Recenzja filmu

Duchy Inisherin (2022)
Martin McDonagh
Colin Farrell
Brendan Gleeson

Piękno i Ból Irlandzkiej Wyspy

"Duchy Inisherin" to film, który doskonale balansuje na granicy komedii i tragedii, oferując widzom głębokie zanurzenie w skomplikowane relacje międzyludzkie i egzystencjalne rozterki. 
"Duchy Inisherin" to film, który doskonale balansuje na granicy komedii i tragedii, oferując widzom głębokie zanurzenie w skomplikowane relacje międzyludzkie i egzystencjalne rozterki. Reżyser Martin McDonagh, znany z takich dzieł jak "Trzy Billboardy za Ebbing, Missouri" i "Najpierw strzelaj, potem zwiedzaj", ponownie pokazuje swój niezwykły talent do tworzenia opowieści, które są zarazem zabawne i wzruszające.

Akcja filmu rozgrywa się na fikcyjnej wyspie Inisherin, położonej na zachodnim wybrzeżu Irlandii, w latach 20. XX wieku. Główne postacie, Pádraic i Colm, to dwaj długoletni przyjaciele, których życie zmienia się w sposób drastyczny, kiedy Colm nagle decyduje się zakończyć ich znajomość. Ta pozornie prosta decyzja wywołuje lawinę wydarzeń, które stają się punktem wyjścia do głębokiej analizy ludzkiej natury, samotności i potrzeby zrozumienia.

McDonagh w swojej narracji mistrzowsko łączy elementy absurdalnego humoru z ciężarem egzystencjalnych pytań. Dialogi w filmie są pełne błyskotliwego dowcipu, a jednocześnie przesycone melancholią, co sprawia, że widzowie często śmieją się przez łzy. W scenariuszu McDonagha każda rozmowa i każda scena mają swoje miejsce i znaczenie, tworząc spójną i przejmującą całość.

Colin Farrell w roli Pádraica daje prawdziwie wybitny występ. Jego postać, prostoduszny i nieco naiwny człowiek, który nie może zrozumieć, dlaczego jego przyjaciel go porzucił, jest pełna autentyczności i głębi. Farrell doskonale oddaje mieszankę smutku, złości i zdezorientowania, która towarzyszy jego bohaterowi. Brendan Gleeson jako Colm tworzy równie złożoną postać – mężczyzny, który pragnie czegoś więcej od życia, czując, że jego dotychczasowa egzystencja jest pusta i bezcelowa.


Film wyróżnia się również znakomitą pracą kamery Ben DavisBena Davisa, który uchwycił surowe piękno irlandzkiego krajobrazu. Zdjęcia z wyspy Inisherin, z jej surowymi klifami, spokojnymi plażami i zielonymi łąkami, stanowią nie tylko tło dla wydarzeń, ale także metaforę izolacji i samotności bohaterów. Krajobraz, podobnie jak postacie, jest pełen kontrastów – z jednej strony piękny i kojący, z drugiej surowy i nieprzystępny.


Warto również zwrócić uwagę na znakomite role drugoplanowe. Kerry Condon jako Siobhan, siostra Pádraica, wnosi do filmu dodatkowy wymiar. Jej postać jest inteligentna, empatyczna i silna, stanowiąc przeciwwagę dla zagubionego brata. Barry Keoghan jako Dominik, młody mężczyzna z problemami psychicznymi, również dostarcza niezapomnianej kreacji. Jego postać, mimo swojej prostoty i naiwności, dodaje historii głębi.

"Duchy Inisherin" to film, który zaskakuje i porusza na wielu poziomach. McDonagh, w swoim charakterystycznym stylu, bawi się konwencjami, prowadząc widza przez mieszankę humoru i tragizmu. To opowieść o potrzebie zmiany, poszukiwaniu sensu i zrozumienia w świecie, który często wydaje się być bezsensowny. To również głęboka refleksja nad naturą ludzkich relacji, samotnością i egzystencjalnym niepokojem.

"Duchy Inisherin" to film, który zmusza do refleksji i pozostaje w pamięci na długo po zakończeniu seansu. To opowieść o ludzkich relacjach, kruchości przyjaźni i trudnych wyborach, które musimy podejmować w obliczu życiowych wyzwań. Martin McDonagh po raz kolejny udowadnia, że jest jednym z najbardziej utalentowanych współczesnych reżyserów, a jego najnowsze dzieło to prawdziwa perełka filmowa, której nie można przegapić.
1 10
Moja ocena:
9
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Recenzja Duchy Inisherin
"Chyba nic z tego nie będzie", "Zróbmy sobie przerwę", "Nie chcę się z tobą bawić" – jedne z najbardziej... czytaj więcej