Przyznam się szczerze, że widzac wcześniej odstraszającą datę '48 nie spodziewalem sie tak dynamicznego filmu. Ogólnie przyjemnie się ogladalo, plusem jest to, że film jest zgodny z powieścią, minusem natomiast to, ze reżyser za wszelką cenę chciał umieścić wszystkie wydarzenia książkowe w tak krótkim czasie. Przez to po dłuszym oglądaniu trudno sie połapać o co chodzi.
No widzisz, a nie mówiłem? Dumas naprawdę potrafił wpleść humor w swoje książki, to jeden z atutów jego powieści. Lubię, jak humor przeplata się z poważnymi sytuacjami.
Szczerze mówiąc mnie również. Niby polityk, ale chwilami taki ciamajdowaty, że hej. Jakby nie patrzeć chęć wywołania wojny z Francją i narażanie w ten sposób życia Anglików dla odbicia Anny Austriaczki nie świadczy o jego mądrości. Prócz tego pamiętam, jak mówił do d'Artagnana, że na prośbę Anny nie wsparł już raz protestantów z La Rochelle, choć im to wcześniej obiecał. Też niezbyt to o nim świadczy.
No dobra, zakochał się, ale człowiek o takiej pozycji musi myśleć o dobru państwa. Widzę, że mamy podobne gusta:) Wg mnie Richelieu jest najlepszy;)
Zgadzam się z Tobą, bo zdecydowanie, choć Richelieu był ten zły oraz bezwzględny, to jednak był lepszym i skuteczniejszym politykiem :) Przy okazji planuję napisać i dać na bloga swoją osobistą powieść o Milady - wyjaśniałaby ona luki w jej życiorysie oraz uzasadniała, czemu się stała zła. Byłabyś zainteresowana? :)
Richelieu to był po. Prostu kawał kanalii, ale budził sympatię;). Oczywiście, że jestem zainteresowana!
No właśnie. W sumie zastanawiam się, który z aktorów najlepiej oddał tego Richelieu znanego z powieści Dumasa. Ja bym stawiał na Charltona Hestona z wersji Richarda Lestera. Chociaż Vincent Price też miał coś w sobie - chociaż może był nawet zbyt złowieszczy :)
Naprawdę jesteś zainteresowana? Z tym większą chęcią tę powieść stworzę.
W takim razie obejrzyj filmy "Trzej muszkieterowie" z 1973 r. i "Czterej muszkieterowie" z 1974 r. Tam Heston gra Richelieu. Polecam też "Powrót muszkieterów" z 1989 r. - z tą samą obsadą, co w poprzednich dwóch filmach :)
A więc w takim razie ja z chęcią ją napiszę :)
Spodziewam się już wkrótce napisać pierwsze rozdziały. Jak zapewne zauważyłaś, w powieści Dumasa istnieje kilka białych plam, jeśli chodzi o życiorys Milady de Winter. Postaram się w najbardziej możliwie ciekawy sposób je wypełnić :)
Rozumiem. Mam nadzieję, że gdy napiszę moją powieść, poczytasz ją i będzie miała ona klimat powieści Dumasa, na czym mi zależy :)
Mam nadzieję, że dam sobie radę, moja droga. No cóż, jeśli chodzi o postać Milady, to wiele aktorek je grało. Ta z wersji z 1948 r. też nie jest zła, choć moim zdaniem miała w sobie na końcu filmu w egzekucji zbyt wiele żalu i zbyt pokornie poszła na śmierć - zdecydowanie nie pasowało do powieści Dumasa :) Ale może czepiam się szczegółów :)
Lana Turner to dobra aktorka, ale od niej nie można za dużo wymagać. Choć Jovovich była gorsza 1000 razy:)
No właśnie, Mila Jovovich stworzyła już taką Milady, że aż głowa boli. Ale przy okazji powinnaś zobaczyć dwuczęściową wersję z 2005 r. gdzie Milady ma pakt z diabłem i używa czarów - to byś dopiero za głowę się złapała. Przy niej nawet ta Milady z wersji z 1948 r. wydaje się być łagodnym barankiem :)
Delikatnie mówiąc masakra. Przy takiej wersji aż przyjemne jest dla mnie oglądanie klasycznych wersji przygód muszkieterów :)
Zgadzam się. Do tego dodano do niej nieco humoru. Jak sobie przypomnę niektóre dowcipne teksty, to aż mi się humor poprawia. Choćby jak Atos mówi do d'Artagnana, że Richelieu już zdążył poznać, jakiego koloru ma on bieliznę :) Albo jak mówi do gwardzisty kardynała Richelieu, z którym walczył, że nie bije się prawą ręką, tylko lewą, bo prawą podnosi kielich :) Albo jak Atos, Portos i Aramis dowcipnie komentowali walkę d'Artagnana z ludźmi Milady, po czym równie dowcipnie zapytali "Wtrącimy się?" i dopiero wtedy mu pomogli :)
Ja ten film już uwielbiam, po prostu genialna ekranizacja i szczerze żałuję, że nie poznałem jej wcześniej.
