Najlepsze cytaty z filmów braci Coen

Informacja prasowa /
https://www.filmweb.pl/news/Najlepsze+cytaty+z+film%C3%B3w+braci+Coen-61637
Mistrzowie ciętej riposty

"Poważny człowiek"



Larry Gopnik: A więc, jak mogę Ci pomóc?
Clive Park: Uważam, że oceny za test semestralny były niesprawiedliwe.
Larry Gopnik: Dlaczego?
Clive Park: Nie jestem zadowolony z oceny. Jedynka, znaczy oblałem.
Larry Gopnik: Tak, oblałeś semestr, zgadza się.
Clive Park: To niesprawiedliwe. Nie wiedziałem, że będę zdawać z matematyki
Larry Gopnik: Nie rozdzielisz fizyki od matematyki.
Clive Park: Jeśli obleję, stracę stypendium. To będzie wstyd. Rozumiem fizykę i to o zdechłym kocie.

Larry: Dziękuję, że przyszedłeś, Clive. Usiądź. Odbyliśmy ostatnio szczerą rozmowę... ale chyba coś zostawiłeś.
Clive:  Nie zostawiłem tego.
Larry: Nie wiesz, co chciałem powiedzieć.    
Clive: Niczego nie zostawiłem. Niczego mi nie brakuje. Wiem, gdzie wszystko jest. 
Larry: A zatem, Clive... Skąd się to tu wzięło? To tutaj jest, prawda?     
Clive: Tak, profesorze. To prawda.
Larry: To nie jest nic. To jest coś.          

Pan Park: Różnice kulturowe. Różnice kulturowe.         
Larry: Z całym szacunkiem, panie Park. Nie w tym rzecz.           
Pan Park: Tak.
Larry: Różnice kulturowe byłyby wtedy... gdyby w pana kraju powszechnie wręczano łapówki za oceny. 
Pan Park: Tak.         
Larry: Więc jest to powszechne?   
Pan Park: To zniesławienie. Mogę pana pozwać.          
Larry: Grozi mi pan sądem za zniesławienie pańskiego syna?         
Pan Park: Tak.         
Larry: W przypadku zniesławienia musi być ktoś, przed kim go zniesławiam.          
Pan Park: Nie komplikujmy sprawy.    
Larry: Przymknę oko na te pieniądze. W ten sposób nikogo nie zniesławiam.     
Pan Park: Tak. Plus zaliczenie.      
Larry:  Zaliczenie.
Pan Park - Tak.       
Larry : Albo mnie pan pozwie.
Pan Park: Za przyjęcie pieniędzy.  
Larry: Więc je zostawił!
Pan Park: To zniesławienie!        
Larry: To nie ma sensu. Zostawił pieniądze albo nie.             
Pan Park: Zaakceptuj zagadkę
 
Clive: Dom zły pro zorze.          
Larry: Dom zły pro zorze?          
Clive: Domysły. Profesorze.        

Larry: Zasada nieoznaczoności dowodzi, że naprawdę nie wiemy, o co chodzi.  Mimo że nic nie rozumiecie... będzie to was obowiązywało na zaliczeniu.          
 
Larry: Proszę. Potrzebuję pomocy. Byłem już u innych Rabinów. Proszę.  Miałem ostatnio problemy małżeńskie, zawodowe. To nie jakaś błaha prośba.  Staram się być... poważnym człowiekiem.  Staram się dobrze postępować, być członkiem społeczności...  Wiem, że to dłuższa procedura, ale ja potrzebuję pomocy Marshaka. Proszę. Potrzebuję pomocy.  
Sekretarka: Rabin jest zajęty.          
Larry: Nie wyglądał na zajętego!   
Sekretarka: Rabin myśli.     
 

"Big Lebowski"



Koleś: A wiesz, że on ma problemy emocjonalne.
Walter Sobchak: oprócz... pacyfizmu?

Donny: Czy to Naziści, Walter?
Walter Sobchak: Nie, Donny, oni są nihilistami. Nie ma się czego bać. 

(Koleś rzuca ten tekst na pożegnanie opryszków, którzy nasikali na dywan)
Koleś: Przynajmniej wiem, jak korzystać z toalety

Koleś: Walter, kocham cię, ale prędzej czy później będziesz musiał pogodzić się z faktem, że jesteś cholernym kretynem.

Jesus Quintana: Nikt nie zadziera z Jesusem.


"Tajne przez poufne"



Peck: Masz problem z piciem.
Osbourne: Ja mam problem z piciem?
Osbourne: To jakiś atak. Ja mam problem z piciem?
Wal się, Mormonie. Przy tobie, wszyscy mamy problem z piciem.

Osbourne: Jeśli chcecie, Harry pokaże wam swego wielkiego gnata.
Harry: Zabawne. Jeśli chodzi o gnata. Nie wyjmowałem go przez dwadzieścia lat służby.
Osbourne: Powinieneś powiedzieć to psychiatrze.

