Nawet jeśli niektóre żarty będą niezrozumiałe, a przesłanie zbyt zrozumiałe, ostatecznie film mimo wszystko polecam. Zwłaszcza jeśli chcemy wprowadzić najmłodszych w ten świat i zainteresować
Na samym starcie zaznaczę, że nie jestem fanem pierwszego filmu "LEGO®", którego przesłanie "everything is awesome" było równie infantylne jak połowa żartów w nim zawartych. Natomiast bardzo dobrze rozumiem, że byłem w znacznej mniejszości. Dzieci zapewne bawiły się na nim dobrze, ba, nawet część moich dorosłych znajomych czerpało dużo radości z wielu popkulturowych nawiązań i miszmaszu wszelkiej maści klasycznych postaci. To była na pewno najmocniejsza część tego filmu, a najbardziej z tych wszystkich postaci wyróżnił się sam Batman. Nic dziwnego więc, że otrzymał swoją własną produkcję. Jednak w sytuacjach kiedy dajemy drugoplanowej komediowej postaci osobny film, należy się liczyć z pewnym ryzykiem (wystarczy spojrzeć na "Minionki" czy "Timona i Pumbę"). Jak wypadło z Batmanem?
Całkiem nieźle. Ponownie wielkim atutem filmu jest masa nawiązań, zarówno do uniwersum Batmana, jak również, co było dość sporą niespodzianką, do innych kultowych produkcji. Jednak sama fabuła też się broniła, a głównie dzięki świetnej relacji między głównymi postaciami. A takowych relacji jest cała masa.
Kluczowy dla całego filmu jest oczywiście stosunek Jokera względem Batmana i podobnie jak samo słowo "stosunek" może mieć dwuznaczne znaczenie, ich relacja również posiada taką dynamikę. Dzieci zapewne tego nie wyłapią, ale w filmie jest olbrzymie napięcie homoerotyczne pomiędzy tą dwójką, a sama fabuła opiera się na tym, że Batman nie chce się przyznać do swoich uczuć co do swojego arcywroga.
Warner Bros. Entertainment Inc.
Poza tym istnieje również motyw tworzenia bat-rodziny. Tutaj muszę ponownie nadmienić, że osobiście nie jestem fanem tego konceptu. Moim zdaniem Batman lepiej wypada jako samotnik i jego relacja z Alfredem, Gordonem oraz, co ważniejsze, z jego wrogami, to siła napędowa tej postaci. Wyjątkiem jest… podejście komediowe. Tutaj, czy w starym serialu z Adamem Westem, postać Robina spisuje się wyśmienicie! Bo jest to zwyczajnie śmieszny koncept, aby dzieciak, o imieniu Dick co gorsza, miał zwalczać przestępczość. Tutaj jest to idealnie wyśmiane, dodatkowo robiąc z Robina bardzo słodką postać, z którą można sympatyzować. To być może moja ulubiona wersja tej postaci w historii, nawet bardziej niż ta w wykonaniu Burta Warda.
Dodatkowo jest jeszcze dosłowny wątek romantyczny z Barbarą Gordon, tak aby dzieci, które nie podłapały relacji z Jokerem, mogły też domyśleć się bardziej oczywistej miłości pomiędzy dwójką postaci. Nie robi ona większego wrażenia, ale przynajmniej nie powinna stworzyć tyle kontrowersji, co przy okazji innego filmu animowanegoStulecie filmu animowanego (2003)Stulecie filmu animowanego (2003)Stulecie filmu animowanego (2003) wydanego w ostatnim czasie. No i na dodatek Barbara jest tu silną i niezależną kobietą, dlatego powinna być niezłym wzorcem dla dziewczynek, które oglądają ten film.
Warner Bros. Entertainment Inc.
Należy też nadmienić, że nie mamy tu do czynienia z żadną "rewelacją". Film był dobry jak na LEGO® produkcję. Większość żartów bazowała znacznie bardziej na odniesieniach do historii Batmana i innych filmów niż na własnej jakości. Nawiązania same w sobie były bardzo przyjemne, no ale to tylko nawiązania. Parę żartów jest naprawdę śmiesznych, zwłaszcza ten z Iron Manem, ale kilka z nich nawet jeśli niesamowicie śmieszne dla olbrzymiego fana (Egghead), mogą być niezrozumiałe i kompletnie nieśmieszne dla niewtajemniczonych widzów.
Jeśli miałbym coś najbardziej pochwalić w filmie, to na pewno muzykę, która wypadła świetnie. Jest w niej sporo nawiązań do ostatnich dzieł Hansa Zimmera, czy nawet Danny’ego Elfmana. Oryginalna muzyka stworzona dla tego filmu czerpie bardzo dużo z tych fantastycznych kompozycji i wypada nawet lepiej, niż w ostatnim pełnometrażowym obrazie aktorskim z tą postacią. Co ciekawe, jest też nawiązanie do chyba najbardziej kultowego tematu superbohaterskiego, mianowicie Supermana Johna Williamsa. Dodatkowo muszę też przyznać, że sceny akcji wypadają naprawdę imponująco, co brzmi śmiesznie przy ocenianiu filmu o LEGO® bohaterach, ale sekwencja otwierająca film zdecydowanie zasługuje na największe komplementy.
W trzecim akcie przesłanie, podobnie jak w pierwszym filmie LEGO®, było niestety do bólu wbijane dzieciom do głowy i tempo siada, nawet z natłokiem niezliczonej ilości małych rólek złoczyńców wszelkiej maści. Finałowe bitwy (tak, bitwy, w liczbie mnogiej, bo jest ich cała masa) niemal w całości opierały się na tym, aby Batman się nauczył współpracy oraz znaczenia rodziny i jest to powtarzane, i powtarzane, i powtarzane… aż ma się tego dość. Myślę, że nawet większość dziecięcej widowni była w stanie to wyłapać po dwóch lub trzech razach, a nie kilkunastu.
Warner Bros. Entertainment Inc.
Nawet jeśli niektóre żarty będą niezrozumiałe, a przesłanie zbyt zrozumiałe, ostatecznie film mimo wszystko polecam. Zwłaszcza jeśli chcemy wprowadzić najmłodszych w ten świat i zainteresować ich Batmanem. Dzieci będą miały wielką frajdę z pozytywnej energii i niezwykle sympatycznego Robina, podczas gdy rodzice znajdą też coś dla siebie, aby pośmiać się od czasu do czasu z licznych popkulturowych odwołań czy relacji z Jokerem. A fani Batmana powinni tym bardziej docenić ten film, bo jest to ewidentnie produkcja robiona dla fanów i przez fanów.
PS. Na potrzeby recenzji oglądałem film w obu wersjach językowych i o ile zdaję sobie sprawę, że większość osób obejrzy ten film z dubbingiem wraz ze swoimi dziećmi, oraz to, że wypadł całkiem nie najgorzej (zwłaszcza Józef Pawłowski jako Robin), to i tak fanom jak najbardziej polecam wersję z oryginalną ścieżką dialogową. Will Arnett jako Batman i Michael Cera jako Robin są tego w 100% warci.