Haysa. Takie prawa. W regulamimie zastrzegli sobie, że nie można pokazywać jzwiązków, gdzie jednen z zakochanych ma małżonka. Takie czasy.

ocenił(a) film na 10
Lady_Eowyn

To dość interesujące, naprawdę. Rozumiem. Ale muszę przyznać z bólem serca, że nigdy wcześniej o tym kodeksie nie słyszałem. Coś niecoś słyszałem o zasadach kręcenia filmów z lat 20 i 30, ale to już czasy późniejsze. Wiem również, że w tamtych czasach to pocałunek na ekranie pocałunek musiał się odbywać jedynie na stojąco (broń Boże na leżąco) oraz trwać zaledwie ileś sekund, nie więcej. No cóż... to słyszałem, ale to, co mówisz, to dla mnie zaskakujące stwierdzenie. Ale cóż... człowiek całe życie się uczy.

ocenił(a) film na 9
kronikarz56

Kodeks wprowadzono w 1933 roku, więc wcześniej takie sceny były możliwe. Reżyserzy jednak z zakazem pocałunków umieli się obchodzić. Np. Hitchcock w Osławionej i Oknie na Podwórze wymyślił, że bohaterowie będą cały czas w uścisku a w między czasie będą się całować i mówić. W np. Osławionej. Cary Grant rozmawia przez telefon, w tym czasie całuje Ingrid Bergman i przerywa tylko, żeby odpowiedzieć. Kodeks obalony został w połowie lat 60, podczas rewolucji seksualnej. Dokładniej na Wikipedii możesz więcej poczytać, ja też czytałam kilka książek i gwiazdach tamtych czasów więc niektóre rzeczy są z właśnie książek. O wcześniejszym czasie niż 1930 nie wiem za dużo jak było z cenzurą, więc Ci nie powiem.

ocenił(a) film na 10
Lady_Eowyn

Rozumiem. Takie coś. Rewolucja seksualna. Oj tak, słyszałem o tym sporo. Wystarczy sobie obejrzeć francuskie filmy z gatunku płaszcza i szpady z lat 60 i 70. Nagość kobiet pojawia się tam niesamowicie często, choć zwykle są one pokazywane osłonięte w intymnych miejscach czy na brzuszku :) ale zawsze to już była wielka odmiana w kinie - dowodem na to mogą być słynne filmy o markizie Angelice. Nawet polskie kino lat 60 i 70 pełne jest erotyki choćby w małej dawce. Nawet literatura dotąd nie pozwalająca opisywać erotyczne sprawy wtedy nagle zaczęła je pisać. Znasz może powieści genialnego polskiego pisarza Kazimierza Korkozowicza? Świetny autor. Jego bohaterowie odeszli już od schematu sienkiewiczowskiego bohatera pełnego ideałów, którego obce mu są takie sprawy jak seks przed ślubem - bohaterowie powieści Korkozowicza (pisał on historyczne oraz kryminały) są już bardziej niegrzeczni w tej sprawie. Oczywiście bohaterowie powieści Dumasa, choć sami słynni trzej muszkieterowie z d'Artagnanem na czele, też święci nie są. Zauważ, że poza Atosem praktycznie wszyscy romansowali z mężatkami. Portos i Aramis byli utrzymankami kobiet zamężnych, d'Artagnan utrzymankiem Konstancji nie był, ale romansować romansowali - jednakże co ciekawe, nie wiem, czy dobrze czytałaś książkę "Trzej muszkieterowie", ale d'Artagnan i Konstancja wbrew temu, co pokazują w większości ekranizacji nigdy do łóżka nie poszli. Z Milady d'Artagnan to już poszedł, ale z Konstancją nie zdołał - akcja jest tak przeprowadzona, że nie mieli na to czasu :) No, a tak do pocałunków na ekranie to np. znasz film "My Fair Lady" z Rexem Harrisonem? Czytałem opinie niektórych ludzi i byli oni zawiedzeni, że między parą zakochanych w całym filmie ani razu nie pojawia się pocałunek. No dobrze - miłość między zjawia się dopiero pod koniec, ale i tak pocałunku nie ma :) Może to też ma coś wspólnego z tym Kodeksem?

ocenił(a) film na 9
kronikarz56

Muszkieterów jeszcze nie czytałam, tylko streszczenie. Tego akuratnie pisarza nie bardzo też kojarzę. My Fair Lady znakiem, ale nie widziałam. Może to wynikało że zbyt dużej różnicy wieku? Chociaż ile tam lat był Harrisson od Hepburn starszy? Tego nie wiem. Kodeks był chamski, bo tam np. jeśli postać była zła pod względem moralnym to z reguły była usmierca na, np. tak zrobili w filmach W Niewoli Uczuć i Wzgórza Primrose, albo film był po prostu boleśnie poprawny, jak np. Mogambo, gdzie mężatka Grace Kelly i kobieta stanu wolnego Ava Gardner zakochują w Clarku Gable. Oczywiście film kończy się tym, że Kelly wraca do męża, a Gable i Gardner zostają razem. Ale cóż, takie były czasy...