Mężczyzna: Poczułem, jak coś uwiera mnie w tyłku.
Chad: Ma pan tam dość duże napięcie.
Mężczyzna: Coś mi się stało w tyłek!
Chad: Za chwilę wrócę, a potem spróbujemy otworzyć te biodra.

Osbourne: Halo?|
Chad: Osbourne Cox?
Osbourne: Tak. Kto mówi?
Chad: Czy rozmawiam z Osbourne'm Coxem ?
Osbourne: Kto mówi? Która jest godzina? Kim pan jest?
Chad: Jestem Dobrym Samarytaninem. Przepraszam, że o tej  porze, ale pomyślałem, że pan się niepokoi. Chodzi o bezpieczeństwo... pańskiego tyłka.
Osbourne: O czym, do cholery, pan mówi? Z kim rozmawiam?
Chad: Pańskie pliki... dokumenty... Wiem, że są tajne. Ale jestem gotów oddać panu całe to tajne gówno. Kiedy tylko pan zechce.
Osbourne: O jakich dokumentach pan mówi?
Chad: Czy to Osbourne Cox?
Osbourne:  Tak, to ja! Osbourne Cox! A kim ty k(…)a jesteś? I o czym mówisz?
Osbourne: Posłuchajcie mnie, pajace. Słuchajcie uważnie. Nie macie pojęcia, co robicie.  I ostrzegam...
Linda: Ty nas ostrzegasz? Ostrzegasz nas? Powiem coś panu, panie Szpieg... To my pana ostrzegamy. I przedstawimy swoje żądania! Rozłącz się!

Chad: Chyba nie połknął haczyka.
Linda: Jeszcze połknie. Pokażmy mu tylko, kto tu rządzi.
Chad: Ale... Mówił, jakby naprawdę był szychą. Szycha, która nabroiła i to nieźle.
Linda: A my mamy go w garści. I trzymamy go za te jego szychowe jajca. To my tu rozdajemy karty.    

Linda: Skorupiaki?
Harry: Mam na nie reakcję anafilaktyczną. Puchnie mi krtań i się zatyka. Ale, raz się żyje...
Nie wszystko da się zrobić w prezerwatywie.

Kropotkin: PC czy Mac?
Chad i Linda: PC.
Kropotkin: Proszę poczekać.

Osbourne: Jesteś kochankiem mojej żony?
Ted:  Nie.
Osbourne: Co więc tu robisz? Znam cię. Pracujesz w klubie fitness.
Ted: Nie reprezentuję tu "Ciałka".
Osbourne: Dobrze wiem, kogo reprezentujesz. Jesteś przedstawicielem współczesnego idiotyzmu.
Ted: Tego też nie reprezentuję.
Osbourne: To ciebie pytałem o tę kretynkę.
Ted: Ona nie jest kretynką.
Osbourne: Jesteś z tą kretynką w jednej lidze. Należysz do ligi kretynów.

Przełożony: A więc szef klubu fitness nie żyje.
Oficer: Tak jest.
Przełożony: A jego ciało...
Oficer: Zaginęło.
Przełożony: Dobrze.

Przełożony: Ja p… Jaka płynie stąd nauka?
Oficer: Nie wiem.
Przełożony: Ja też, k(…)a, nie wiem. Ważne, żeby tego nie powtórzyć.
Oficer: Tak jest.
Przełożony: Tylko w czym, k(…)a, był nasz błąd?
Oficer: Trudno to określić.


"To nie jest kraj dla starych ludzi"



Llewelyn: Jeśli nie wrócę, to powiedz mojej matce, że ją kocham.
Carla Jean: Twoja matka nie żyje, Llewelyn.
Llewelyn: Więc sam jej to powiem.

Zdenerwowany księgowy: Zastrzeli mnie Pan?
Anton Chigurh: To zależy. Widzisz mnie?

Chigurh: Wiesz, co się teraz stanie. Powinieneś pogodzić się z sytuacją, w której się znalazłeś. Mógłbyś mieć więcej godności.
Welles: Idź do diabła.
Chigurh: Pozwól, że cię o coś spytam. Jeśli zasada, którą się kierowałeś, sprowadziła cię tutaj, to co za pożytek był z tej zasady?
Welles: Masz pojęcie, jak bardzo jesteś popieprzony?
Chigurh: Masz na myśli charakter tej rozmowy?
Welles: Mam na myśli twój charakter.


"Fargo"



Marge: Więc tam na podłodze leżała pani Lundegaard. I domyślam się, że twój kompan był w rozdrabniarce do drewna. I tych troje w Brainerd. A za co? Za trochę grosza. W życiu liczy się coś więcej, niż trochę grosza, wiesz. Nie wiesz tego? I teraz tu jesteś, to taki piękny dzień. Cóż, po prostu tego nie rozumiem.