Recenzja filmu

Obcy z głębin (1989)
Sean S. Cunningham
Matt McCoy
Greg Evigan

Pod każdym dnem kryje się głębia

Zapewne nazwiskoSeana S. Cunninghama niewiele mówi przeciętnemu widzowi. "Piątek 13" - wręcz odwrotnie. Jeden z najlepszych horrorów w historii kina, z nieśmiertelnym Jasonem Voorheesem, stworzył
Zapewne nazwiskoSeana S. Cunninghama niewiele mówi przeciętnemu widzowi. "Piątek 13" - wręcz odwrotnie. Jeden z najlepszych horrorów w historii kina, z nieśmiertelnym Jasonem Voorheesem, stworzył właśnie ten pan. Niestety, pod koniec lat 80. przepadł w czeluściach dopiero co rozpędzającej się hollywoodzkiej machiny. W 1989 roku zdążył jeszcze stworzyć dość słabo kojarzony "DeepStar Six". Okładka "Obcego z głębin" – bo taki jest polski tytuł tej pozycji – może kojarzyć się, a wręcz mylić z innym filmem z tego samego roku, mianowicie z "Otchłanią" Camerona. Co gorsze, może również przywodzić na myśl typową b-klasową produkcję video, której era rozpoczęła się również w tamtym okresie.

Rzecz dzieje się w bazie głębinowej na dnie oceanu. Na zlecenie rządu, ekipa specjalistów ma zainstalować na podwodnych wyrzutniach rakiety taktyczne. Ponieważ termin goni, a rząd naciska, w dodatku grozi sankcjami, dla kapitana Johna Van Geldera (Marius Weyers) liczy się tylko jak najszybsze ukończenie prac. Kiedy na drodze staje podwodna jaskinia, Van Gilder, wbrew standardowym procedurom, podejmuje decyzje o użyciu ładunków wybuchowych i natychmiastowym zawaleniu przeszkody. Grota okazuje się jednak podwodną siecią korytarzy, ukrytą pod dnem oceanu. Co gorsza, wybuch budzi nieznaną istotę, podwodną bestię, która zacznie krwawe polowanie na nieświadomych naukowców. Fabuła może nie porażać, trudno jednak nie dostrzec podobieństw z takimi klasykami jak "Obcy" Ridleya Scotta czy "Predator" McTiernana.W każdym z tych filmów mamyhermetyczne, bardzo nietypowe środowisko, nagły zwrot fabularny oraz tylko jednego, ale jakże groźnego przeciwnika.

Największą zaletą "Obcego z głębin", co może dziwić, są postacie. Cunningham zdecydowanie nie ma zamiaru robić z nich typowego "mięsa" dla potwora. Wcześniej próbuje dość dokładnie przedstawić ich widzowi. Z bardzo dobrym zresztą skutkiem. Dostajemy zatem grupę ludzi, ze ściśle określonym podziałem ról (technik, pilot, biolog), z osobistymi problemami i marzeniami, które reżyser stara się uwypuklić. Tak jak we wspomnianym "Obcym ", praca jest tutaj czymś normalnym, przyziemnym.Cunningham nie popisuje się eksponowaniem podwodnej bazy, czy jej zaawansowanej technologii, która teoretycznie dla widza byłaby ciekawsza. Uwaga skupia się bardziej na licznych dialogach niż na czynnościach pracowników, które są po prostu zwyczajnym tłem dla tych pierwszych. Wywołuje to wrażenie realizmu i zwyczajności. Poza tym, udało się pokazać bohaterów w bardzo pozytywnym świetle, a jednocześnie nie przekroczono granicy sztucznego przesłodzenia postaci. Dotyczy to właściwie każdego bohatera, widz ma zatem ogromną możliwość utożsamienia się praktycznie z każdym z nich. A pozostali i tak nie będą mu obojętni.

