W filmie świetnie ukazane zostały realia i życie nałogowych graczy. Choć akcja toczy się w przestępczym środowisku, "Ryzykant" jednak nie jest drapieżnym kinem gangsterskim pokroju
Paul Thomas Anderson to dziś jeden z najlepszych reżyserów na świecie. W swoich dziełach nie boi się podejmować trudnych tematów, na które innych twórcom po prostu brakuje odwagi. W swoim debiucie ukazuje nam środowisko hazardzistów, dla których życiowym priorytetem jest obstawienie odpowiedniego numerka i zgarnięcie pełnej puli.
Sydney to podstarzały hazardzista, który w kasynie czuje się jak ryba w wodzie. Chętnie pomaga młodym niedoświadczonym graczom, aby Ci mogli zarobić parę dolców i wyjść na prostą. Pewnego dnia poznaje nieudacznika Johna bez grosza przy duszy, któremu postanawia pomóc. Mężczyźni jadą do Reno, gdzie Sydney pokazuje młodszemu koledze kilka tricków, dzięki którym może zarobić kilka tysięcy. John w kasynie radzi sobie coraz lepiej, poznaje prostytutkę Clementine, z którą planuje wspólną przyszłość. Problemy zaczynają się, gdy w ich życiu pojawia się szantażysta.
Anderson już w pierwszym filmie stworzył obraz tak dojrzały, że wielu twórcom nigdy nie udało się zbliżyć do tego poziomu, a pamiętajmy, że reżyser miał wówczas tylko 25 lat! Tutaj nic nie dzieje się przez przypadek. Reżyser jak nikt inny doskonale łączy groteskę i beznadziejność ludzkiej egzystencji z dramatem społecznym, gdzie możemy znaleźć paletę niesamowitych postaci. Ponadto doskonale prowadzi swoich aktorów, nie ustępując w tym takim tuzom jak Lumet, Nichols czy Altman.
Jak na debiutancki film to mamy tutaj wiele znanych nazwisk. Gwyneth Paltrow zagrała tutaj jedną ze swoich najlepszych ról w karierze, Samuel L. Jackson doskonale czuje się w mrocznym, pesymistycznym dramacie, podobnie jak John C. Reilly. Możemy tu również wypatrzeć Philipa Seymoura Hoffmana w małej rólce, ale główną gwiazdą pozostaje Philip Baker Hall. Aktor, który jest dobrze znany kinomanom ze swoich drugoplanowych ról, w końcu dostał większą okazję do pokazania swoich możliwości i wywiązał się z tego zadania rewelacyjnie.
W filmie świetnie ukazane zostały realia i życie nałogowych graczy. Choć akcja toczy się w przestępczym środowisku, "Ryzykant" jednak nie jest drapieżnym kinem gangsterskim pokroju "Kasyna" Martina Scorsese. Twórca skupia się raczej na dramatach swoich bohaterów i konsekwencjach ich czynów.
"Ryzykant" to najmniej znany film Andersona. Pomimo ciekawej tematyki i gwiazdorskiej obsady, wielu kinomanów nawet nie słyszało o tym obrazie. Choć debiut Andersona nie jest na tym samym poziomie co późniejsze arcydzieła mistrza, to wciąż jest to kawał mądrego i wartościowego kina, które serdecznie polecam.