Uwaga recenzja zdradza kluczowe elementy fabuły. "Psychoza" w reżyserii Alfreda Hitchcocka to jeden z najsłynniejszych filmów w historii kinematografii. Powstał w 1960 roku,
Uwaga recenzja zdradza kluczowe elementy fabuły. "Psychoza" w reżyserii Alfreda Hitchcocka to jeden z najsłynniejszych filmów w historii kinematografii. Powstał w 1960 roku, przez 45 lat cieszy się niezmiennie wielkim zainteresowaniem. Niektóre sceny (np. pod prysznicem), muzyka, lub kreacja aktorska A. Perkinsa weszły do kanonu kina światowego. Hitchcock, tworząc filmy, skupiał się na tym, by zaskoczyć i trzymać widza cały czas w napięciu. Ów film jest pewnego rodzaju złamaniem przyzwyczajeń kinomanów. Na początku widz jest przeświadczony, że opowiedziana historia będzie melodramatem, następnie konwencja zmienia się na film drogi (ucieczka Marion z pieniędzmi), w połowie historii dopiero wchodzimy we właściwą konwencję thrillera. Przyzwyczajenia widza reżyser łamie również przedstawiając nam głównego bohatera, który pojawia się dopiero po ok. 40 minutach trwania filmu. Od początku jesteśmy pewni, że postacią wiodącą będzie Marion. Gdy już utożsamiamy się z jej osobą, reżyser uśmierca ją i daje nam nowego głównego bohatera – Normana Batesa. Postać Marion jest bezpośrednią przyczyną przedstawienia nam życia Normana. Pierwsze 40 minut jest wstępem do rozpoczęcia właściwej historii. W "Psychozie" bohaterowie zostają przedstawieni jako rozdwojone osobowości. Hitchcock założył, że każdy człowiek może być mordercą. Norman Bates jawi się jako spokojny, niezagrażający niczemu mężczyzna. Upewniają nas o tym niektóre wypowiedzi (np. bezpośrednia samego Normana: "moja twarz widocznie wzbudza zaufanie" lub pośrednia kwestia policjanta, który doradza Marion przenocowanie w motelu, gdyż tam będzie bardziej bezpieczna). Gdy już dokonały się morderstwa, widz odbiera Batesa jako człowieka wplątanego w nie bez jego wiedzy. Sytuacja zmusza go do ukrywania matki przed policją. Jednak zakończenie ujawnia, że to właśnie on jest mordercą. Ale tutaj reżyser stosuje pewien wybieg – wykorzystuje nauki Freuda o świadomości i nieświadomości oraz kompleksie Edypa. Przez co całkiem niespodziewanie okazuje się, że Bates ma rozdwojenie jaźni i to druga osobowość zabija – osobowość matki. Prawdziwa matka zaś została zabita 10 lat temu przez zazdrosnego syna. Marion również nie jest krystalicznie czystą osobowością – decyduje się na kradzież. Jednak w jej przypadku wszystkie czynniki pchają ją do tego czynu (kłótnia z kochankiem, niepewna przyszłość ich związku, złożenie dużego depozytu przez klienta, nieobecność siostry, sam dzień – piątek). Wszystko pcha ją by poznała Normana – i rozpoczęła się pożądana historia, którą chce opowiedzieć reżyser. By podkreślić dwoistość bohaterów, w pomieszczeniach umieszczono wiele luster, w których odbijają się postacie. Scena, gdy siostra Marion przestraszyła się swojego podwójnego odbicia, wywołuje efekt strachu, ale także w wymowie całego filmu, jest świadectwem, że należy strzec się również przed samym sobą. Cała przestrzeń w tym obrazie zbudowana jest głębinowo. We wszystkich scenach oprócz pierwszego planu, zawsze jest i drugi niepełny (np. w pomieszczeniach zawsze są drzwi prowadzące dalej – w pokoju numer jeden drzwi do łazienki, w recepcji motelu drzwi do biura itd., zaś w scenach plenerowych widzimy motel na tle domu), służy to skierowaniu uwagi na to, co jest ukryte, niewidoczne (w prawdziwym życiu jak i w psychice człowieka), podkreśla, że nie wszystko, co widzimy jest zgodne z prawdą, że zawsze kryje się drugie dno. W "Psychozie" dużą role odgrywa dźwięk. Muzyka wzbudzająca niepokój, wraca za każdym razem, gdy bohaterzy są w niebezpieczeństwie, w scenach morderstw itd. Mocno oddziałująca muzyka jest skontrastowana z całkowitą ciszą – w scenie, gdzie Marion przyjeżdża do motelu – która jednak tak samo jak muzyka zwiastuje pewne zagrożenie, lub, gdy Bates zatapia samochód - podkreśla fakt