Dziś
1 listopada - dzień Wszystkich Świętych. Z tej okazji wspominamy artystów, którzy odeszli w ciągu ostatnich dwunastu miesięcy. Dziękujemy im za ich sztukę i obiecujemy pamiętać.
Stanisław Różewicz Już prawie rok minął od jego śmierci. Reżyser i mentor pokolenia filmowców. W zakładanym i przez wiele lat kierowanym przez niego studiu filmowym „Tor” debiutowali
Filip Bajon,
Krzysztof Kieślowski,
Wojciech Marczewski,
Krzysztof Zanussi. Poprzez swoje filmy często wracał do lat II wojny światowej, ale inaczej niż szkoła polska, koncentrował się na konkretnym człowieku, a nie rozliczał z polską tradycją romantyczną. Przy scenariuszach pracował najchętniej ze swoim bratem,
Tadeuszem Różewiczem, a także
Kornelem Filipowiczem. Od lat milczał: ostatni film,
"Nocnego gościa", zrealizował w 1989 roku. Jego późniejsze plany –
"Wyspa" o sprawcy nieudanego paryskiego zamachu na cara Aleksandra II, Antoniego Berezowskiego, oraz
"Bazyliszek" o Powstaniu Warszawskim – nigdy nie doczekały się realizacji.
Stanisław Różewicz zmarł 9 listopada 2008 roku w wieku 84 lat.
Jan Machulski Aktor teatralny i filmowy, reżyser teatralny, pedagog, współzałożyciel Teatru Ochoty w Warszawie. Jego pierwsza wielka rola filmowa to ta w
"Ostatnim dniu lata" Tadeusza Konwickiego. Potem wystąpił między innymi w
"Historii współczesnej" Wandy Jakubowskiej,
"Rękopisie znalezionym w Saragossie" i
"Lalce" Wojciecha Jerzego Hasa,
"Grze" Jerzego Kawalerowicza,
"Albumie polskim" Jana Rybkowskiego. Jednak
Machulski przede wszystkim jest kojarzony ze swoimi rolami komediowymi. Te zaczęły się od
"Pamiętnika pani Hanki" Stanisława Lenartowicza. Potem
Janusz Majewski zaproponował aktorowi kilka ról sensacyjno-komediowych w filmach telewizyjnych, by w końcu specjalnie dla niego napisać scenariusz
"Sublokatora". Największą popularność przyniosła
Machulskiemu postać kasiarza Henryka Kwinto z
"Vabanku", który wyreżyserował syn aktora. U
Juliusza Machulskiego zagrał również w
"Vabanku II czyli ripoście",
"Kingsajzie",
"Deja vu", obu częściach
"Kilera" i kilku innych filmach.
Machulski najbardziej lubił właśnie role komediowe i podkreślał, że jest ich za mało w polskim kinie. Odszedł 20 listopada 2008 roku.
Marek Walczewski Dla młodej widowni pozostanie Stępniem - niedowidzącym aspirantem pracującym na komediowym
"13 posterunku" u boku
Cezarego Pazury i
Marka Perepeczki. Starsi widzowie pamiętają go jednak z wybitnych kreacji w teatrze oraz w filmach
Andrzeja Barańskiego (
"Dwa księżyce", "Kawalerskie życie na obczyźnie"),
Andrzeja Wajdy (
"Wesele", "Ziemia Obiecana") i
Piotra Szulkina (m.in.
"Golem" i
"O-bi, o-ba. Koniec cywilizacji"). Jego ostatnia rola to nagrodzona na festiwalu w Gdyni przejmująca postać ojca głównej bohaterki w
"Ono" Małgorzaty Szumowskiej. Zmarł 26 maja. Miał 72 lata.
David Carradine Ikona kina klasy B. Popularność zdobył w latach 70. dzięki serialowi
"Kung Fu", gdzie wcielał się w postać szlachetnego mnicha z klasztoru Shaolin. Przez następnych kilkadziesiąt pojawiał się głównie w drugoligowych produkcjach o wiele mówiących tytułach, np.
"Karate Cop", "Śmiertelny sport" czy
"Dzieci kukurydzy V: Pola grozy". Dopiero tytułowa rola w pastiszowym
"Kill Bill" u
Tarantino przypomniała wysnobowanej publiczności, jak dobrym aktorem był
Carradine. 3 czerwca znaleziono go martwego w pokoju hotelowym w Bangkoku. Miał 72 lata.
Farrah Fawcett Jej choroba i śmierć była szokiem dla wszystkich, którzy pamiętali aktorkę jako Jill, jedną z
"Aniołków Charliego". Ulubienica Ameryki i nie tylko, ikona styla lat 70., której znakiem rozpoznawczym była burza blond włosów i szeroki uśmiech, umarła 25 czerwca 2009 roku w wieku 62 lata na raka jelita. Jej trwającym prawie trzy lata zmaganiom z chorobą towarzyszyła kamera. Powstały film dokumentalny
"Historia Farrah" wzbudził kontrowersję, oskarżano
Fawcett o chęć zszokowania publiczności. Wcześniej, przez lata prasa brukowa żyła burzliwymi romansami aktorki. Na kilka dni przed śmiercią oświadczył się jej długoletni partner, aktor
Ryan O'Neal.
Fawcett próbowała sił na dużym ekranie: wystąpiła w komedii kryminalnej
"Ktoś zabił jej męża" z
Jeffem Bridgesem i thrillerze
"Opalenizna". Za rolę maltretowanej żony w dramacie telewizyjnym
"Płonące łóżko" została nominowana do Złotych Globów i Emmy.
Michael Jackson Być może ostatnia wielka osobowość amerykańskiego show-biznesu. Był pierwszym czarnoskórym artystą, który zawładnął masową wyobraźnią Amerykanów. Już jako dziecko członek zespołu Jackson 5 wzbudzał entuzjazm. Jego kariera solowa zapoczątkowana pod koniec lat 70. sięgnęła apogeum wraz z albumem "Thriller", który sprzedał się w nakładzie ponad 100 milionów egzemplarzy. Jego teledyski (realizowane przez najwybitniejszych reżyserów) stanowiły krok naprzód w dziedzinie posługiwania się językiem filmowym. Jednak w latach 90. media plotkarskie zdecydowanie bardziej zainteresowane były jego operacjami plastycznymi i domniemaną pedofilią. Zmarł niespodziewanie 25 czerwca w wieku 50 lat.
Zbigniew Zapasiewicz Jeden z najwybitniejszych polskich aktorów. W jego dorobku odbija się kilka dekad polskiego kina i teatru. Po studiach zaczął pracę w teatrze (całe życie był związany głównie ze scenami warszawskimi), kino odkryło go dla siebie dopiero w 1963 roku - wówczas zagrał drugoplanową rolą w
"Wianie". Na początku lat 70. zaczęła się długoletnia współpraca aktora z
Krzysztofem Zanussim.
Zapasiewicz-wykładowca z
"Barwach ochronnych" przeszedł do historii jako symbol konformizmu polskiej inteligencji z czasów PRL. W sumie wystąpił w ponad 70 filmach:
"Bez znieczulenia" i
"Ziemi obiecanej" Andrzeja Wajdy,
"Matce Królów" Janusza Zaorskiego,
"Idolu" Feliksa Falka,
"Przypadku" Krzysztofa Kieślowskiego i innych. Był także reżyserem teatralnym, dyrektorem Teatru Dramatycznego oraz pedagogiem - wierny tradycji przedwojennego aktorstwa młodych aktorów uczył przede wszystkim rzetelności i warsztatu. Ostatnią rolę filmową zagrał w
"Rewizycie" Zanussiego. Zmarł 14 lipca. Miał niecałe 75 lat.
Igor Przegrodzki Nazywany był jednym z ostatnich arystokratów sceny. Zagrał ponad 200 ról teatralnych. Debiutował w 1944 roku w "Pigmalionie" George'a Bernarda Shawa w teatrze w rodzinnym Wilnie. Prawie przez całe życie był związany z teatrami wrocławskimi, aby w 2000 roku przenieść się do Warszawy do Teatru Narodowego. Żył teatrem (
"Chciałbym pozostać na scenie do końca, potwierdzić swoje życie w teatrze" - wyznał na swoje 80. urodziny), a w filmie występował głównie w rolach drugoplanowych i epizodycznych. Jedynie w
"Wynajmę pokój" Andrzeja Titkowa zagrał główną postać - starszego mężczyzny, który aby zapomnieć o samotności wynajmuje pokój studentce. Pojawiał się też w serialach: zagrał Mieczysława Ledóchowskiego, arcybiskupa Poznania i Gniezna w
"Najdłuższej wojnie nowoczesnej Europy" Jerzego Sztwiertni, Berlioza
"Mistrzu i Małgorzacie" Macieja Wojtyszki. Ostatnie role filmowe
Przegrodzkiego to ojciec Jadwigi Stańczakowej w
"Parę osób, mały czas" Andrzeja Barańskiego i arcybiskup w
"Bezmiarze sprawiedliwości" Wiesława Saniewskiego. Zmarł po długiej chorobie 27 lipca w Skolimowie pod Warszawą.
John Hughes W świadomości wielu widzów
John Hughes istnieje jako scenarzysta obu części
"Kevina", którymi telewizja katuje nas co roku w święta Bożego Narodzenia. Prawda jest jednak taka, że
Hughes był jedną z najważniejszych postaci amerykańskiej komedii, odpowiadającą za jej rozkwit w latach 80. Dziś schedę po nim przejął
Judd Apatow.
Hughes nie tylko pisał i produkował (
"W krzywym zwierciadle", "Beethoven", "Flubber"), ale także zajmował się reżyserowaniem filmów. Jego najważniejsze dokonanie w tej dziedzinie to chyba
"Klub winowajców" - jeden z najciekawszych i najbardziej szczerych ekranowych portretów nastolatków. Zmarł 6 sierpnia w wieku 59 lat.
Patrick Swayze Polscy widzowie mają do niego szczególny sentyment. Najpierw zawirował na parkiecie w
"Wirującym seksie", podbijając serca wszystkich kobiet. Potem był emitowany na antenie telewizji publicznej epicki serial
"Północ-Południe", w którym
Swayze wcielił się w postać szlachetnego Orry'ego Maina walczącego po jednej ze stron konfliktu w czasie Wojny Secesyjnej. Dodajmy do tego
"Uwierz w ducha", gdzie nawet po śmierci opiekował się ukochaną
Demi Moore. Na początku ubiegłego roku wykryto u niego raka trzustki. Diagnoza brzmiała jak wyrok - choroba ta należy do grupy nowotworów o najwyższym wskaźniku śmiertelności.
Swayze nie poddawał się do końca. Zmarł 14 września w wieku 57 lat.