Przyznam się szczerze, że widzac wcześniej odstraszającą datę '48 nie spodziewalem sie tak dynamicznego filmu. Ogólnie przyjemnie się ogladalo, plusem jest to, że film jest zgodny z powieścią, minusem natomiast to, ze reżyser za wszelką cenę chciał umieścić wszystkie wydarzenia książkowe w tak krótkim czasie. Przez to po dłuszym oglądaniu trudno sie połapać o co chodzi.
No cóż, jeśli chodzi o mnie, to zdecydowanie wolę filmy kostiumowe i przygodowe. Mam nadzieję kiedyś obejrzeć serial "Józef Balsamo" z genialnym Jeanem Maraisem w roli głównej. To oczywiście ekranizacja powieści pana Dumasa, a jak wiesz, mam do jego dzieł wielką słabość, do filmów na ich podstawie również. Z tego co wiem jest też film "Czary tulipan", ale niestety z powieścią Dumasa pod tym samym tytułem ma niewiele wspólnego.
Ja horrorów za bardzo nie oglądam, chyba że jakieś kultowe z dawnych lat. Ja najbardziej lubię melodramaty, musicale, komedie, filmy noir i kryminały/gangsterskie choć lubię też historyczne czy właśnie przygodowe:) Choć nie wszystkie, to z reguły fajne są takie filmy, można się rozerwać:) Lepsze to niż patrzenie w sufit:)
A ja mam to do siebie, że mam sporą kolekcję filmów nowych i starych, także uwielbiam je oglądać po sto razy i to wcale mi się nigdy nie nudzi. Taki już jestem. Przyzwyczajam się do tego, co mam i co lubię oraz nie lubię się z tym rozstawać. Dlatego właśnie kolekcjonuję książki i filmy oraz uwielbiam do nich wracać, bardzo często :) A co do horrorów niedawno obejrzałem film "Nosferatu wampir" i cóż.... niezbyt mi się spodobał. Choć zabawna była scena, w której Jonathan Harker jest w oberży w Karpatach i pewna Polka daje mu różaniec i mówi do niego po polsku, czego biedak oczywiście nie rozumie xD.
Ja też niektóre rzeczy i po sto razy czytam/oglądam/słucham. Pamiętam, że nieraz mi inni mówili, że jak podrosne w cudzysłowiu, to coś mi się znudzi. I choć zainteresowanie moje starym kinem jest stosunkowo młode, to w większości czytam i słucham tego co parę lat temu:).
A więc doskonale się rozumiemy, moja droga przyjaciółko :) Nawet nie wiesz, jak się cieszę, bo to oznacza, że mnie rozumiesz. Cóż.... co tu dużo mówić. Ja się po prostu przyzwyczajam do konkretnych książek oraz filmów, które już raz poznałem i zwyczajnie nie umiem przestać je lubić. Podobnie będzie zdecydowanie z muszkieterami :)
Ja również się cieszę, bo wielu ludzi mnie nie rozumie, bo jestem strasznie sentymentalna:) Mam dużo starych zeszytów czy książek znalezionych na strychu, wydanych.nieraz przed moim urodzeniem. Ja po prostu uwielbiam wszystko, fo stare:). Stare filmy, książki, piosenki, zdjęcia, meble, obrazy, architekturę i co tam jeszcze można wymienić.:)
No cóż, ja mam bardzo podobnie. Wiesz, nie wszystko stare lubię, ale jednak wiele rzeczy starych lubię. W dużej mierze dlatego, że wiążą się z nimi niesamowicie ciekawe wspomnienia. Weźmy choćby książki. Ze starymi książkami wiążą się wspomnienia choćby poprzednich właścicieli oraz ich historii. Nie mówiąc już o tym, że wiąże się też z osobą samego autora :) A stare filmy oraz stare piosenki przypominają mi czasy, z jakich pochodzą :)
No:) mają w sobie magię, której nowe przedmioty, nawet te stylizowane na stare nie mają. Jak już raz się pozna, to potem już jest nieraz jak narkotyk;)
No właśnie, zgadzam się z tobą. Te nowe filmy stylizowane na stare już nie mają w sobie tej magii, którą mają w sobie właśnie te stare, taka jest prawda. Dlatego właśnie tak kocham te stare filmy :) Uległem ich magii :)
Nie martw się, nie jesteś jedyny:)
