TOP: Żegnamy Alaina Delona. Tych ról nie da się zapomnieć
Filmweb 19-08-2024 11:52
Nie żyje Alain Delon. Aktor, który zapisał się w historii kina za sprawą takich filmów jak "Lampart", "Rocco i jego bracia" Luchino Viscontiego, "Zaćmienie" Michelangelo Antonioniego czy "Samuraj" i "W kręgu zła" Jeana-Pierre'a Melville'a, miał 88 lat.
By uczcić pamięć o nim, przygotowaliśmy zestaw jego najlepszych ról. I choć filmy z jego udziałem wielu widzom mogą się wydawać zamierzchłą przeszłością, to w większości klasyki, które uformowały wiele późniejszych arcydzieł kina.
By uczcić pamięć o nim, przygotowaliśmy zestaw jego najlepszych ról. I choć filmy z jego udziałem wielu widzom mogą się wydawać zamierzchłą przeszłością, to w większości klasyki, które uformowały wiele późniejszych arcydzieł kina.
TOP: Alain Delon. Najlepsze role
Każda ikona kina potrzebuje takiej roli; wychodzącej z raczkującego jeszcze emploi przystojniaka, ale ewoluująca w czasie trwania i pozwalająca na zaprezentowanie szerokiego spektrum możliwości. Film Rene Clementa to opowieść powtarzana przez kino w "Utalentowanym panu Ripleyu" i serialu z Andrew Scottem, ale to właśnie "W pełnym słońcu" najlepiej wybrzmiewa skomplikowanie głównego bohatera i jego socjopatyczna potrzeba bycia kimś innym. To film kryminalny, w którym wciągająca intryga przysłaniana jest twarzą Delona; to scena do uwodzenia, rozkochiwania i zjadania drugiego planu jak soczystą brzoskwinię. Letnie, wakacyjne Włochy rażą w oczy swoją wiecznością na tle ulotności bohaterów: ich klasowość, wmurowana w kod opowieści jak cegły w starej kamienicy, do uniwersalnej historii dodają atrakcyjny filtr epoki. W tym sensie "W pełnym słońcu" ogląda się jak konsekwentną czkawkę po włoskim neorealizmie, ale i opowieść o niemożliwym przekroczeniu różnic, niezależnie od założonych koszul z rodowym haftem czy wyuczonych akcentów i charakterów pisma. Film Clementa Delon otacza przyciągającą grą pozorów; nieśmiałym podejrzeniem, że nawet najpiękniejszy męski owoc może skrywać prawdziwie robaczywą naturę.
Rocco i jego bracia
Rocco e i suoi fratelli
1960
2h 57m
Chociaż film Luchino Viscontiego podzielony jest na pięć części i przedstawia perspektywę wszystkich włoskich braci walczących o poprawę rodzinnego bytu, to właśnie Alain Delon w tytułowej roli wyróżnia się w "Rocco i jego braciach" najbardziej. 25-letni Delon wciela się tu w imigranta z ubogiej Sycylii, który przyjeżdża ze swoją rodziną do tętniącego życia Mediolanu. Kiedy jasne staje się, że jego popędliwy brat grany przez Renato Salvatoriego nie tyle nie dźwiga ciężaru życia, co jeszcze ściąga dół swoimi destrukcyjnymi zachowaniami wszystkich dookoła, Rocco Delona bierze na siebie całą odpowiedzialność za utrzymanie familii. A ponieważ jest tym najłagodniejszym i najrozsądniejszym synem, rezygnuje często z samego siebie, by uszczęśliwić innych. Wprawieni kinomani szybko dostrzegą tu podobne wątki, co we "Wściekłym byku" i "Ojcu chrzestnym", co będzie trafionym kluczem, ponieważ zarówno Scorsese, jak i Coppola czerpali z "Roccoco i jego braci" pełnymi garściami.