ocenił(a) film na 10
Lady_Eowyn

W sumie to ja też nie wiem, ile specjalnie w "My Fair Lady" parę dzieliło lat, jednakże trzeba przyznać, że Rex Harrison stworzył wzór amanta w średnim wieku, ale wciąż na fai, że tak powiem i miał w sobie to coś. Dowodzić może tego choćby fakt, że był kilka razy żonaty. Mężczyzna nie mający powodzenia wśród kobiet zdecydowanie nie miałby aż tylu miłosnych przygód. Rzeczywiście, z tego, co mówisz, kodeks ten naprawdę był chamski. Tych filmów, co wymieniłaś, nie widziałem, ale za to pamiętam jeszcze "Casablankę", która wydaje się być najlepszym potwierdzeniem tej teorii, którą powiedziałaś. W końcu bohaterowie się kochają, a nie mogą być razem, bo ona ma męża i moralność filmu każe jej zostać z człowiekiem, którego jak się okazuje, nie kocha. Ech..... złamane serce, bohaterowie cierpią, widzowie płaczą, ale przynajmniej wszyscy mają czyste sumienia. Podobnie jak w filmie "Rzymskie wakacje" z panią Hepburn, gdzie bohaterka ze względu na swe pochodzenie królewskie nie może się związać z ukochanym. Ech... No, ale jednak przyznać muszę, że film "Trzej muszkieterowie" z 1948 r. mimo iż stworzony wedle zasad tego dość dziwnego kodeksu, jest jednak naprawdę ładny i ma w sobie to coś. Należy oddać twórcom honor. Taką dość obfitą powieść w dwóch godzinach zmieścić to nie byle co. Chociaż jakby dali trzy godziny też by źle nie było :) A propos.... jestem miłośnikiem książek i filmów o muszkieterach, także mam sporo filmów o ich przygodach. Przykładowo mam wersję francuską z roku 1961 i tam już Konstancja ma męża zgodnie z powieścią. Czyli już w tym roku coś zaczęto łamać ten kodeks, jak widzę. Chociaż też może dlatego tak zrobili, że to nakręcili Francuzi, a oni mają na pewno inne podejście do filmu niż Amerykanie.

ocenił(a) film na 9
kronikarz56

Oj tak, Casablanca mimo swojego geniuszu troszkę mnie zawiodła. Ale Rzymskie Wakacje, gdyby chcieli, skończyłyby się dobrze. Nie wiem, kto reżyserował Muszkieterów, ale reżyserzy, przynajmniej niektórzy umieli obejściu kodeks, np. Hitchcock. Kodeks był tylko w USA, we Francji się wogóle nim nie obchodzono, sama widziałam kilka filmów włoskich i brytyjskich tamtych czasów, i o ile jakoś tam nie było nagości ani nic takiego, to jednak np. w Stromboli s Ingrid Bergman główna bohaterka ma romans, która traktuje normalnie. A np. w Sokole Maltanskim Bogart i Astor kochają się, ale on wie, że ona popełniła morderstwo i że musi zostać ukarana. A kiedy zabiera ją policja, mówi, że będzie czekał. Strasznie poprawne...

ocenił(a) film na 10
Lady_Eowyn

Właśnie, to prawda. Mnie osobiście takie filmy jak "Casablanca" czy np. "Rzymskie wakacje" mimo iż robiono wokół nich wiele szumu nie spodobały się ani trochę. Obejrzałem je z ciekawości, bo wiele o nich dobrego słyszałem, jednak zawiodły mnie one. Podobnie jak np. "Grek Zorba" z Anthonym Quinem. Zdecydowanie raczej nie obejrzę więcej tych filmów, ale jednak przynajmniej raz się opłaciło je obejrzeć, żeby wiedzieć, że nie warto je znowu oglądać. Rzeczywiście, w amerykańskich produkcjach ten kodeks był dość długo przestrzegany, z kolei we Francji to masz rację, było różnie. Choćby wspomniani przeze mnie "Trzej muszkieterowie" z 1961 r. gdzie mamy romans d'Artagnana z Konstancją, która jest mężatką, a Milady chodzi parę razy po ekranie w niesamowicie ponętnej jak na tamte czasy bieliźnie. Z kolei jeszcze widziałem film "Człowiek w żelaznej masce" z 1962 r. gdzie jedna z bohaterek, by odwrócić uwagę strażników, rozbiera się do naga i kąpie się w morzu, by ukochany mógł uciec - nie pokazują oczywiście szczegółów, ale zawsze - że już nie wspomnę o wspominanych w filmach licznych romansach Ludwika XIV oraz żonatym magnacie romansującym z aktorką. Seria filmów o markizie Angelice dość znana we Francji też jest pełna nagości i erotyzmu, a romanse żonatych mężczyzn i zamężnych kobiet są tam na porządku dziennym, zaś seks przestaje być tematem tabu - chociaż filmy są ze wczesnych lat 60. Dlatego też trochę mnie dziwi ten Kodeks. Nawiasem mówiąc chętnie bym obejrzał wspomniane przez ciebie filmy jak "Sokół Maltański". Niestety polska telewizja dzisiaj ich już nie puszcza.