dokonania zbrodni. W filmie nie ma dużo niepotrzebnych dialogów, wypowiedzi. Prowadzone rozmowy zawierają najważniejsze informacje. Można zauważyć pewną grę słowną – nieistotne zdania nabierają sensu w połączeniu z innymi informacjami i wskazują rozwiązanie. Na przykład stwierdzenie Normana, że matka nie jest niebezpieczna, jest jak wypchane ptaki. Prawdziwy sens tych słów poznajemy dopiero na końcu filmu, gdy okazuje się, że matka jest rzeczywiście tylko eksponatem – jej ciało służy Normanowi w zapełnieniu pustki w jego życiu. Również postacie epizodyczne wypowiadają ważne kwestie: policjant – radzący Marion nocowanie w motelu lub kobieta w sklepie, która mówi, że każdy zasłużył na bezbolesną śmierć - wypowiedź ta następuje po bestialskim zamordowaniu Marion. Reżyser wkłada w usta kobiety komentarz do tego, co się wydarzyło, chociaż kobieta w ogóle nie zna Marion ani też nie wie o niczym, co wydarzyło się w motelu. Hitchcock wykorzystuje również dźwięk, aby informować i zarazem zdezorientować widza. Mianowicie stosuje dźwięk pozakadrowy. W pierwszym wypadku, np. w scenie w samochodzie głos z offu ilustruje, co myśli Marion uciekając z pieniędzmi i zarazem pokazuje jak zareagują ludzie na jej zniknięcie – dzięki temu Hitchcock stosuje pewien skrót, nie musząc pokazywać już ich zachowania. Twórca owego thrillera używa bardzo dużo skrótów. Marion, która decyduje się ukraść pieniądze, nie mówi o tym nic. Zbliżenie walizki oraz koperty z gotówką, która miała znaleźć się w banku a jest w jej mieszkaniu, w trakcie pakowania jest wystarczającym znakiem, świadczącym, co planuje dziewczyna. Skrót myślowy znalazł też zastosowanie w scenie następującej po śmierci detektywa. Norman stoi koło bagien, domyślamy się, że chłopak zachował się tak samo, jak przy zacieraniu śladów przy pierwszym zabójstwie. Zaś w drugim przypadku dezorientacji widza – oglądając film, nie widzimy matki, ale słyszymy jej głos. Jesteśmy pewni, że ona żyje. To przypuszczenie wzmacniają dialogi (kłótnie) matki z synem. Do tego widzimy kobiecy rękaw w czasie dokonywania zbrodni oraz cień kobiety w oknie. Widz jest przekonany o rzeczywistym istnieniu matki, nie przypuszczając, że to wyimaginowany twór, ale również ma świadomość, że reżyser ukrywa celowo jej postać, (co znakomicie obrazuje scena, gdy Norman zdecyduje się ukryć matkę w piwnicy: wchodząc do domu, kamera podąża za nim, ale zatrzymuje się na dole schodów, słychać tylko konwersację. Następnie kamera powoli wjeżdża na szczyt schodów, dąży ku drzwiom, które są uchylone, ale nie spełnia oczekiwań widza i nie wjeżdża do pokoju, tylko jedzie dalej zatrzymując się na suficie – miejscu najmniej interesującym. Nagle zmienia punkt położenia, kamera jest skierowana w dół – widzimy przedsionek przed pokojem matki i schody. Wtedy wychodzi Norman niosąc matkę. Widzimy zarys jej postaci, ale nic więcej. Kamera jest więc tak ustawiana, by widz trwał w pewnym złudzeniu, które chce podtrzymać twórca obrazu. "Psychoza"jest arcydziełem jeśli chodzi o suspens w filmie. Reżyser tak kształtuje sceny, że są one zbudowane według pewnego schematu, dzięki któremu buduje się napięcie. Przykładem są tu dwie sceny. Pierwsza z nich to scena pod prysznicem – nic nie wskazuje, że coś się stanie strasznego. Spokojna muzyka, podkreśla stan ducha kobiety, która zdecydowała się wrócić do miasta i oddać skradzione pieniądze. Kamera jest nieruchoma, umieszczona przy ścianie, przez co widzimy całą przestrzeń (prysznic, zasłonę). Dzięki oświetleniu spostrzec można cień postaci wchodzącej powoli do łazienki, muzyka zmienia się na pełną grozy. Jedynie widz wie, że ktoś wszedł do pomieszczenia. Zatem wie więcej niż bohaterka, dzięki czemu groza jest większa. Powolne tempo akcji, przyspiesza gwałtownie, gdy kotara zostaje odsłonięta. Długie ujęcie zastępuje się wieloma krótkimi (nie widać bezpośrednio zadawanych ciosów – zastępują je zbliżenie ust dziewczyny, noża i rękawa mordercy, krwi w wannie itd.) pociętymi