Lepiej późno niż wcale:) ja jak dzisiaj czytałam to miałam ten film przed oczami. Choć moim zdaniem Gene Kelly, przynajmniej fizycznie nie pasuje do d'Artagnana. Przecież on miał 20 lat, a Kelly 36.
W sumie to racja. Jak się tak na tym zastanowię, to nie wiem, który aktor najlepiej oddał d'Artagnana. Większość aktorów miało ponad 20 lat, gdy grało tę postać. Jednak sam nie dałbym panu Kelly 36 lat. W życiu. Sądziłem, że ma mniej. Naprawdę zaskoczyłabyś mnie tym faktem :)
Fakt, w też bym mu dała mniej lat, np.w Deszczowej Piosence miał już 40 lat. Choć szczerze, to wolę męskiego Kelly'ego niż tę ciape z wersji z 2011r.
No to rzeczywiście nieźle musiał facet dbać o siebie, bo przecież ja bym mu w życiu takiego wieku starego nie dał. Naprawdę. Myślałem, że on jest młodszy, ech... Ale ostatecznie przecież facet jak bogaty, to umie o siebie zadbać. Ciapę, powiadasz? Cóż.... ten d'Artagnan z 2011 r. rzeczywiście do pana Kelly raczej się nie umywa :)
Szczerze, to gdybym ja nie wiedziała ile miał lat to też bym mu dała ze 30 najwyżej. Ale wiadomo,?3 kto bogatemu zabroni:). Moim zdaniem Kelly idealnie się nadawał do tej roli, zagrał chłopaka dzielnego, uczciwego, zaradnego, lojalnego i honorowego, przy tym trochę dumnego i prożnego, czyli takiego mniej więcej jak w książce, a ten z wersji z 2011 to był ciapa i sierota, a nie d'Artagnan:)
W sumie to prawda, był naprawdę genialnym d'Artagnanem, bardzo podobnym do tego, co w powieści. Równie dobrego d'Artagnana stworzył np. Michael York w trylogii Richarda Lestera. Też polecam, interesująca wersja przygód muszkieterów, notabene też amerykańska. Chociaż muszę przyznać, że naprawdę ta z 1948 r. ma w sobie jakiś taki urok... Hehehehe. Dobrze to ujęłaś o wersji z 2011 r. Ale cóż... film ten to bardziej komedia niż dzieło historyczne.
Jak dla mnie to raczej profanacja:). Dziś skończyłam czytać Muszkieterow, jutro ich oddaję do biblioteki, aż żal się rozstać z taką książką:(. Rozwaliło mnie po prostu fi, że Milady była zakonnicą.
Wiesz, może to za dużo powiedziane. Profanacją była ta wersja, w której to Milady jest opętana przez diabła i stosuje czary. To jest profanacja. Ta wersja z tymi latającymi statkami zaś wyszła raczej jako dość sympatyczna komedia, choć przyznaję, nieco przesadzili z efektami specjalnymi :) Hehehehehe. Znam to uczucie, gdy polubię jakąś książkę :)
Może i za dużo? Choć w sumie ta wersja z 2011 nie jest tak skrajnie zła, to jednak Milady z Buckinghamem? Albo pominięcie pragnienia Aramisa by zostać księdzem? Trochę za dużo odstępstw jak na mój gust :)
Właśnie, ta wersja nie jest taka skrajnie zła, choć ta Milady walcząca niczym jakaś kobieta ninja, sami zaś muszkieterowie rozwalający w 4 aż 40 żołnierzy kardynała, to nieco przesada. No i masz rację - Buckingham jako ten zły? W sumie tylko humor tego filmu ratuje go przed całkowitą porażką. :)
A propos założyłem już bloga o Milady. Na razie dałem mały wstęp ze zdjęciami filmowych wersji tej pani :) Niedługo zaś umieszczę na nim rozdziały :)
Ja dzisiaj powtarzałam tych muszkieterów z '48. Uśmiałam się nieźle. Najbardziej chyba w tym momencie, gdy Atos mówi do Milady coś takiego: kocham cię tak jak wojnę i alkohol:D Chętnie zairze na Twój blog:)
Ja wczoraj także znowu obejrzałem tę wersję i bardzo się też na niej uśmiałem, choć ta scenka, co ją wymieniłaś, nie bawi mnie, ale za to inne teksty mnie bawią, jak np. Atosa oblał d'Artagnan wodą, a ten powiedział, że mógł do tego użyć wina :)
Dać ci więc link na tego bloga?