No, a tak wracając do tej wersji "Trzech muszkieterów" z 1948 r. szczególnie podobała mi się mroczna Milady grana przez Lalę Turner. Moim zdaniem była właśnie taka, jaka być powinna. Scena, jak ona oszukuje Konstancję zgrywając przed nią biedne niewiniątko jest tak przekonująca, że nawet widz, który doskonale zna naturę tej postaci może się dać nabrać. A tak zagrać nie umie byle kto. Jedynie Atos w tej wersji wydaje się być nieco za miękki dla Milady chwilami. W książce wyraźnie jej nienawidzi, z kolei w filmie wciąż ją kocha i płacze na jej egzekucji. Nawiasem mówiąc to chyba znak rozpoznawczy Amerykanów - nawet ze słynnej powieści musieli zrobić miłosny melodramat. Świetny jest za to Vincent Price jako okrutny kardynał Richelieu wyprany ze wszystkich wyższych uczuć.

ocenił(a) film na 9
kronikarz56

Sokół Maltański leci czasem w TV! TCM często go puszcza. Mi osobiście udało się go kupić na DVD.

Naprawdę te dwie postacie były świetne. Ten film jest wg mnie naprawde świetny, ale fakt, Atos taki trochę miękki. Dokladnie jak było w powieści nie wiem, nie czytałam jej jeszcze, ale myślę, że jest godna przeczytania.

A wracając do Kodeksu. Dam przykład na Przeminęło z Wiatrem. Czytsłsm tę książkę, film niedawno sobie odświeżyłam, i muszę stwierdzić, że zbytnich zmian nie ma, ale np. kiedy główne bohaterki, Scarlett i Melania, oddają obrączki na przetopienie na monety dla żołnierzy, widzi to kpt. Butler, a później odsyła obu pierścionki, wie jednak, że Scarlett męża nie kochała. W książce odsyła jednak pierścionek tylko Melanii. W tamtych czasach byłoby to niepoprawne.

ocenił(a) film na 10
Lady_Eowyn

Niestety nie mam TCM i bardzo tego żałuję, gdyż z tego, co wiem, leci tam wiele naprawdę wartych obejrzenia starych filmów, nieprawdaż? Kiedyś miałem ten kanał, ale potem już nie stać mnie było na Cyfrę Plus i musiałem z wielu kanałów zrezygnować, w tym z tego.

Polecam osobiście trylogię o muszkieterach czyli "Trzej muszkieterowie", "Dwadzieścia lat później" oraz "Wicehrabia de Bragelonne". Moim zdaniem wszystkie te książki są naprawdę warte poznania. Polecam je bardzo. Co do wersji filmowej podoba mi się ona bardzo, choć uważam, że jakby dali godzinę więcej filmu, nic by się nie stało.

Ja znam i książkę i film "Przeminęło z wiatrem" i wiem, że Reth w powieści żegnając się ostatecznie ze Scarlett mówi jej, że jej los nic go nie obchodzi, ale mówi to na zakończenie swej długiej przemowy pożegnalnej. W filmie z kolei mówi "Szczerze mówiąc, moja droga, to już nie moje zmartwienie" kiedy ta go pyta, co ma ze sobą zrobić. Z tego, co wiem, aktor dosłownie w tym filmie użył sformułowania, że ma to gdzieś, a jedynie polscy lektorzy tak delikatniej to tłumaczą :) Ponoć aktor grający Retha zapłacił sporą sumę pieniędzy za to, żeby mógł wypowiedzieć takie przekleństwo jak "mam to gdzieś" na ekranie xD.

ocenił(a) film na 9
kronikarz56

Ja widziałam od zeszłego roku ponad 100 starych filmów w tym większość właśnie n aTCM.