ostrym montażem. Gdy dziewczyna nie żyje, opada w zwolnionym tempie na podłogę. Widzimy spływającą krew do kratki ściekowej, po czy następuje przenikanie obrazu. Kamera skierowana jest na nieruchome oko kobiety. Następnie znów zastosowane są długie ujęcia – wyjazd kamery z łazienki – zbliżenie na gazetę z pieniędzmi – pośrednią przyczynę śmierci, w tle za oknem widać dom, gdzie mieszka morderca - bezpośrednia przyczyna śmierci. Druga scena to morderstwo detektywa – tutaj również widz wie więcej niż postać. Detektyw nie spodziewa się nieszczęścia, chce tylko porozmawiać ze starszą kobietą. Widz jednak domyśla się, że grozi mu niebezpieczeństwo. Długie ujęcie powolnego wchodzenia po schodach, konfrontowane z ujęciem uchylonych drzwi, za którymi czai się zagrożenie, buduje napięcie. Tempo akcji zmienia się w chwili, gdy drzwi otwierają się i następuje atak na detektywa. Kamera jest usadowiona na górze, (tj. w scenie przeniesienia matki), by dokładnie widzieć zabójstwo, ale nie mordercę. Moment spadania ofiary morderstwa ze schodów jest spowalniany. Nie ma ukazania bezpośrednio ciosów, lecz zastąpione jest to krótkimi ujęciami fragmentu ręki i noża, które są w ruchu. Obydwie sceny oparte są na zasadzie tego, iż widz wie więcej niż bohater. Hitchcock buduje w pewien sposób świat przedstawiony tzn., gdy Marion wyjeżdża z miasta - klucz oświetlenia z wysokiego zmienia się na niski (miasto jest bezpieczne, tam gdzie jedzie grozi jej niebezpieczeństwo). Cały motel i dom Normana ukryty w ciemnościach, jawi się jako coś strasznego, wręcz przerażającego. Dopiero w ostatniej sekwencji, dom jest oświetlony światłem dziennym oraz ujęty pod innym kątem. Tak pokazany nie budzi żadnych obaw, jest normalnym domem. Reżyser pokazuje inaczej nie tylko dom, ale też pierwszy raz kamera ustawiona jest tak, że widz ogląda świat z perspektywy mieszkańca domu. Inaczej też jest pokazane wejście bohaterki – Lili do domu – zawsze, gdy postacie wchodziły do pomieszczenia, kamera była ustawiona w jego wnętrzu. Tym razem kamera jest na zewnątrz, a gdy robi najazd do drzwi, one się zamykają, nie wpuszczając nas dalej. Całkowita zmiana sposobu pokazania świata świadczy o tym, że zbliża się rozwiązanie zagadki, a bohaterka jest w pewien sposób bezpieczna. Całe odkrywanie tajemnicy przez Lilę (przeszukanie domu) trwa bardzo długo, przez co rośnie napięcie, jest ono jednak przerywane scenami z recepcji, inaczej byłoby to zbyt nużące dla widza. Sama scena kulminacyjna trwa krótko – od poznania sekretu, że matka nie żyje, a to Norman zabijał, mija dosłownie chwila. Nie ma żadnej walki pomiędzy Normanem a Samem, była ona niepotrzebna, gdyż założeniem filmu było tylko odkrycie zagadki. Napięcie opadło. Dokładne wyjaśnienie filmu następuje już po scenie kulminacyjnej – psychiatra (nowa postać) opisuje losy Normana. Scena ta jest wzorowana na klasycznych kryminałach Agathy Christie czy Arthura Conan Doyle'a – po odkryciu tajemnicy, następuje dokładne wytłumaczenie – sprawiające, że widzowi nie zostawia się miejsca na własną interpretację. W ostatniej scenie znów mamy do czynienia z dźwiękiem pozakadrowym, słychać głos matki, kamera obejmuje korytarz, nie wjeżdża do celi. Dopiero kiedy strażnik wychodzi, a Norman zostaje sam – widzimy bohatera centralnie. Patrzy prosto w kamerę (tj. w scenie na bagnach po śmierci detektywa – Hitchcock łamie w ten sposób reguły kina klasycznego), nadal słychać głos matki, punkt widzenia kamery zmienia się na motywowany – patrzymy oczami Normana. Kolejny raz jesteśmy świadkami sprzeczności wypowiadanych słów (osobowość matki mówi, że nie skrzywdziłaby muchy) z obrazem – następuje przenikanie obrazu – widzimy wyciąganie zatopionych samochodów – dowodu jej zbrodni. "Psychoza" pokazuje, jak złudna może okazać się sztuka X muzy, jak łatwo twórca może kierować odbiorem filmu przez widza. Wszystko, w co reżyser każe nam wierzyć od początku filmu, na końcu okazuje się złudzeniem, kłamstwem.