Zaćmienie
L'eclisse
1962
2h 6m
"Zaćmienie" to zwieńczenie trylogii Michelangelo Antonioniego, na którą składają się jeszcze "Przygoda" (1960) i "Noc" (1961). W otwierającej sekwencji muza reżysera, Monica Vitti, wciela się w Vittorię, która zrywa z partnerem. Niedługo potem nawiązuje romans z młodym maklerem, Piero (w tej roli Alain Delon). W obiektywie Antonioniego ich miłość jest jednak pustym rytuałem – zupełnie jak chaotyczny spektakl giełdy, gdzie pracuje bohater Delona. Nieważne, że Vitti i Delon są tu nieziemsko wręcz urodziwi. Włoski reżyser nie pozwala im na romantyczne spełnienie, patrząc na umizgi bohaterów tak, jak patrzy na ich mieszczańską scenografię: niczym na pustynię nowoczesności. Piękni ludzie, ponure kino.
Lampart
Il Gattopardo
1963
3h 25m
"Leopard" nie jest pierwszym wielkim filmem, w którego obsadzie znalazł się Alain Delon. Był jednak tym dziełem, które ostatecznie otworzyło przed nim wrota do prawdziwej aktorskiej kariery. Monumentalny fresk o zjednoczeniu Włoch to przykład najwyższego kunsztu filmowego, dowód na to, że kino jest prawdziwą sztuką. Delon otrzymał w nim jedną z najważniejszych ról, młodego, przystojnego księcia Tancrediego Falconeriego. Wraz z Burtem Lancasterem i Claudią Cardinale Delon stworzył niezapomniany tercet wyrazistych postaci, których osobiste losy stanowiły doskonały komentarz do sytuacji Włoch zarówno w czasach zjednoczenia, jak i współcześnie, po tragedii II wojny światowej. Dzięki "Leopardowi" Delon został dostrzeżony już nie tylko w Europie (w końcu miał już na koncie role u Viscontiego i Antonioniego), ale również za oceanem. Rola Tancrediego przyniosła mu (jedyną) nominację do Złotego Globu.
W "Samuraju" Alain Delon zagrał swoją być może najbardziej ikoniczną rolę. Niech zaświadczy o tym fakt, że płatny zabójca Jef Costello – tak chłodny jak stylowy – pozostaje punktem odniesienia do dziś. Nie sposób przecież mówić o "Drive" Refna, "Ghost Dogu" Jarmuscha czy "Zabójcy" Finchera, nie wskazując, jak bardzo ich bohaterowie zadłużeni są u małomównego Delona w prochowcu i kapeluszu. Film Jean-Pierre'a Melville'a to niby tylko efektownie lodowata opowieść o zabójczym przystojniaku, którego zapędzono w ślepy zaułek. Ale nieważne, czy uznamy go za przejaw francuskiego egzystencjalizmu czy francuskiej blazy, "Samuraj" uwodzi do dziś. A jego sukces to efekt tyleż misternej, skupionej reżyserii Melville'a, co spokojnie charyzmatycznej roli Delona.
Basen
La piscine
1969
1h 53m
Jest coś magicznego w "Basenie" Jacques'a Deraya, co wyłamuje się modernistycznej skrupulatności i eleganckiej, reżyserskiej metodzie. Choć dwukrotnie wskrzeszany dłońmi naczelnych europejskich uwodzicieli, Francoisa Ozona i Luki Guadagnino, francuski oryginał najpełniej chwyta wspólne źródło erotyki i śmierci, płodności i kresu. Tym dziwniejsze, że Jacques Deray to twórca daleki od intymności psychologicznych dramatów; dużo częściej sięgał po policyjne i szpiegowskie historie, na których tle "Basen" wygląda jak nieoczekiwanie spełniona, wakacyjna perwersja. Stara willa nad Lazurowym Wybrzeżem, para kochanków wytrącona wizytą byłego partnera, cztery frywolne sylwetki nad sztucznym, kojącym akwenem. Alain Delon gra w "Basenie" bohatera jak prowanckie słońce w stopniowej przemianie; od wschodu do zachodu, od seksualnej witalności do apatycznej rezygnacji. Z promykami niespełnionych, grzejących fantazji i kropelkami potu na opalonym torsie, Delon dostarcza tu jedno z najbardziej ikonicznych wcieleń swojej kariery – z adekwatnym magnetyzmem i pełnym wachlarzem aktorskich, wstrzemięźliwych przeobrażeń.