Oj, ten też był super:). Albo jak bodajże Portos mówi do d'Artgnana "kochasz się z jedną kobietą, by móc kochać drugą" Albo jak jna początku w scenie walki z gwardia Richelieu wszyscy pokonali swoich przeciwników i tylko nie d'Artagnan i Portos mówi do Atosa "Tego wieśniaka chciałeś pokonać lewą ręką?"
Tak, podaj mi kino, to będę obserwować:)
Właśnie. Albo pan Bonacieux mówi, że ludzie kardynała uganiają się za jego bratanicą Konstancją, a Atos z kpiną "Ludzie Richelieu kompletnie nie mają smaku".
Albo spotkanie z Konstancją.
- Z nieba mi spadłeś, panie.
- Z pierwszego piętra, madame.
Chwilę później:
- Pani, kocham cię. Przybyłem do ciebie z końca świata.
- Mówiłeś, panie, że z pierwszego piętra xD
http://miladydewinter.blog.onet.pl
Proszę, oto ten link.
To też było super. Albo w książce było coś że d'Artgnan sprzedawał konia Atosa czy coś a Atos na to: Na czym ja pojadę na wojnę? Na Grimaudzie?. Ja się z tego uśmiałam że szok.
Ja też się z tego uśmiałem. Normalnie parsknąłem śmiechem i o mało nie oplułem książki, takie to było zabawne. W filmie też dali Atosowi kilka zabawnych kwestii. :)
Również w powieści je miał. Weź przykładowo scenkę, jak zobaczył d'Artagnana w sukience Ketty, jak wybuchnął śmiechem. Albo jak d'Artagnan wmawiał Ketty, że niby Konstancja jest ukochaną Atosa, a Atos (obecny przy tych kłamstwach) jak patrzył na przyjaciela wzrokiem bazyliszka xD.
A w filmie zaś podoba mi się np. scenka, jak trzej muszkieterowie ratują d'Artagnana przed ludźmi Milady. Najpierw sobie dyskutują jak na herbatce, a potem pytają niewinnym tonem "Wtrącimy się?" i wtrącaj się xD
Oj, to ja już zapomniałam tego drugiego z książkixD
Moim zdaniem spbrze, że AtosaAtos ma takie wstawki, bo nie jest przez to taki nudny, jak mógłby być, gdyby cały czas gadał o.tej Milady.
No cóż, ja już dużo razy czytałem książki o muszkieterach, więc cóż... po prostu lubię ich przygody :) A propos czytałaś pozostałe powieści o przygodach czterech dzielnych wojakach? :)
Właśnie. Dzięki temu film jest lepszy i zabawniejszy. W wersji Richarda Lestera z lat 70 też Atos ma kilka dobrych tekstów.
Nie, w szkolnej bibliotece byli tylko Muszkieterowie, a na stronie Empiku nie widziałam:( Jeszcze w Matrasie nie sprawdzałam.
Możesz zawsze sprawdzić jeszcze Allegro oraz bibliotekę publiczną. :) A propos widziałaś już mojego bloga? Niedługo dam na niego pierwszy rozdział mojej książki. Losy Milady wreszcie zostaną uzupełnione, bo jak na pewno zauważyłaś, powieść Dumasa ma kilka luk w jej biografii :)
Tak widziałam już Twojego bloga:) Szczerze mówiąc, to nie lubię bibliotek. Ja lubię mieć książki na własność:)
Już niedługo zostaną na nim umieszczone pierwsze rozdziały książki o losach Milady :) Hehehehehe. Jak ja cię doskonale rozumiem. Ja również uwielbiam mieć książki na własność, znam to uczucie :)