Właśnie jak już mówiłam na razie jeszcze nie mam, ale planuję zakup książki.

Akurat nie aktor płacił, tylko producent. I to aż 5.000 dolców, co w naszych czasach równa się chyba ok.500.000$

ocenił(a) film na 10
Lady_Eowyn

Ja sam mam kilka starych filmów nagranych właśnie z TCM, ale wciąż szukam niektórych jeszcze. W ogóle mam wielką słabość do starych filmów.

Polecam ci serdecznie wszystkie trzy części przygód dzielnych muszkieterów. I polecam też inne ekranizacje ich przygód. Mam osobiście całkiem sporą kolekcję, choć wciąż szukam brakujących mi tytułów :)

Rozumiem, ale i tak uważam, że to głupie. Tyle pieniędzy płacić za użycie jakiegoś zdania? No żałosne :) A propos różnic pomiędzy książką a filmem to w powieści "Przeminęło z wiatrem" Scarlett ma dziecko z każdym ze swoich mężów. Z pierwszym ma syna, z drugim córkę. Dzieci przewijają się przez całe dzieło, ale jednak nie odgrywają jakieś większej w niej roli. Ale są - w filmie ich nie ma.

ocenił(a) film na 9
kronikarz56

TCM często puszcza fajne filmy, ja osobiście dużo oglądam na YT po angielsku lub na różnych strojach.

Muszkieterów mam wielką chęć, tylko się boję tego, jak pisał Dumas, tak samo ostrzę sobie zęby na Tolstoia, ale boję się, że będzie dużo archaizmow.

Przeminęło z Wiatrem czytałam, fakt, dzieci nie odgrywają tam dużej roli, ale są. Domyślam się, że coś kodeks zabronił.

ocenił(a) film na 10
Lady_Eowyn

No cóż, ja niestety aż tak dobrze angielskiego nie znam, by w oryginale móc coś sobie obejrzeć, dlatego też poprzestaję jedynie na oglądaniu z lektorem lub napisami.

Myślę, że raczej nie masz się czego obawiać, a przynajmniej ja odnoszę takie wrażenie. Jak dla mnie sposób, w jaki pisze Dumas jest o wiele łatwiejszy do zrozumienia dla współczesnego czytelnika niż np. styl pisania pana Sienkiewicza.

Być może, tylko ciekawe, co takiego miałby kodeks do zabraniania w takiej sprawie?

ocenił(a) film na 9
kronikarz56

Ja tam też wszy wyrazów nie znam, ale wiadomo, coś się zrozumie, co innego domyśli i wiadomo o co chodzi:)

Fajnie się składa, bo Sienkiewicz z tego co czytałam (W Pustyni i w Puszczy i kawałek Quo Vadis, muszę pożyczyć albo kupić koniecznie) to pisał raczej prosto.

Nie wiem, tak mi przeszło przez myśl, może chodziło o.to, żeby widzowie myśleli, że Scarlett jestttaka niewinna, niby podwójna wdowa, ale jednak "czysta" w wiadomym tego słowa znaczeniu.

ocenił(a) film na 10
Lady_Eowyn

No cóż, to ci zazdroszczę, bo ja niestety aż tak dobrze rozumiem ten język, niestety. No, ale mniejsza z tym :)

Jeśli chodzi o mnie, to Sienkiewicz przez swoje archaizmy ma chwilami dość skomplikowany język. Z kolei Dumas (przynajmniej moim zdaniem) pisze o wiele bardziej zrozumiale i przyjemnie, a ponadto chwilami jako narrator Dumas jest niezwykle dowcipny oraz ironiczny :)

Hmmmmm.... być może właśnie o to chodziło.

ocenił(a) film na 9
kronikarz56

Ja jeszcze nie czytałam tych innych Sienkiewicza, ale przeczytam. Ja tam niektóre archaizmy znam i wogóle, ale niektórych nie znam więc mi trudno z nimi, ale wiadomo, można się domyślić;)

Taką mieli moralność, mówi się trudno.

ocenił(a) film na 10
Lady_Eowyn

Ja mam podobnie, ale i tak zdecydowanie lepiej mi się czyta powieść pisaną w stylu zrozumiałym dla każdego współczesnego czytelnika :) A powieści Dumasa, jeśli chodzi o mnie, są zdecydowanie warte poznanie wszystkie bez wyjątku. Dumas ojciec to mistrz nad mistrze jeśli chodzi o literaturę. Dumas syn też pięknie pisał, ale już inny styl i nie tak wspaniałe dzieła.

