Aż szesnaście lat kazał czekać
Francis Ford Coppola na trzecią część kultowego cyklu
Ojciec chrzestny. Film ten spotkał się z raczej negatywną opinią zarówno krytyków jak i widzów oraz został uznany za najgorszą część całej serii. Analogiczną sytuację mieliśmy w naszym kraju, kiedy to po 26 latach
Władysław Pasikowski zdecydował się wskrzesić legendarną dla polskiego kina serię "
Psy". Efekt jest niemal identyczny jak u
Coppoli.
Po 25 latach Franz Maurer (
Bogusław Linda) opuszcza mury więzienia. Polska, jaką zastaje, w niczym nie przypomina tej z początku lat 90. Maurer jako były Ubek i kryminalista jest całkowicie zapomniany przez środowisko. Wkrótce spotyka przyjaciół z dawnych lat, "Panicza" (
Jan Frycz) i "Nowego" (
Cezary Pazura).
Zacznijmy od dobrych stron, a więc aktorstwa. Nie trzeba być znawcą, by przypuszczać, że tak mocna obsada musi gwarantować jakość.
Bogusław Linda prezentuje się fantastycznie jako złamany przez życie kryminalista, który stracił wszystko i na niczym mu już nie zależy. Pola nie ustępuje mu prawdopodobnie najlepszy od lat
Cezary Pazura, który nie miał najmniejszych problemów, by po ćwierćwieczu ponownie wejść w skórę "Nowego". Świetną robotę robią też postacie drugoplanowe i choć
Jan Frycz,
Sebastian Fabijański i
Marcin Dorociński nie mają zbyt kreatywnie napisanych ról, to samą swoją charyzmą są w stanie wnieść film na wyższy poziom. Nie można też zapomnieć o świetnych epizodach
Eryk LubosEryka Lubosa,
Artura Żmijewskiego,
Arkadiusza Jakubika i
Edwarda Linde-Lubaszenki. Poniżej swojego naturalnego poziomu nie zszedł również autor muzyki
Michał Lorenc. Nasz wybitny kompozytor po raz kolejny dał popis swoich umiejętności, skutecznie przywołując klimat wcześniejszych części.
Tutaj niestety kończą się pochwały, a zaczyna krytyka. Nie da się uniknąć wrażenia, że największym problemem tego obrazu jest... jej główny twórca. Dawny mistrz pióra
Władysław Pasikowski napisał strasznie niekonsekwentny scenariusz. Mnożą się wątki i postacie niemające praktycznie żadnego wpływu na fabułę, w dodatku znikające po pewnym czasie bez praktycznie żadnego wyjaśnienia. Nie lepiej wygląda reżyseria.
Pasikowski ostatnimi czasy porzucił swój dotychczasowy styl brutalnego, wyrafinowanego i zimnego kina na rzecz rozrywki, humoru i efekciarstwa. Sam reżyser zresztą nie ukrywał że głównym jego celem było nie ciekawe i kreatywne rozwinięcie po latach historii, tylko sukces kasowy na miarę produkcji
Patryka Vegi. Stąd też pewnie m.in taka zmiana stylistyki.
Pomimo całej masy błędów "
Psy 3. W imię zasad" to wciąż świetne kino akcji. Sceny strzelanin robią bardzo dobre wrażenie i samo tempo, w jakim prowadzony jest film, nie powoduje u widza choćby chwili znużenia. Nie jest to produkcja na miarę dwóch poprzednich części, ale z pewnością jest to znakomita rozrywka, przewyższająca o co najmniej drugiej klasy to, co ostatnio zaproponował
Vega. Pytanie, czy warto było zaryzykować i wrócić po latach do zakurzonej marki. Moim zdaniem tak, dla wspomnień, dla nostalgii, dla rozrywki i dla zamknięcia historii.
Podobnie jak dla "
Ojca chrzestnego" tak dla "
Psów" trzecia część jest tą ostatnią. I chociaż twórcy w jednym jak i drugim przypadku zapowiadali ewentualną produkcję czwartych części (
Coppoli na przeszkodzie stanęła śmierć
współautora, a
Pasikowskiem niesatysfakcjonujący box office), to trudno odnieść wrażenie, że w jakikolwiek sposób ucierpiał na tym cały cykl.