"The Last of Us" i...? Wybieramy najlepsze role Pedra Pascala

Filmweb autor: /
https://www.filmweb.pl/news/TOP+10%3A+ranking+r%C3%B3l+Pedra+Pascala-160432
"The Last of Us" i...? Wybieramy najlepsze role Pedra Pascala
Pochodzący z Chile José Pedro Balmaceda Pascal kojarzy się przede wszystkim z gigantycznym sukcesem. Dostąpił już zaszczytu gry w największych widowiskach ostatnich lat, z miejsca został ulubieńcem publiczności i zyskał miano jednej z najgorętszych gwiazd w Hollywood. Z okazji premiery drugiego sezonu serialu HBO "The Last of Us", w którym Pascal gra jedną z głównych ról, pochylamy się nad dorobkiem aktora i wybieramy najlepsze występy w jego karierze.

Od debiutu na przełomie wieków Pascal zebrał w swoim CV prawie 60 ról filmowych i serialowych. Mogliśmy oglądać go w epizodycznych występach w popularnych produkcjach telewizyjnych (np. "Buffy: Postrach wampirów", "Prawo i porządek", "Siostra Jackie", "Nowojorscy gliniarze", "Żona idealna", "Mentalista", "Homeland"), a później w rozpoznawalnych pełnych metrażach (m.in. "Wielki Mur", "Bez litości 2", "Potrójna granica"). Z tego szerokiego wachlarza wybraliśmy dziesiątkę najlepszych. Pascal użycza też swojego głosu animowanym postaciom, lecz z zestawienia wykluczyliśmy role dubbingowe, których zwykle nie może poznać widz z Polski.

TOP 10: Najlepsze role Pedra Pascala



Za sprawą roli Oberyna Martella o Pascalu usłyszała szeroka widownia niezwykle popularnego serialu "Gra o tron". Nic dziwnego, że niedługo później kariera aktora wskoczyła na dobre tory. Wówczas produkcję fantasy zaczął oglądać już cały świat. Wątek z udziałem księcia Dorne angażował publikę przed telewizorami, a jego krwawy finał przetoczył się przez Internet w formie mema. Oprócz niespotykanej brutalności – i wyjętego z kontekstu jej komicznego aspektu – rola jednego z najpotężniejszych wojowników w Siedmiu Królestwach przyniosła mu splendor godny swojego bohatera. Niesamowicie męski Oberyn, uosobienie seksapilu i niesamowitej zręczności w walce, został wyciągnięty z sztampowych ram w kierunku niejednoznacznego, dość złożonego bohatera, który zostaje stroną politycznych rozgrywek, realizującą plany rodziny. Jego pojedynek z Gregorem Clegane'em przeszedł do historii show – jako widowiskowy pokaz umiejętności Czerwonej Żmii, rozliczenie z przeszłością i kolejna szokująca śmierć, z jakimi kojarzy się "Gra o tron". Porażka jednego zwycięstwem innego – w tym przypadku triumfem Pascala, który od razu rozpoczął poważną pracę w Hollywood.

Autoironiczna komedia "Nieznośny ciężar wielkiego talentu" pozostaje hołdem dla umiejętności i charyzmatycznej persony jednego aktora. Nicolas Cage został nie tylko gwiazdą projektu, ale i obiektem zainteresowania fabuły. Gwiazdor wciela się w samego siebie, figurę dawnego idola tłumów grającego dziś w podrzędnych filmach klasy B. Agent Cage’a załatwia mu lukratywny kontrakt – a właściwie nietypową propozycję. Bajecznie bogaty biznesmen z Ameryki Południowej chce zapłacić za przyjazd swojego ulubionego aktora na własne urodziny. W ślad za propozycją z gwiazdorem kontaktują się agenci federalni. Jego fan okazuje się jednym z najniebezpieczniejszy ludzi na świecie, a Cage, niczym prawdziwy bohater kina akcji, może pomóc w jego ujęciu. Nie spodziewa się jednak, kogo zastanie na miejscu. Zagrany przez Pascala milioner Javi Gutierrez okazuje się barwną sumą cech człowieka, który jednocześnie rozśmiesza do łez i przyprawia o zawał kolejnymi szalonymi pomysłami. W gatunku wypełnionej akcją komedii duet sprawdza się jednak świetnie. W starciu z gargantuiczną osobowością Cage’a jego partner nie zostaje przygnieciony i tym samym udowadnia, że między najjaśniejszymi z gwiazd czuje się jak między swymi.