ocenił(a) film na 9
kronikarz56

On miał syna? Nie wiedziałam. Ciekawe. Wiadomo, każdemu się tak lepiej czyta.:)

ocenił(a) film na 10
Lady_Eowyn

Żeby to jednego, moja droga. Aleksander Dumas ojciec nie bez powodu nazywany jest "ojcem" lub "starszym" lub niekiedy "seniorem", miał kilkoro nieślubnych dzieci, w tym pisarza Aleksandra Dumasa syna. Ale ja osobiście wolę dzieła Dumasa ojca. Nawiasem mówiąc Dumas ojciec wiele swoich dzieł stworzył na podstawie biografii własnego ojca, również Aleksandra (to było popularne imię w ich rodzinie). Nawet niedawno powstała książka "Prawdziwy hrabia Monte Christo" - biografia ojca Aleksandra Dumasa starszego, która była inspiracją wielu jego powieści :)

ocenił(a) film na 9
kronikarz56

Nawet nie wiedziałam. Najpierw Ty się czegoś dowiadujesz ode mnie, teraz ja od Ciebie.;)

ocenił(a) film na 10
Lady_Eowyn

Cieszę się, że mogłem odwdzięczyć Ci się wiedzą, o jakiej wcześniej nie miałaś pojęcia. Cóż.... Dumas ojciec jest moim ulubionym pisarzem, więc lubię o nim dużo wiedzieć. Wiem również to, że autor "Trzech muszkieterów" oraz "Hrabiego Monte Christo" i wielu innych poczytnych dzieł był Mulatem, co na szczęście w tamtych czasach nie przeszkodziło mu zrobić kariery. Chyba jego ojciec też był Mulatem, ale o wiele bardziej ciemnej karnacji, Dumas ojciec z kolei miał już nieco jaśniejszą, ale zawsze. Nie żebym miał coś do Mulatów, ale wiadomo, jak w tamtych czasach patrzono na "czarnych". Na szczęście Dumas ojciec mimo jeszcze obecnych w jego epoce rasistowskich haseł zrobił wielką karierę jako pisarz i dziennikarz oraz dramaturg. Co najzabawniejsze, nigdy nie czytał tego, co raz napisał, gdyż jak mówił, nie miał na to czasu. Czytając jego biografię można się dowiedzieć, że to była prawda. Prowadził dość aktywny tryb życia: tutaj teatr, tu napisać coś do jednej gazety, tu do drugiej, tu z przyjaciółmi, tu z kochanką :) Dlatego nic dziwnego, że sami "Trzej muszkieterowie" są pełni drobnych niedociągnięć i nieścisłości, co jednak nie odbiera im uroku. Należy jednak pochwalić pana Dumasa ojca za to, że pisząc kilka książek naraz nie pokręcił fabuły i bohaterów, nie pomieszały mu się one. Dopiero w ostatnich latach swego życia Dumas czytał swoje własne powieści i tworzył zarysy nowych książek, ale nie wszystkie zdążył napisać.

Tak czy inaczej o tym, że jego powieści są genialne może dowodzić fakt, iż tyle razy je przenoszono na ekran. Szkoda tylko, że najwięcej, co przenieśli na ekran to "Trzech muszkieterów" oraz "Hrabiego Monte Christo" oraz ewentualnie jeszcze "Wicehrabiego de Bragelonne" w wersji okrojonej (słynny "Człowiek w żelaznej masce" i jego liczne wersje filmowe), a pozostałe dzieła tego pana są traktowane po macoszemu przez filmowców. "Dwadzieścia lat później" doczekało się zaledwie dwóch ekranizacji (amerykańskiej i rosyjskiej). Z kolei znakomity cykl "Pamiętniki lekarza" doczekał się ekranizacji tylko pierwszej części - francuski miniserial "Józef Balsamo" z Jeanem Maraisem na postawie powieści pod tym samym tytułem, która jest częścią pierwszą tego cyklu. "Królowa Margot" ma też chyba dwie ekranizacje (jedna francuska ze znakomitą obsadą), ale tylko dwie. "Czarny tulipan" Dumasa też doczekał się ekranizacji, ale notabene nie mającej wiele wspólnego z książką. A pozostałe dzieła Dumasa? Do dziś leżą zakurzone na wielu półkach, a żaden filmowiec nie sięgnął po nie, by je zekranizować. A szkoda. Zamiast kręcić durne komedie romantyczne o tym samym powtarzalnym schemacie nakręcili by porządne wersje powieści Dumasa jedną po drugiej. Muszkieterów powinni podzielić na trzysezonowy serial, żeby pokazać dosłownie wszystko. Takie jest moje zdanie.

ocenił(a) film na 9
kronikarz56

Do Mulatów nie mieli takich uprzedzeń, co do Murzynów, więc wiadomo.