Drugim wielkim plusem jest scenariusz i generalny brak błędów logicznych czy irracjonalnych zachowań postaci. Jest on co prawda dosyć prosty, jednak wszystko ma tu związek przyczynowo-skutkowy, nic nie dzieje się bez powodu, a bohaterowie podejmują takie decyzje, jakie powinni podejmować. Jeśli ktoś będzie miał wątpliwości w jednym czy dwóch przypadkach, co może się zdarzyć, niech wczuje się po prostu w daną postać i zada sobie zwykłe pytanie: "Co ja bym zrobił na miejscu bohatera? Nacisnąłbym guzik? Otworzyłbym drzwi?". Myślę, że rozwieje to wszelkie wątpliwości. Szkoda tylko trochę, że aktorzy, choć spisali się nieźle, nie wycisnęli ze swoich ról wszystkiego. Doskonałym przykładem na to jest rola Miguela Ferrera, który dobrze wprowadza do filmu atmosferę paranoi i strachu. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że potencjał był ogromny, znacznie większy niż wykorzystał go aktor. Dotyczy to niestety również pozostałych postaci.

Warto jednak zwrócić uwagę na to, że zalety te są bardzo rzadko spotykane w standardowym kinie akcji, które prawie nigdy nie sili się na realizm i logikę, zdecydowanie stawiając na efekciarstwo czy niespotykany wręcz heroizm głównych postaci. I "DeepStar Six" byłoby naprawdę świetne, gdybyCunningham chciał sięgnąć trochę dalej. Brakuje przede wszystkim większej głębi psychologicznej postaci oraz atmosfery totalnego zagrożenia i bezsilności. Choć wszystko jest logiczne i sensowne, a bohaterowie mają emocje,Cunningham, stawiając ich w absurdalnie przerażających sytuacjach, zapomina o ludzkiej psychice. Nie próbuje odnosić się do jej podstaw, zwierzęcego instynktu i chęci przetrwania za wszelką cenę. Brakuje również poczucia wszechogarniającego niepokoju,niepewności czy strachu. Wyjątkiem może być Ferrer, ale to za mało.

Niestety film odstaje również pod względem technicznym. Nie jest co prawda kiepsko, ale do średniego poziomu troszkę brakuje. I o ile podwodne zdjęcia można spokojnie przełknąć, to sam przeciwnik jest po prostu kiepski. Szkoda, że reżyser nie zdecydował się postawić na niedomówienia - często pokazuje potwora w całej swej okazałości. Takie rozwiązanie jest raczej pokłosiem tego, że Cunninghambardziej dąży do stworzenia klimatycznego science-fiction, a nie horroru. Niestety jakość wykonania owej kreatury jest bardzo słaba i jest sporym minusem dla filmu. Dobrze chociaż, że scenografia trzyma poziom. Osobne słowa należą się zakończeniu. Z oczywistych względów go nie zdradzę, niestety ostatnie 5 minut jest fatalne pod każdym względem i nijak nie pasuje do reszty filmu. Ma to ogromny wpływ na ocenę, znacznie ją bowiem obniża.

"Pod każdym dnem kryje się głębia" - to tytułowe zdanie jest oczywiście kłamstwem. Pod dnem "Obcego z głębin" nie kryje się nic.Cunningham stoi na płyciźnie i nie zamierza się z niej ruszać. Wyraźnie widać jednak, że reżyserowi nie zależało również na typowym kinie akcji. Powstał zatem dziwoląg, nie wiadomo w którą stronę zmierzający. Film nie ma większej wartości, jest przeciętny i nie zmusza do przemyśleń. Nie ma w nim jednak idiotyzmów. Zrobiony jest z ogromnym szacunkiem dla odbiorcy, w przeciwieństwie do wielu filmów science-fiction czy horrorów.

Na pewno "Obcego z głębin" polecić warto, przede wszystkim miłośnikom fantastyki, fanom grozy już raczej mniej. Polecić warto również tym, którzy mimo wpadek lubią rzetelne, niezłe kino. Co też niniejszym czynię.
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?