Raport z oblężonego miasta

Berlin poddał się 2 maja 1945 roku. Tydzień później ogłoszono oficjalnie zakończenie działań wojennych w Europie. Tymczasem dla milionów ludzi strach, gwałt i głód nadal stanowiły realne
Berlin poddał się 2 maja 1945 roku. Tydzień później ogłoszono oficjalnie zakończenie działań wojennych w Europie. Tymczasem dla milionów ludzi strach, gwałt i głód nadal stanowiły realne zagrożenie. Po wkroczeniu Armii Czerwonej do stolicy Niemiec, łupem radzieckich żołnierzy padło ponad 100 tys. kobiet różnych narodowości (w tym również Polki). To właśnie kobiety musiały teraz zapłacić wysoką cenę za porażkę Hitlera i upadek III Rzeszy. Anonimowa mieszkanka Berlina, ofiara i naoczny świadek zemsty zwycięzców, znana obecnie z imienia i nazwiska Marta Hillers, szczegółowo opisała w swoich pamiętnikach katastrofę przełomu maja i czerwca 1945 roku. Na podstawie książki "Anonyma – Eine Frau in Berlin" (wydanej w Niemczech w 1959 roku), niemiecki reżyser Max Färberböck zrealizował ponad dwugodzinny film, będący połączeniem dramatu wojennego z melodramatem. Film skupia się na relacji Anonimy i jej wnikliwej obserwacji Berlina. Wśród gruzów zniszczonego miasta tłoczą się masy podpitych żołdaków, których jedynym zajęciem stają się teraz polowania na kobiety. Sama autorka dziennika pada ofiarą brutalnego gwałtu w nocy z 27 na 28 kwietnia 1945 roku i od tej pory za wszelką cenę stara się uniknąć kolejnych napadów. Sposobem na to jest romans z wysoko postawionym majorem Andriejem. Färberböck idzie jednak dalej. Dopisuje do historii Anonimy parę wątków, m.in. parę kochanków ukrywających się na strychu, co w konsekwencji rozbija pełną grozy i napięcia opowieść znaną z książki. W ten sposób film nieubłaganie zbliża się do tragicznej historii miłosnej. Tematem filmu, jak mówi sam reżyser, nie jest ukazanie cierpienia niemieckich kobiet czy próba usprawiedliwiania ich agresji. Färberböcka interesuje przede wszystkim to, co różne kobiety potrafiły zrobić, by przeżyć. Kwestia utrzymania się przy życiu i zachowania ludzkiej godności w obliczu apokalipsy, tak świetnie opisana w książce, w filmie nie znajduje godnego przetworzenia. Mimo wszystko film "Kobieta w Berlinie" wywołał burzę, a krytyka zarzucała reżyserowi przede wszystkim przekłamanie historii, wybielenie Niemców i rozdrapywanie świeżo zagojonych ran. Rzeczywiście temat radzieckich zbrodni na tak wielką skalę musiał wzbudzić ferment w środowiskach konserwatywnych, które poniekąd same nie poradziły sobie z powojenną traumą. Tymczasem film Färberböcka, pozwala zmierzyć się z mroczną przeszłością, będąc swoistym rodzajem terapii społecznej.             Ciekawym, w kontekście filmu faktem jest zbiegnięcie się daty premiery filmu w Polsce z powołaniem przez prezydenta Miedwiediewa specjalnej komisji do spraw przeciwdziałania próbom fałszowania historii, na szkodę interesów Rosji. Zabieg ten niesie z sobą poważny problem w kwestii próby odnowienia dialogu pomiędzy niedawnymi wrogami. Według nieprzychylnych opinii, również film Maxa Färberböcka, sięgając do dramatycznych wydarzeń 1945 roku, stanowi przeszkodę w międzynarodowym porozumieniu. Poza tym, "Kobieta w Berlinie" jest kontynuacją podjętego już w "Aimée i Jaguar" zwrócenia uwagi na kwestie kobiece i ich wkład w historię Niemiec podczas II wojny światowej. Oba filmy pokazują kobiety w sytuacjach ekstremalnych, wykazują ponadto pewne znamienne podobieństwa. Zawsze tragedia wynika ze zderzenia odmiennych światów. Po jednej stronie mamy do czynienia z historią lesbijskiego związku żony oficera Wehrmachtu z niemiecką Żydówką, po drugiej romans mieszkanki Berlina (również żony niemieckiego żołnierza) z radzieckim majorem. Co, poza czasem historycznym, łączy te dwie narracje? Skupienie się na psychologicznym aspekcie i ukazanie siły i woli życia kobiet, ich desperackiej walki o przeżycie. Filmy te w nieco mniejszym stopniu odzwierciedlają również klimat Niemiec lat 40-tych, ukazując nastroje społeczne kolejno w okresie eskalacji, przesilenia, a następnie upadku nazizmu. Jest to jednocześnie metaforyczny rozpad pewnego systemu wartości, tak dumnie proklamowanego przez Hitlera i jego popleczników. Porównując książkę i film "Kobieta w Berlinie", można dojść do wniosku, że Färberböck, starając się nadać swojemu dziełu wojennego rozmachu i patosu, wspomagając się wielce emocjonalną muzyką Zbigniewa Preisnera, popełnił znaczący błąd. Na siłę sterowana akcja zniekształca odbiór filmu i zatraca ideę document humain, wypracowaną przez książkę Anonimy. Irytujący styl narracji, obecny w "Zapiskach z 1945 roku" i uznanie sprawiedliwości dziejowej nie znajdują odzwierciedlenia na ekranie. Dla wielu być może właśnie zgrabny, melodramatyczny kostium stanowi jedyny do przełknięcia sposób ukazania tego, o czym wszyscy chcieliby zapomnieć.
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Recenzja Kobieta w Berlinie
Z pamiętników anonimowej kobiety dowiadujemy się o niej niewiele: ma trzydzieści lat, przed wojną bywała... czytaj więcej