Dumas napisał też Damę Kameliową, też były jej 2 wersje, jedna z Gretą Garbo, a druga nie wiem z kim, ale na pewno z lat 90. Mnie już też komedie romantyczne naszych czasów denerwują, dlatego szukam sobie jakichś tam różnych Screwballi lat 30. Fakt, powinni dawne powieści zekranizowac, ale nie tak przekolorowane jak ta najnowsza wersja z 2011 tylko porządnie, jak ten film na którego forum piszemy.

Moim ulubionym pisarzem jest Tolkien, ja też lubię sobie poczytać o nim itp. Więc rozumiem:)

ocenił(a) film na 10
Lady_Eowyn

No w sumie to rzeczywiście prawda. Mulaci jednak mieli zawsze w sobie krew białych, więc pewnie mniejsze do nich uprzedzenia były.

Pardon, mała pomyłeczka. "Damę kameliową" napisał Aleksander Dumas syn, choć ponoć ojciec podłożył pod to dzieło podwaliny oraz stworzył całą historię, którą jego potomek, również znamienity pisarz, opisał w swojej powieści. Mimo wszystko jednak i tak autorem jest Dumas syn, czyli nie autor "Trzech muszkieterów". A pewnie wiesz, że na podstawie "Damy kameliowej" powstał balet pod tym samym tytułem oraz znamienita opera "Traviata". :) Owszem, zgadzam się z Tobą. Zdecydowanie ta wersja muszkieterów z 1948 r. ma w sobie urok choćby dlatego, że jest w miarę możliwości wierna książce i nie ma w sobie jakiś głupich efektów specjalnych. Choć oczywiście walka d'Artagnana i trzech muszkieterów z przeważającymi siłami wroga, w której to nie odnoszą praktycznie żadnych ran (weź zobacz walkę pod koniec filmu) jest nieco..... przerysowana, powiedziałbym.

Ja także lubię pana J.R.R. Tolkiena, dlatego doskonale rozumiem twoje nim zainteresowanie :)

ocenił(a) film na 9
kronikarz56

Na pewno.

Aj, to tego nie wiedziałam:) W tej nowej wersji wogóle nie ma czaru. Fakt, kilka wątków jest, ale mnie raziło między innymi to, że w tym filmie Buckingham bratał się z Richelieu i Milady, w wersji z 1948 był po stronie przeciwnej. Angela Lansbury była bardzo przekonującą królową, ta nowa wyglądała jak Barbie.

Ja tam Tolkiena większość książek przeczytałam, jeszcze tylko 4 mi zostały. A może i 3.

ocenił(a) film na 10
Lady_Eowyn

A więc cieszę się, że miło się nam ze sobą rozmawia :)

"Trzej muszkieterowie" z 2011 r. jest nawet ciekawą wersją, ale jednak i tak uważam, że lepsze są wersje starsze. Zgadzam się, Buckingham bratający się z Richelieu i Milady to lekka przesada, podobnie jak królowa jako, jak sama to powiedziałaś, lalka Barbie. No cóż... Angela Lansbury jako królowa ma jakąś klasę. Niezła jako królowa jest też Geraldine Chaplin w wersji amerykańskiej Richarda Lestera. Choć on ukazał muszkieterów nieco satyrycznie oraz z ironią, a sama królowa daleka jest od ideału. Ładna jest też wersja radziecka z 1978 r. Naprawdę warto ją poznać. Ma w sobie TO COŚ :)

Jeśli o mnie chodzi, to mam kilka książek Tolkiena, ale niestety nie mam dostępu do wszystkich jego dzieł, które w Polsce są dostępne. Niekiedy je trudno znaleźć w księgarniach.

ocenił(a) film na 9
kronikarz56

Ja też:)

Ja za dużo ich nie wiedziałam, ale chciałabym obejrzeć, bo bardzo mi się podobają, mam też zamiar kupić książkę. Fakt, ta wersja najnowsza złą wersją nie jest, ale mnie wkurza to przesadzone efekciarstwo.