Już niedługo Pedro Pascal dołączy do uniwersum Marvela jako Reed Richards z "Fantastycznej 4". Już wcześniej udowodnił swoją przydatność w wielkich franczyzach, gdy został obsadzony w tytułowej roli serialu "The Mandalorian". Opowieść ze świata "Gwiezdnych wojen" nadal należy do ścisłego grona najlepiej przyjętych produkcji od czasu przejęcia marki przez Disneya. Postać Dina Djarina wymagała od aktora nie tylko udźwignięcia presji, ale także sprostania wyzwaniu technicznemu. W show Mandalorianin przywdziewa swój hełm, więc Pascalowi, obecnemu wewnątrz kostiumu w wielu scenach, odebrano jeden z najważniejszych narzędzi w arsenale aktora. Reżyser i twórca serialu Jon Favreau porównał postać do Bezimiennego Rewolwerowca portretowanego przez Clinta Eastwooda w słynnych filmach Sergia Leone. Od odtwórcy tej postaci wymagane była zatem charyzma i ekranowa prezencja godna największych z gwiazd. Kolejne sezony tylko potwierdziły, że aktor znalazł się we właściwym miejscu.

Na widzów czeka drugi sezon serialu "The Last of Us", który zweryfikuje jakość samego serialu oraz roli Pascala. Dotychczasowy występ pozwala sądzić, że ekranowy Joel może pojawić się między najlepszymi wcieleniami aktora. Mężczyzna rozdarty przez demony przeszłości ma za zadanie przeszmuglować dziewczynę imieniem Elle (Bella Ramsey) ze strefy kwarantanny przez tereny dzisiejszych Stanów Zjednoczonych. Pomimo bogatego materiału źródłowego, jakim jest gra studia Naughty Dog, Pascal stworzył swoją wersję postaci w oderwaniu od pierwowzoru. Podkreślił niuanse jego charakteru i pokazał, że pod maską twardziela, którą musiał przywdziać, kryje się przeżywający osobisty dramat wrażliwy człowiek. O serialu w pozytywach wypowiadali się nie tylko fani gry. Uniwersalnego sukcesu adaptacji można doszukiwać się w prawdzie emocji. Bez pokazania zażyłej relacji dwójki centralnych postaci, dzięki którym widzowie inwestują w historię swoje prawdziwe uczucia, zainteresowanie mogło już dawno opuścić apokaliptyczny świat serialu.

Wielka kariera Pascala zaczęła się pod egidą potężnego, czerwonego "N". Na fali popularności po występie w "Grze o tron" aktor dołączył do obsady pierwszego sezonu serialu "Narcos" i ponownie podbił serca oglądających. Jako Javier Peña, jeden z agentów pracujących nad schwytaniem i osadzeniem w więzieniu Pabla Escobara, najpierw towarzyszył granemu przez Boyda Holbrooka Steve’owi Murphy’emu, aby w końcu zostać głównym bohaterem show. Dopiero w trzecim sezonie miał okazję pokazać głębsze oblicze ulubieńca fanów – twardy macho i charyzmatyczny policjant w jednym pokazuje swoje miękkie podbrzusze, nawet gdy nadal staje oko w oko z najgroźniejszymi przestępcami świata. Obok wspaniałego Wagnera Moury Pascal pozostaje elementem, dla którego widzowie wracali do kolejnych odcinków. Głosami użytkowników Filmwebu oba występy figurują na liście 100 najlepszych w historii telewizji.

Matthew Vaughn próbował powtórzyć sukces swojego filmu "Kingsman: Tajne służby" jego kontynuacją "Kingsman: Złoty Krąg". Produkcja rozszerza tajny świat szpiegów o komórkę kontrwywiadowczą z USA. Ekipa Brytyjczyków rusza za ocean, aby spotkać się z członkami grupy Statesmen, dysponujących podobnym sprzętem, wyszkoleniem i chlubną historią. Wśród nich znajduje się zagrany przez Pascala Whiskey, na wskroś amerykański agent, który oprócz kowbojskiego kapelusza i pary rewolwerów potrafi walczyć za pomocą lassa. Aktor wpasowuje się w klimat całego filmu, łącząc humor i efektowną przemoc w jeden angażujący spektakl. Jego udział w widowisku to dostawa świeżej krwi dla filmu prowadzonego według zasady "więcej, szybciej, lepiej". Do roli równie czarującego i niebezpiecznego agenta, który u boku głównych bohaterów ratuje świat, pasuje cała gama pozytywnych przymiotników.

W dorobku aktora znajdują się też mniejsze projekty, które nie podbiły kin liczbami widzów, lecz serca tych nielicznych oglądających. "Perspektywa" opowiada historię ojca i córki, którzy zdobywają lukratywny kontrakt na wydobycie rzadkich kryształów. Kiedy docierają na miejsce, okazuje się, że nie są jedynymi poszukiwaczami w okolicy. Aby dopełnić umowy, będą musieli fizycznie zawalczyć o swój zarobek. Pascal wciela się w Ezrę, innego odkrywcę, który również ma oko na drogocenne kamienie. Wraz z upływem fabuły jego rola urasta do miana jeszcze bardziej kluczowej, niż można przypuszczać na początku. Pomimo fantastycznonaukowego otoczenia przedmiotem historii nie jest widowisko, ale podstawowe ludzkie emocje. Film jest świetną, mniej znaną propozycją dla fanów gwiazdora, ale także dla widzów tęskniących za przykładami klasycznego sci-fi.

Zwiastun filmu "Perspektywa"



Choć powrót do świata starożytnego Rzymu w kolejnej części słynnego "Gladiatora" nie spełnił oczekiwań wielu widzów, w widowisku znalazły się jasne punkty. Takim elementem filmu był zagrany przez Pascala Acacius. Jego postać, utytułowany generał, niegdyś uczący się sztuki wojny od Maximusa, złamał przysięgę wierności Imperium na rzecz konspiracji. Na pierwszej linii frontu przekonał się, co znaczy umieranie za kolejnych władców, którzy nie dbają o dobro obywateli, a jedynie chcę zadowolić własne potrzeby. Do spółki z żoną Lucillą i grupą senatorów chce przywrócić do Rzymu myśli Marka Aureliusza, strącając z tronu cesarzy i oddając władzę w ręce ludu. Oprócz bycia ryzykującym życie idealistą, Acacius jest świetnym żołnierzem, za którym podwładni chcą iść nawet na niechybną śmierć. Swoją historią najbardziej nawiązuje do losów Maximusa – charyzmatycznego i walecznego człowieka honoru, gotowego umrzeć w imię większego dobra. Przytłumiona przez fabularne zaskoczenia rola ginie na drugim planie, mimo perspektyw na zajęcie miejsca w centrum uwagi. Odwracając uwagę od głównego bohatera Pascal znowu potwierdził, że widzowskie spojrzenia po prostu lgną do jego ekranowej prezencji.

Film Barry’ego Jenkinsa prezentuje rzadki przypadek, gdy nazwisko i twarz Pascala nie uderzają widza z plakatu. W tym niewielkim występie aktor potrafił pokazać swoje umiejętności, i zaznaczyć swoją obecność w fabule. "Gdyby ulica Beale umiała mówić" opowiada historię młodej pary z nowojorskiego Harlemu. Fonny (Stephan James) trafia do więzienia za zbrodnię, której nie popełnił, pozostawiając samotną Tish (KiKi Layne) w domu. Dziewczyna spodziewa się dziecka i chce, aby jego ojciec zobaczył jego dorastanie. Jej matka (Regina King) chce spotkać się z dziewczyną i poprosić ją o zmianę nieprawdziwego zeznania. Grany przez Pascala pośrednik ujawnia przed widzem, że sytuacja nie jest klarowna i przezroczysta: Portorykanka również mierzy się ze swoją traumą; zamiast rozdrapywać rany, chce po prostu zapomnieć. W tym niewielkim występie kryje się duża moc – w spotkaniu przy stole z późniejszą laureatką Oscara Pascal pozostaje niewzruszoną aktorską siłą i równym partnerem w tym pojedynku charakterów.

Sequel hitu od DC "Wonder Woman 1984" trafił do kin w czasie pandemii, i jako jedna z poszkodowanych premier tego trudnego okresu nie zarobił wielkich pieniędzy. Widzowie, którzy jednak dotarli przed wielki ekran, albo zdecydowali się na seans w domowym zaciszu, obejrzeli niezbyt udane widowisko, którego nie uratowała ani tytułowa bohaterka, ani lubiane przez fanów sekwencje wypełnione akcją. Jeśli w tym luźnym połączeniu niedopasowanych elementów można znaleźć interesujące fragmenty, dotyczą one przede wszystkim roli Pedra Pascala. Aktor wciela się w rolę Maxwella Lorenzano, podupadającego biznesmena i osobowości telewizyjnej, której chciwość napędza kolejne działania. Według słów odtwórcy inspiracje do roli pochodziły zarówno od Michaela Douglasa w filmie "Wall Street", jak i Gene’a Hackmana jako Lexa Luthora w "Supermanie" z 1978 roku. Przerysowany portret człowieka owładniętego chęcią zarobienia kolejnych milionów wypada jako najbardziej przekonujący w całym dziele. Umieszczony w lepszym towarzystwie miałby szansę jeszcze jaśniej zabłysnąć na ekranie. Poza kontekstem wewnątrzfilmowym rolę można odnieść do ówczesnej polityki, postać Pascala jako złoczyńcę stworzonego na wzór Donalda Trumpa.