Mam.pytanko: czy oglądałeś kiedyś jakiś stary film, który miał potem remake, też stary? Mi się udało zobaczyć Narodziny Gwiazdy z 37 i 54 oraz Kaprys Platynowej Blondynki i Mogambo z 32 i 54. W obu przypadkach za lepsze uważam starsze wersje:)
Hmmm.... w sumie to musiałbym pomyśleć. Wiesz, na pewno widziałem film "Pechowiec" z Gerardem Depardieu oraz takim aktorem, nie pamiętam jego nazwiska, ale świetny był w roli tytułowego pechowca. Chyba to był ten aktor, co potem grał głuchego w filmie "Nic nie widziałem, nic nie słyszałem" i jeszcze Lisa w "Małym Księciu" wersji filmowej. Ale nie jestem pewien, czy nie mylę aktorów. Ale w każdym razie potem widziałem film "Pechowe szczęście" czy jakoś tak. To był na pewno remake tego filmu, bo fabuła wyglądała niemalże tak samo, nawet przygody bohaterów były podobne - tak podobne, że hej. Ale jednak "Pechowiec" uważam za lepszy film, głównie dzięki obsadzie aktorskiej.
Jeśli chodzi o remake, to widziałem np. starego z lat chyba 60 "Fanfana Tulipana" oraz tego nowego w reżyserii Gerarda Krawczyka z Vincetem Perezem i Penelope Cruz oraz Magdaleną Mielcarz w rolach głównych. Mimo doskonałego humoru (w tym niesamowicie dowcipnego nabijania się z polskiej kultury, której Francuzi w filmie nie rozumieją) to jednak wolę starą wersję.
Ja z reguły wolę starsze wersje:)
Fanfan Tulipan był chyba kręcony ok. 52 roku, ale nie widziałam, więc nie chce wprowadzać w błąd;)
JA ostatnio wpisujesobie na YT nazwisko aktora i dopisek full movies i po kolei wszystkie filmy oglądam, choć czasem kasuja:(
A oglądałeś może Gasnacy Płomień z Ingrid Bergman? Bo tak skojarzylam, że ten film nakręcono w 44 roku, a 4 lata wcześniej była wcześniejsza wersja, i były takie jaja, że MGM dla promocji filmu chciało zlikwidować wszystkie kopie tego wcześniejszego:)
Rozumiem. No cóż, niewykluczone, że się nie mylisz. Tak czy inaczej po prostu bardzo lubię tę starszą wersję przygód Fanfana. Naprawdę uważam ją za klasykę filmu przygodowego :) A co do tego filmu, o którym mówisz, to niestety go nie widziałem. A warty jest obejrzenia? :)
Fanfana kiedyś sobie obejrze, nie wiem, jeszcze.kiedy.
Nie wiem, niestety ściągam sobie ten film.od.miesiąca, a zajmuje 3.3 GB, i strasznie wolno idzie, ale myślę że do weekendu się ściągnie, bo już jest coś ponad 3GB. Zato jeśli lubisz filmy noir to obejrzyj sobie koniecznie Sokoła Maktanskiego, bez problemu będzie w sieci z napisami:)
Ja miałem kiedyś możliwość nagrać w telewizji tę starą, dobrą wersję przygód Fanfana Tulipana. Naprawdę jest ona prawdziwym rarytasem dla miłośników starych filmów przygodowych oraz historycznych, jest tam w końcu nieco historii. Jednak przede wszystkim jest ona pokazana na wesoło, co bynajmniej nie jest minusem filmu :)
Ja lubię stare, dobre komedie. A wiesz może, kto tam grał? Bo ja zawsze patrzę kto grał w filmie:)
Niestety nie pamiętam, kto grał w starej wersji. Coś mi się widzi, że aktor grający Fanfana musiał być swego czasu prawdziwym amantem kina francuskiego :) A propos tak mówiąc o muszkieterach, to muszę powiedzieć, że niektóre wersje są naprawdę komediowe. Zdecydowaną komedią jest film "Trzej muszkieterowie" z 1956 r. Wersja francuska o dość zmodyfikowanej fabule - zmodyfikowanej na tyle, by była niesamowicie zabawna. Podobnie komedią jest wersja Disneya "Trzej muszkieterowie" z 1993 r. Można się na niej uśmiać do łez, do tego Rod Stewart oraz Bryan Adams zaśpiewali do niej piosenkę "All for one. All for love". Piękna piosenka :) Na swój sposób komediowa jest wersja "Trzech muszkieterów" z 2011 r. A trylogia Richarda Lestera z Michaelem Yorkiem w roli głównej jest również niesamowicie komediowa, choć humor tu miesza się ze scenami poważnymi.