Ja Tolkiena mam Hobbita, Władcę Pierścieni, Silmarillion, Niedokończone Opowieści, Opowieści z Niebezpiecznego Królestwa i chyba tyle. Jeszcze szukam Dzieci Hurina i Księgi Zaginionych Opowieści, tylko nie wiem czy ich jest 2 czy 3.:)

ocenił(a) film na 10
Lady_Eowyn

Bardzo mi się miło z tobą rozmawia, poważnie :)

Jeśli chodzi o mnie to mam sporo filmów o muszkieterach w swojej kolekcji i jestem z tej kolekcji niezwykle dumny. Jakby co zapraszam do mnie na seans filmowy xD. Mam filmy i bajki o muszkieterach, choć wciąż szukam jeszcze niektórych ekranizacji :) A co do wersji najnowszej i tak nie jest ona najgorsza. Znam gorszą. To film "D'Artagnan i trzej muszkieterowie" z 2005 r. Boże, Dumas się w grobie przewraca, bo to dzieło po prostu sprofanowało jego powieść. Z powieści przygodowej zrobili horror, a Milady w tej wersji oddaje duszę Szatanowi, dzięki czemu ma moce magiczne i muszkieterowie muszą nie tylko udaremnić plany kardynała, ale i zniszczyć cyrograf, na którym Milady oddaje duszę diabłu, żeby pozbawić ją w ten sposób mocy. A sama egzekucja Milady na koniec filmu woła o pomstę do nieba - no błagam. Pozbawili ją mocy, przyjeżdża kat, którego sam kardynał (który dowiedział się o tajemnicy Milady z tym cyrografem) wysłał, a na końcu widzimy w jeziorze odciętą głowę, ale... kata. Czyli Milady znowu jakoś przeżyła, ale jak? Boże... Normalnie po tym filmie można nie zasnąć przez połowę nocy. xD

Ja Tolkiena ma tak "Hobbit", "Władca Pierścieni", Silmarilion", "Kowal z Polesia Większego", "Przygody Toma Bombadila", "Rudy Dżil i jego pies", "Łazikanty" (te cztery ostatnie mam w zbiorze "Opowieści z Niebezpiecznego Królestwa"), oraz "Niedokończone opowieści". A niedawno udało mi się kupić "Upadek króla Artura".

ocenił(a) film na 9
kronikarz56

Mi również:)

To nawet tej wersji oglądać nie będę, mi opis wystarczy:)

Silmarillion jest bardzo fajny, naprawdę, choć jest kilka nieścisłości, to jednak Tolkien zaczął go pisać w 1917 roku, a wydano po jego śmierci.

ocenił(a) film na 10
Lady_Eowyn

A więc nam obojgu miło się rozmawia :)

Ja obejrzałem tę wersję muszkieterów z 2005 r. raz i mam już dość na całe życie. No, może kiedyś jeszcze raz bym z ciekawości obejrzał, bo nawet ciekawie poprowadzili intrygę, ale te elementy horroru w filmie? No dobrze, rozumiem jeszcze latające statki i muszkieterów walczących jak ninja, ale to? To już przesada :) A wracając do wersji z 1948 r. nie wiem, czy wiesz, ale Angela Lansbury z tej wersji podstawia również głos Pani Imbryczek w bajce Disneya "Piękna i Bestia" oraz chyba również w jej dwóch kontynuacjach. Mam wciąż tę bajkę w wersji z lektorem i mogę posłuchać głosu pani Angeli w tej roli. Jest fenomenalna :)

Tak, słyszałem o tym. O ile się nie mylę, to właśnie Christopher Tolkien dokończył dzieło ojca.

ocenił(a) film na 9
kronikarz56

Wolę nawet nie oglądać, uwierz mi. Wiem, wiem też że pani Angela śpiewała piosenkę z tego filmu, a ja nawet nie pamiętam zbytnio tej bajki, bo oglądałam ja 100 lat temu:D

Christopher Tolkien o ile pamiętam to zebrał wszystkie te opowieści i faktycznie coś tam obrobiłto ttroszkę.

ocenił(a) film na 10
Lady_Eowyn

Wierzę ci na słowo i bynajmniej ci tego filmu nie polecam :) Owszem, pani Angela nie tylko występuje w tej bajce, ale śpiewa piosenkę "Beauty and the Beast", jeden z chyba najsłynniejszych utworów na całym świecie. Przynajmniej jak dla mnie :)

No cóż... Christopher jedynie bazował na notatkach ojca, więc mógł co nieco niestety pokręcić :)

ocenił(a) film na 9
kronikarz56

Ja już nie oglądałam dawno, więc nie pamiętam.