"W kręgu zła" uważane jest za arcydzieło czarnego kryminału, a także opus magnum francuskiego reżysera Jean-Pierre'a Melville'a. Film opowiada historię ściganej przez nieustępliwego gliniarza szajki kryminalistów, którzy planują kradzież diamentów. Delonowi przypadła rola Coreya – enigmatycznego, małomównego złodzieja, który właśnie opuścił zakład karny. Porzucony przez ukochaną kobietę, pozbawiony złudzeń, zmęczony sobą i otaczającym światem bohater nie ma praktycznie nic do stracenia. Delon stawia tu na aktorski minimalizm – jego twarz przypomina wykutą w kamieniu maskę, na której zaledwie w kilku momentach pojawiają się oznaki emocji. W szarym prochowcu z nieodłącznym papierosem w kąciku ust Corey jawi się jako samotny wilk błąkający się po wielkomiejskiej dżungli.
Alain Delon rozpoczął współpracę z wielkim mistrzem francuskiego kina Jean-Pierre'em Melville'em pod koniec lat 60. Zagrał w trzech z czterech jego ostatnich filmów. W dwóch z nich wcielał się w kryminalistów. Tu jednak Melville powierzył mu rolę tytułowego komisarza Edouarda Colemana. "Gliniarz" to pulsujący od tłumionych pragnień kryminał z miłosnym trójkątem w tle. Melville w pełni wykorzystuje potencjał swoich gwiazd, a Delon po mistrzowsku rozgrywa postać stróża prawa mającego cyniczny stosunek do świata i wykonywanego przez siebie zawodu. Aktor staje się przewodnikiem widzów po mrocznych zakamarkach metropolii i ludzkiej duszy. "Glina" okazał się ostatnim dziełem Melville'a. Z drugiej strony, jest też filmem, w którym Delon po raz pierwszy zagrał z inną wielką gwiazdą francuskiego kina Catherine Deneuve.
W "Panu Kleinie" Alain Delon pokazał, że potrafi zagrać wszystko, nawet antypatycznego bohatera, któremu nie zależy na sympatii widzów. Jego Klein para się tu najbardziej nikczemnym zajęciam – dla własnego luksusu wykorzystuje niekorzystną dla Żydów sytuację w okupowanej Francji, handlując ich mieniem, a niejednokrotnie porzuconym przez nich majątkiem. Reżyser filmu Joseph Losey (scenariusz: Costa-Gavras, Franco Solinas) wrzuca go jednak w sytuację, która przypomina w pewnym sensie czyściec, a może i samo piekło. Klein dowiaduje się bowiem, że w mieście żyje inny człowiek o tym samym nazwisku, ale próby zidentyfikowania go przypominają polowanie na ducha. Kafkowski klimat wywołuje tu dużo nieprzyjemnych uczuć, ale to film, o którym się nie zapomina.
Nasza historia
Notre histoire
1984
1h 50m
"Nasza historia" w reżyserii Bertranda Bliera to szczególna pozycja w filmografii Alaina Delona z co najmniej dwóch powodów. Po pierwsze, występ w filmie przyniósł aktorowi jedynego w karierze Cezara. Po drugie, absurdalna miłosna opowieść powstała w czasach, gdy gwiazdor specjalizował się w graniu maczo: policjantów, gangsterów i płatnych morderców. W "Naszej historii" przypadła mu tymczasem rola zmagającego się z kryzysem egzystencjalnym alkoholika, który zakochuje się w poznanej przypadkowo w pociągu Donatienne (Nathalie Baye). Mężczyzna przerywa podróż i podąża śladem ukochanej. Wkrótce odkrywa jednak, że zdobycie jej serca będzie nie lada wyzwaniem. Balansujący między komedią a tragizmem Delon nie boi się podkreślać śmieszności swojego bohatera. Jednocześnie nasącza postać Roberta melancholią i szorstkim ciepłem.
Udostępnij: