Krystyna Janda gra w Słodkim końcu dnia Polkę, która nie ma swojego odpowiednika w świecie realnym. Noblistkę, poetkę, która ma ugruntowaną pozycję w europejskim świecie sztuki, której głos odbija się echem na całym świecie, której wypowiedź wywołuje skandal większy niż ten wywołany przez książki Houellebecqa. Ją się...
więcej
Dziwię się, że Krystyna Janda zagrała w filmidle najniższych lotów, bez scenariusza, bez reżyserii. To, w mojej ocenie, takie wprawki na I roku reżyserii, czynione przez bardzo niezdolnego studenta, który rozpędem szczęścia dostał się na te studia.
Filmidło jest ze wszech miar tandetne, niezborne, puste, nudne, głupie...
Film mi się bardzo podobał w przeciwieństwie do "vegańskich" wypocin. Główna Bohaterka, też "Kryśka Kryśka" jest wybytną yntelektualystką o duszy nadartystycznej, zaś film pokazuje, że swego rodzaju pisiory są wszędzie: chociaż - jak wszyscy inni - bywają na jawie i na trawie. Obrońcami czystorasowości narodowej są...
Pijana zakonnica w ciąży Michnika, będąca zwiastunem klęski byłego prezydenta, to mały pikuś przy Jandzie, polskiej żydówce, dziecku ocalonych z holokaustu, wygnanej z Polski na emigrację przez stan wojenny, mówiącej po włosku, polsku, francusku, laureatce Nobla, romansującej z Egipcjaninem, mądrym, pięknym,...
Film taki sobie, temat imigrantów bardzo nośny, przedstawiony w bardzo kontrowersyjny sposób. Atuty filmu, to kilka przepięknych toskańskich „pocztówek”, z pewnością w tym wypadku, do powyższych nie można zaliczyć gry Jandy. Spodziewałem się jednak sporo więcej.
Z wywiadu z Borcuch'em:
"Kiedy widzę z jaką łatwością ludzie wierzą w te bzdury o uchodźcach, w te straszną i cyniczną propagandę, przeraża mnie, że gorzej myślę o nich samych niż o tych którzy ich okłamują. Nie rozumiem, jak można być tak naiwnym, tak głupim i pozbawionym empatii człowiekiem."
tylko do jakiej etyki...
Krystyna Janda robi cały film. Jej gra jest oczywiście wspaniała. Jak zawsze zresztą. Takie osobowości muszą grać główne role i stanowią całą oś filmu.
Temat ważny i dający do myślenia. Najbardziej utkwiło mi zdanie Jandy: "Ludzie nie potrafią samodzielnie myśleć" (trzeba znać kontekst).
Jednak w filmie zawalił...
Porównanie zamachów terrorystycznych do dzieła sztuki jest głupie. To równie dobrze można by to powiedzieć o Holocauscie.
Jeśli już bohaterka chciała rzucić coś oryginalnego, to mogła powiedzieć, że jeśli szukać prawdziwie wierzących ludzi, to należy ich szukać właśnie wśród zamachowców poświęcających życie dla...
Rewelacyjna jak zawsze. Bardzo ładnie jej z długimi blond włosami i szkoda że na co dzień nie pomyśli by takie mieć no ale wiadomo że każdy czuje się najlepiej tak jak lubi sam a nie ktoś by chciał. Film też perełka.
Nuda, dłużyzny, jakby scenarzysta i reżyser i operator przysypiali na zmianę i się nie zgrali. A toskańskie krajobrazy lepiej obejrzeć w filmie przyrodniczym zamiast czekać na nie 10 minut po nuudnych dialogach.
Ktoś wyjaśni, jaki inny (poza wypełnieniem czasu, żeby film był dłuższy) cel jest wrzucania takich scen, jak leżąca w wannie Janda (Janda leży, nic się nie dzieje, pokaz trwa z 15 sekund), siedząca przy stole Janda (Janda siedzi, nic się nie dzieje i tak z 15 sekund), itp.? Takich wrzutek jest trochę i to nie tylko w...
więcej
Film zmęczyłem na kilka porcji z tygodniową przerwą.
Po obejrzeniu drugiej połowy miałem ochotę obejrzeć go jeszcze raz.
Ostatecznie ma w sobie coś, chociaż ulepiony jest z manier, manier "kina europejskiego", manier muzyki Blooma, Borcucha, gry Jandy.
Ale to Janda wygrała ten film. Gra tam osobę w gruncie rzeczy...
co kojarzy się z jakimś takim pięknym romansidłem w cudownych ujęciach w tle dla niewymagającego widza. Coś tutaj takiego jest, że albo miał być właśnie takim włoskim romansidłem, co wyszło nawet aż za bardzo. Nic nadzwyczajnego, piać z zachwytu nie ma nad czym.