Tak, wersja z 2011 roku to komedia, komedia głupoty. Choć ja lubię czasem obejrzeć, bo mimo swojej głupoty to całkiem przyjemny film.
Ze mną jest podobnie. Osobiście uważam tę wersję za co nieco dziwaczną, mimo wszystko jednak całkiem ciekawą i nadającą się do obejrzenia, choć głównie traktuję ją jako komedię o przygodach muszkieterach, gdyż prawdę mówiąc, chyba właśnie tym przede wszystkim jest :)
Nie wiem, co chcieli zrobić twórcy, ale wiem co zrobili, i wiem, że im średnio wyszło.
No cóż, jeśli chodzi o mnie, to współcześni twórcy filmów o muszkieterach powinni właśnie między innymi na wersji z 1948 roku się wzorować, jeśli chcą nakręcić porządny film o przygodach naszych ulubionych bohaterów :)
A szkoda, bo ten film jest zdecydowanie warty zapamiętania. Niestety dzisiaj są takie trendy, że bez efektów specjalnych się nie obejdzie. Im bardziej absurdalne sceny są w filmie, tym więcej publiczności przyciągają.
Zgadza się. Z tym większą przyjemnością oglądam filmy z poprzedniej epoki, że tak powiem. Choćby dlatego, że mają w sobie one wielką magię, której brak dzisiejszym filmom.
Yhm. Mają magię tych czasów, które minęły, i nie powrócą. Ja szczególnie tę magię wyczuwam w filmach, które widziałam jako pierwsze.
Niestety, tak jak powiedziałaś. Przykro mi z tego powodu, jednak z największą przyjemnością, tym większą przyjemnością, oglądam stare, dobre filmy, które mi się podobają. Głównie stare filmy historyczne bądź przygodowe, a szczególnie kostiumowe. Stare komedie także mają swój niezwykły urok. Choć myślę, że gdyby twórcy się postarali, umieliby stworzyć nowe filmy z tym samym pięknym klimatem, który kiedyś im się udało stworzyć.
Gdyby, gdyby...Gdyby im się się chciało, ale dzisiaj wszystko nie ja jakość, ale na ilość i kasę, tak jakna ppoczątku lat 30,
Ech, no cóż, tak to już niestety bywa na tym świecie. Wielka szkoda, ale jednak może kiedyś wrócimy do dobrych czasów, kiedy ważna będzie jakość, a nie kasa :) A propos, przy okazji starych filmów, napisałem pewną sztukę teatralną, jednoaktówkę, parodię "Casablanci". Wzorem dla mnie była "Karotkablanka" z bohaterami "Zwariowanych melodii" w roli głównej. Chciałabyś może poczytać i ocenić? :)
Nie wydaje mi się, żeby wrócili. Tamte.czasy minęły i nie wrócą. A szkoda.
Chętnie przeczytam, lubię parodie, byle nie pastisz:)
No cóż, masz rację. Tamte czasy i już nigdy nie wrócą. Wielka szkoda. Ale cóż... skoro tak musi być, to najwidoczniej musi być. :) Z chęcią ci to prześle i liczę na opinię. Tylko nie wiem, jakbym miał to wysłać. Na maila czy jak? Chyba, żebym dał to na jakiegoś bloga i bym potem dał ci do niego link :) To raczej nie pastisz, przynajmniej tak myślę.
