Recenzja filmu

Substancja (2024)
Coralie Fargeat
Demi Moore
Margaret Qualley

Padłeś. Powstań. Substancex

David Cronenberg wiecznie żywy! Tak powinno się i tak trzeba zacząć rozważania na temat tytułowej Substancji. Główną bohaterką jest Elisabeth Sparkle (świetna Demi Moore) – podstarzała ex
David Cronenberg wiecznie żywy! Tak powinno się i tak trzeba zacząć rozważania na temat tytułowej "Substancji". Główną bohaterką jest Elisabeth Sparkle (świetna Demi Moore) – podstarzała ex gwiazda holywood, prowadząca swój poranny program rozrywkowy/taneczny. Niestety włodarze na których czele stoi Harvey (Dennis Quaid) uważają, że należy zastąpić ją kimś młodszym. Zdruzgotana tym stanem rzeczy Elisabeth ma wypadek samochodowy, po czym trafia do szpitala, gdzie spotyka młodego mężczyznę, który oferuje jej udział w pewnym projekcie. To co wydarzy się później, odmieni całe jej życie. Spoiler - na gorsze.

Schemat budowania narracji i konfliktów jest tutaj bardzo prosty (co nie znaczy że łatwo jest to osiągnąć – zasłużona Złota Palma w Cannes za scenariusz). Oto nasza główna bohaterka otrzymuje pudełko z 3 przedmiotami i  krótkimi instrukcjami. Mamy główną substancję (do jednorazowego wstrzyknięcia), stabilizator (do codziennej stabilizacji) oraz urządzenie do zamiany ciał (raz na tydzień). Nieprzestrzeganie zasad używania, może doprowadzić do opłakanych skutków. Tym razem co prawda instrukcja użytkowania została przyswojona i wdrożona, ale cóż - miłe, złego początki…

Jak się okazuje, substancja rozdzieliła ciało Elisabeth na dwoje! Z kręgosłupa (sic!) wychodzi druga postać, która jest inną – młodszą, ale i zarazem tą samą osobą. Bohaterka nazwie ją Sue (również świetna Margaret Qualley). Od tej pory obie jaźnie będą musiały razem koegzystować i dzielić swoim czasem w tygodniu po równo. Bez wyjątków. Niestety młodość rządzi się swoimi prawami i szybko Sue przejmuje kontrolę nad sytuacją.

Reżyserka Coralie Fargeat  świetnie żongluje tu konwencjami; od czarnej komedii, aż po pełnokrwisty body horror. Zdobyła ona międzynarodowe uznanie dzięki swojemu debiutanckiemu pełnometrażowemu filmowi "Revenge" (2017). Jest to brutalny, feministyczny thriller, który odświeża konwencję kina zemsty, znaną z gatunku "rape and revenge". "Substancja" wpisuje się bardzo dobrze w nurt tzw. Francuskiej Ekstremy, której jednym z najbardziej prominentnych działaczy wydaje się być Gaspar Noe. Ponadto można uznać, iż jest to również francuska szkoła neobarokowa, w ramach której operowali min. Luc Besson czy Jean-Jacques Beineix. To z kolei przywodzi na myśl klasykę gatunku czyli "Titane".  Podobne przykłady można by mnożyć (pasuje tu nawet "OpętanieŻuławskiego). Nie zważając jednak na powyższe podobieństwa, Fargeat kroczy swoją własną ścieżką czerpiąc zarówno z wyżej wymienionych jak i z Davida Cronenberga, czyniąc z kina eksploatacji swoiste opus magnum.

Faregat postanowiła iść drogą kontrastu i wyrazistości. Na szczęście nie jest to efekciarstwo, bowiem wszystkie zabiegi estetyczne są funkcjonalne. Starannie dobrane kadry, kolory i muzyka, która jeszcze długo po seansie pozostaje z nami – wszystko to oddaje skalę grozy, absurdu i groteski, która towarzyszy bohaterkom przez cały czas.

"Substancjanie jest bowiem jedynie traktatem o przemijaniu, czy o walce starości z młodością. Jest to przede wszystkim kino totalne, które ani na chwilę nie pozwala odwrócić wzroku (choć czasem naprawdę się chce). Niestety długi metraż sprawia, że czasem można się zastanawiać nad konstrukcją całości, gdyż 30min krótszy film byłby prawdopodobnie filmem dekady. Niespodziewanie jednak końcówka absolutnie wciska gaz do dechy i z traktatu filozoficznego robi się slasher/kamp/kino klasy b (wyraźne aluzje do "Carrie"). Oczywiście dla niektórych nie jest to zarzut, ale wolałbym chyba uderzenia w subtelniejsze nuty widza, który i tak jest po 2 godzinach zarówno wstrząśnięty jak i zmieszany.

Główny problem dla mnie pozostaje jednak zgoła inny. Nie ma w tym filmie empatii do głównej bohaterki. Nie mówię tu o kiczowatym happy endzie, lecz o jakiejś szeroko pojętej sprawiedliwości. Bohaterka bowiem popełnia błąd w postaci wzięcia substancji, ale de facto nie ona, lecz jej alter ego łamie umowę obowiązującą użytkowników tytułowej cieczy. Reżyserka co rusz ją upokarza, by na końcu „pocisnąć sobie z niej bekę”. Zamiast konstruktywnej krytyki ageizmu i systemowego uprzedmiotowienia kobiet, dostajemy tu satyrę o dzwonniku z notre dame, który niczym Joker z 2019 roku z każdą chwilą dostaje od życia coraz bardziej. Zamiast ukazać dobre strony dojrzałości, otrzymujemy fetyszyzację młodości – teoretycznie jako przestrogę, ale bardziej w postaci kija niż marchewki. Ukazanie konsekwencji zamiast resocjalizacji i możliwych działań. 
 
Można upatrywać przeróżnych interpretacji w dzieleniu się życiem z drugą jaźnią. Niektórzy widzą tutaj zależność; Id vs superego, albo matka vs córka. Ja chyba skłaniam się ku wariacji na temat higieny pracy czy też tzw.  work - life balance czyli pół dnia/tygodnia/miesiąca to praca, a drugie pół to odpoczynek i sen. Gdy zaburzamy tę proporcję, najczęściej przypłacamy to zdrowiem i wpływa to na obie strefy naszego życia, tak bardzo przecież od siebie zależne.  Może trochę jest to teza na wyrost, ale przecież warto szukać własnych prawd w kinie.

Wszystkie podniesione przeze mnie zarzuty wobec tego filmu nie są jednak grzechami niewybaczalnymi. Razem z bohaterką popełniamy grzech pożądania i zazdrości, więc i razem z nią otrzymujemy filmową pokutę. Czy spłynie na nas katharsis, zależy od naszego nastawienia do życia. Jeżeli działa na nas terapia szokowa, to jak najbardziej. Niestety dalszych wskazówek, jak odseksualizować i odkomercjalizować społeczeństwo – brak. Znamy jednak instrukcję obsługi filmowych nowinek; substancji – nie kupuj, "Substancję" – obejrzyj.
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Recenzja Substancja
W sercu tego niewłaściwie ukierunkowanego projektu filmowego znajduje się Elisabeth Sparkle (Demi... czytaj więcej
Recenzja Substancja
Dwanaście minut owacji na stojąco, Demi Moore ze łzami w oczach mówiąca "Jestem zmęczona" oraz szepty na... czytaj więcej
Recenzja Substancja
Możesz cofnąć czas, odzyskać młodość i doskonałość – ale tylko za cenę, której nie da się przewidzieć.... czytaj więcej