Wszystko możliwe.:)

ocenił(a) film na 10
Lady_Eowyn

Tak czy inaczej osobiście jestem zdania, że pani Angela zagrała po prostu doskonale w tej wersji filmowej królową Annę Austriaczkę. Ma ona w sobie to coś, co sprawia, że nie można jej w tej roli nie podziwiać. Na swój sposób również doskonała jest Milady de Winter. Piękna, zmysłowo oraz zdradziecka i niebezpieczna czyli taka, jaka być powinna.

ocenił(a) film na 9
kronikarz56

Większość ról w tym filmie jest świetna.

ocenił(a) film na 10
Lady_Eowyn

Zgadzam się z tobą. Nawet Gene Kelly, choć było nieco zwariowany jako d'Artagnan, to jednak świetnie zagrał swoją rolę. Zdecydowanie podoba mi się jego rola w tym filmie :)

ocenił(a) film na 9
kronikarz56

Kelly zawsze grał takich wariatów. Mi się też podobał Vincent Price w roli Richelieu.

ocenił(a) film na 10
Lady_Eowyn

Podoba mi się bardzo pierwsze spotkanie d'Artagnana i Konstancji. Jest dowcipne, a Kelly daje nam pokaz prawdziwego zwariowanego Gaskończyka :) Vincent Price stworzył genialnego kardynała Richelieu. Nie zwyrodnialca pozbawionego dobrych cech, jakie np. widzimy w wersjach z 1993 i 2011, prawdziwego cynicznego polityka. Obok tego aktora kardynała doskonale zagrali jeszcze Charlton Heston (wersja Richarda Lestera) oraz ten aktor, co grał w radzieckiej wersji z 1978 r.

ocenił(a) film na 9
kronikarz56

Chętnie bym zobaczyła Hestona jako Richelieu. Tutaj na końcu mamy taki trochę żartobliwy element na końcu, już można zobaczyć, że Richelieu obraca porażkę w żart. A tam w 2011 jest po prostu bezwzględny.

ocenił(a) film na 10
Lady_Eowyn

Zdecydowanie polecam ci więc filmy "Trzej muszkieterowie" z 1973 r. i "Czterej muszkieterowie" z 1974 r. Oba filmy stanowią jedną całość i mamy tę samą obsadą, zaś znakomity nasz Ben Hur w roli złowrogiego kardynała Richelieu daje prawdziwy popis. Warto też zauważyć filmy "Powrót muszkieterów" z 1989 r. z tą samą obsadą nakręcony 15 lat po "Czterech muszkieterach". Film powstał na podstawie powieści "Dwadzieścia lat później" i choć nie jest już tak dobry jak pozostałe dwa, to jednak warto go obejrzeć. Co prawda Richelieu już tutaj nie żyje, a zamiast niego mamy nawet w połowie do niego się nie umywającego kardynała Mazarina, ale jednak mroczny Cień Richelieu dalej krąży nad głowami bohaterów, co wyraźnie widać. Poza tym warto zobaczyć, jak obsada z poprzednich dwóch filmów w tym trzecim sobie dał radę.

Oj tak, doskonale pamiętam, jak Richelieu obrócił swoją porażkę w żart. Można by nawet powiedzieć, że na swój sposób muszkieterowie zaimponowali mu. Udowodnili, że są godnymi przeciwnikami, a to w oczach takiego człowieka wielki komplement.

ocenił(a) film na 9
kronikarz56

Hestona lubię za Ben-Hura, więc chętnie poszukam. Mazarin z tego co wiem, to też był lepsza cholera, ale który gorszy to nie wiem.

Tu zakończenie było trochę takie no, zaskakujące, ale pozytywnie wpłynęło na odbiór filmu. Tak samo jak zaskoczyło mnie zakończenie filmu Ivanhoe.

ocenił(a) film na 10
Lady_Eowyn

Heston był doskonały jako Ben Hur oraz główny bohater filmu "Cyd". Podobał mi się również jako niezwykle groźny Długi John Silver z filmu "Wyspa Skarbów". A co do Mazarina, w sumie różnica między nim a Richelieu była taka, że Richelieu się bano i nienawidzono go, a Mazarina tylko nienawidzono. I na jego niekorzyść przemawiało to, że był Włochem i kochankiem królowej Anny Austriaczki.

A właśnie, o jakiej wersji "Ivanhoe" mówisz? Ja wolę tę z 1982 r.

ocenił(a) film na 9
kronikarz56

Naprawdę, co tam się nie działo...

Mówię o tej z 52.

ocenił(a) film na 10
Lady_Eowyn

Oj tak, co się tam nie działo. Właśnie dlatego tak bardzo lubię takie historie: przygodowe, pełne niesamowitych przygód i barwnych postaci :)

Rozumiem. No, ja osobiście wolę wersję z lat 80 "Ivanhoe". Zwłaszcza, że jest ona wierniejsza książce niż ta z lat 50. O wiele wierniejsza.

ocenił(a) film na 9
kronikarz56

Nie czytałam, nie widziałam:)

ocenił(a) film na 10
Lady_Eowyn

W takim razie serdecznie polecam i powieść i tę właśnie wersję filmową :)

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones