Recenzja wyd. DVD filmu

Jednostka 731 - Laboratorium diabła (1992)
Godfrey Ho
Aldrew Yu
Wan Ying Ying

Powtórka z rozrywki?

Nakręcone w 1992 roku, przez twórcę z Hongkongu, Godfreya Ho "Laboratorium diabła" jest sygnowane jako sequel kontrowersyjnego, starszego o cztery lata, "Man Behind The Sun". W gruncie rzeczy
Nakręcone w 1992 roku, przez twórcę z Hongkongu, Godfreya Ho "Laboratorium diabła" jest sygnowane jako sequel kontrowersyjnego, starszego o cztery lata, "Man Behind The Sun". W gruncie rzeczy film ten można by nawet określić jako remake tamtego dzieła, nastawiony na zdyskontowanie sukcesu poprzednika. Akcja ponownie cofa się do początków działalności oddziału 731, tylko że tym razem wydarzenia zostały ukazane z perspektywy młodego rekruta, który wyjeżdża do jednostki specjalnej prowadzącej badania nad bronią biologiczną. Bohater zostawia w ojczyźnie ukochaną, stąd też do schematu znanego z pierwszej części dochodzi wątek romansowy. Młody żołnierz jest oczywiście odpowiednio prawomyślny i w duchu buntuje się przeciwko nieludzkim metodom stosowanym w unicie 731, a im dalej, tym bardziej akcja odchodzi od wariantu dramatu wojennego w stronę kina przygody. Dziwne? Co najmniej. Tak naprawdę w trakcie seansu obrazu Ho czułem się coraz bardziej zdezorientowany. Niczym nie różni się on bowiem od masy innych filmów produkcji z Hongkongu ze sławną kategorią HK III, która określa produkcje przeznaczone wyłącznie dla widzów dorosłych, żeby wspomnieć tylko o takich pozycjach, jak "Ebola Syndrome" czy "Untold Story". Za grosz tu powagi, o czym widz najdobitniej przekonuje się przy okazji niezbyt wyrafinowanego poczucia humoru twórców, czy scen niemalże żywcem wyjętych z kina kung-fu. Tak się składa, że "Laboratorium diabła" jest zapewne jeszcze bardziej okrutne i obfitujące w mocne fragmenty, niż jego poprzednik, tyle że nie ma tu mowy o ciężkim klimacie znanym z obrazu pana Mou, który tak wstrząsał odbiorcą. Gore jest tu naprawdę dużo i to w dobrym wydaniu. Zapewne to największy atut tego dzieła. Szkoda jedynie, ze wszystkie elementy szoku są błyskawicznie niwelowane przez głupawy dowcip i ogólnie lekki nastrój całej opowieści. Ja osobiście potraktowałem film Ho, jako niezbyt wysublimowaną rozrywkę. Trudno się bowiem oprzeć wrażeniu, iż jest to jedynie cyniczna podróbka nastawiona na sukces kasowy przy wykorzystaniu chwytliwego i sensacyjnego tematu. Przyznam, że nieco się zawiodłem na drugiej części "Man Behind The Sun". Nie ma tu miejsca na refleksję, jest tylko duża dawka przemocy i naciągana, w wielu momentach nieprawdopodobna fabuła oraz kiepskie aktorstwo. Trudno chyba polecić ten film tym, którzy oczekiwaliby pouczającej i szokującej lekcji historii. Dobrze za to sprawdza się, jako kino eksploatacji skierowane do wielbicieli mocnych wrażeń. W sumie zawsze coś, ale z poprzednikiem nie ma to wiele wspólnego.
1 10
Moja ocena:
5
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?