Mozesz wysłać na wiadomość prywatną, tu, na filmwebie, wejdziesz na mój profil, klikasz Wyslij Wiadomość.i tak jak na normalnym mailu. Dobra parodia jest czasem potrzebna, żeby się pośmiać i odprezyc. Ja np. Na filmie Kiedy Paryż Wrze z A. Hepburn i W. Holdenem pekalam że śmiechu, bo bardzo fajnie spariodiowali tam słynne filmy, mp. Casablancę właśnie:)
Rozumiem. No cóż, z przyjemnością zatem sprawdzę, czy tak można i wtedy ci wyślę moją parodię. Mam nadzieję, że ci się ona spodoba. Starałem się jak najlepiej sparodiować ten film, a przy okazji nieco jeszcze inne znane dzieła, których akcja się dzieje podczas II wojny światowej, tak jak słynna "Casablanca". Szkoda, że nie widziałem "Kiedy Paryż wrze", z tego, co mówisz, jest na pewno śmieszny :)
Ok, nie ma pośpiechu, mam czas;). Kiedy Paryż Wrze można dostać na DVD w Empiku.:)
Rozumiem :) Ale wiesz, trochę mnie jednak zaskoczyłaś. Nie sądziłem bowiem, że pani Hepburn grała w parodiach. Sądziłem, że w zwykłych filmach, ale nie w takim właśnie rodzaju filmów. Cóż... w takim razie tym chętniej musiałbym ją w tej parodii zobaczyć. Zakładam, że jest śmieszna :)
Parodia, cóż, powiedziałabym raczej, że komedia, nieźle postrzelona, z elementami parodii:)
Rozumiem. W takim razie tym bardziej bym chciał ten film obejrzeć. Ja bardzo lubię takie filmy z elementami parodii. Mam nadzieję, że kiedyś mi się to uda :) A więc mam nadzieję też, że przeczytasz moją parodię i ci się ona spodoba :)
Bez problemu powinien być na DVD zresztą ja sama mam w swojej kolekcji go w w posiadaniu.
Rozumiem. Mnie udało się niedawno nabyć na DVD po dość taniej cenie film "Anna Karenina" z Vivien Leigh i chociaż jest to film czarno-biały, to jednak brak kolorów nie przeszkadza w jego oglądaniu, zaś sama fabuła naprawdę wciąga, poza tym pani Leigh gra fenomenalnie. Nie mam co się uczepić jej kreacji.
Zazdroszczę. Ja mam ten film ściągnięty z lektorem, bardzo ładne kostiumy i faktycznie genialna rola V. Leigh. Ja mam za to na DVD z napisami Anne Karenine z G. Garbo. Również piękny.
Widziałem na DVD tę wersję "Anny Kareniny", ale niestety zdecydowanie za drogie było na moją kieszeń, więc nie mogłem ją kupić. Ale być może kiedyś ją obejrzę i zobaczę, jak słynna aktorka zagrała panią Kareninę :)
Ja dość długo szukałam tej wersji, więc nie wiem, czy można ją zdobyć inną drogą niż dvd.
Szczerze mówiąc, to dziś pozyczylam Muszkieterów z biblioteki i zaczynam.czytać:)
Szczerze mówiąc, to dziś pozyczylam Muszkieterów z biblioteki i zaczynam.czytać:)
Gratuluję. A więc opowiedz mi, jak już przeczytasz całą powieść. Jestem ciekaw, czy Ci się ona spodoba :)
Jestem na razie koło 150str i mogę powiedzieć, że jest super. Naprawdę, niektóre momenty są przesmieszne. Teraz jestem na rozdziale 19;)
No cóż, ja zawsze się śmieję na scence, jak Atos, Portos i Aramis podają powody, dla których chcą się pojedynkować z d'Artagnanem. Zwłaszcza słynne Portosa "Ja biję się, bo się biję". xD Albo podoba mi się, jak d'Artagnan odwiedza przyjaciół po wyprawie do Anglii lub jak Portos je obiad u swojej kochanki :)
Ja się wczoraj uśmiałam, kiedy. Ludzie Richelieu śledzili Konstancje, pukali do d'Artagnana. I tam coś było,?3 że Portos pożyczył Plancheta, bo chciał sobie dodać splendoru:D na. Jakiejś imprezie:Dxd