John Whittaker (Ben Barnes) młody Anglik zakochuje się szaleńczo w Laricie (Jessica Biel), seksownej i olśniewającej Amerykance, którą niezwłocznie poślubia. Kiedy jednak przywozi ją do rodzinnej posiadłości, jego matka, pani Whittaker (Kristin Scott Thomas) reaguje na synową alergicznie. Larita stara się jak może, żeby dopasować się do oczekiwań, ale nie udaje się jej przejść bezpieczną nogą przez pole minowe, które zgotowała dla niej teściowa. Nie trzeba wiele czasu, by dziewczyna przejrzała grę pani Whittaker i zdała sobie sprawę, że musi się bronić, jeśli nie chce stracić Johna. Rozpoczyna się inteligentna rozgrywka, która rozpala atmosferę do czerwoności. Teściowa wykorzystuje każdą sytuację, żeby pokazać synową w niekorzystnym świetle, natomiast Larita pozostaje irytująco spokojna i opracowuje błyskotliwe kontrataki. Niebawem jednak, manipulacje pani Whittaker zaczynają odnosić skutek i Larita czuje, że może stracić miłość Johna. W wielkiej scenie finałowej, gdy na światło dzienne wychodzą tajemnice z przeszłości Larity, wreszcie udaje się jej wyrwać na wolność z przytłaczającego domu...
"To smutne, jak wiele osób jest zaszokowanych prawdą, a jak niewiele oszustwem." (Noel Coward) Noel Coward napisał "Easy Virtue" w 1924 roku, w wieku zaledwie 23 lat i chociaż była to jedna z jego najmniej znanych sztuk, odniosła spory sukces. Producent Barnaby Thompson mówi "Ta historia jest niezwykle interesująca, gdyż moim zdaniem ma uniwersalny charakter. Opowiada o mężczyźnie, który spotyka piękną kobietę, zakochują się w sobie i pobierają się, po czym on przywozi ją do domu, żeby poznała rodzinę. Wszystko zapowiada się świetnie, dopóki teściowa nie zaczyna pałać do dziewczyny natychmiastową niechęcią i zaczyna się wojna... a przecież wszyscy mamy teściowe." O wyborze reżysera Thompson wypowiada się następująco "Stephan jest doświadczonym reżyserem, ale przez dłuższy czas nie stał za kamerą, więc w pewnym sensie wniósł do filmu entuzjazm początkującego, a jednocześnie poczucie, iż film wyszedł spod ręki uznanego reżysera. Zawsze odpowiadało mi jego upodobanie do anarchii i kiedy rozglądałem się za reżyserem, szukałem kogoś, kto wniesie do filmu odrobinę zuchwałości. Wtedy przyszedł mi do głowy Stephan. Otacza go interesująca i zaraźliwa aura, co było wyraźnie wyczuwalne na planie, w jego sposobie pracy oraz po tym, że wszyscy zdawali się świetnie przy tym bawić. To dobrze o nim świadczy. "Po moim słynnym wypadku na nartach we Francji w 2004 roku, kiedy połamałem sobie kręgosłup, miednicę i nogi, co przykuło mnie do łóżka prawie na trzy lata " mówi Elliott, "miałem mnóstwo czasu do myślenia. Wcześniej postanowiłem, że mam dosyć przemysłu filmowego. Wypadek dał mi bodziec potrzebny do szukania nowych pomysłów. Wtedy Barnaby podsunął mi tekst Noela Cowarda. Najpierw pomyślałem sobie "czemu, u diabła przynosisz Noela Cowarda akurat mnie?. Filmy kostiumowe zupełnie mnie nie interesują i chyba nigdy na żadnym nie wysiedziałem do końca! Jednak Barnaby oznajmił, że właśnie dlatego pokazał mi tę sztukę, więc przeczytałem ją i zacząłem się zastanawiać. Ten buntowniczy rys, widoczny zwłaszcza u nowoczesnej dziewczyny, jaką jest Larita, uwięziona w scenerii z epoki, co powoli doprowadza ją do szaleństwa? tu mogłem wykorzystać swoje umiejętności jako scenarzysta. Przyszło mi do głowy, że mogę się nawet dobrze przy tym bawić. Oczywiście nie mogłem posłużyć się moimi ulubionymi żartami o puszczaniu bąków, ani przebierać mężczyzn w sukienki, musieli mnie trochę ujarzmiać" przyznaje, śmiejąc się. "Nie chcieliśmy kręcić filmu kostiumowego", mówi dalej Elliott, "tylko współczesny dla współczesnej widowni, więc staraliśmy się nadać mu prawdziwie nowoczesny wydźwięk, a wtedy pojawili się aktorzy i natychmiast włączyli tryb "Coward" Musiałem ich poprosić, żeby rozmawiali ze mną tak, jak robią to na co dzień i ostatecznie znaleźliśmy wspólny język. Zaszaleliśmy też kompletnie z muzyką, a ponadto w filmie znalazło się kilka wyjątkowych efektów specjalnych, które nie są standardem w kinie z epoki". Wspominając współpracę ze Stephanem nad pisaniem scenariusza, Sheridan Jobbins mówi "Stephan jest bardzo zabawnym człowiekiem. To kawalarz o szatańskim poczuciu humoru. Prześmiewca, który ma dystans do siebie. Chociaż Coward jednoznacznie kojarzy się z ciętym językiem ? Stephan jest nieco bardziej rubaszny! Zwróciłem na to uwagę podczas naszej pierwszej rozmowy o scenariuszu (turlając się po podłodze ze śmiechu ze słowami "Co? Ty? Pracujesz nad Noelem Cowardem?) Okazuje się, że nieświadomie rzuciłem rękawicę człowiekowi, który uważa Cowarda za jednego z najbardziej przenikliwych obserwatorów dwudziestego wieku. Oryginalna sztuka sceniczna to melodramat, a nie jedna z komedii, z których słynął Coward. Kiedy po raz pierwszy rozmawialiśmy o tym, w jaki sposób stworzyć z tego tekstu komedię, nie tracąc nic z jego lekkości, Stephan sparafrazował Cowarda słowami 'Dowcip to przyprawa, a nie sos...? i to zadecydowało o stylu naszego scenariusza."
Obsada
Opisując proces castingu, producent Barnaby Thompson wspomina, "Najpierw spotkaliśmy się z Jessiką w Los Angeles. Kiedy wreszcie przyjechała do Anglii po raz pierwszy, był deszczowy, paskudny grudzień, a ona była sama ? co pozwoliło tej dziewczynie z Kolorado poczuć, jak to jest znaleźć się w skórze Larity. Jednak to fantastyczna osoba i przeżyliśmy naprawdę urocze chwile podczas pierwszego spotkania jej i Bena, który pojawił się na nim z wielkim bukietem kwiatów dla swojej żony! W takich chwilach myślisz sobie, 'wygląda na to, że będzie dobrze.' " "Wydaje mi się, że Larita reprezentuje sobą wszystko, co nowe, zwłaszcza, że jest Amerykanką, a w tamtych czasach Ameryka była uważana za siłę napędową na starym kontynencie", dodaje reżyser, Stephan Elliott. "Moim zdaniem rodzina Whittakerów, a zwłaszcza pani Whittaker kurczowo trzyma się świata, który już właściwie nie istnieje. Mają dom, który popada w ruinę, ponieważ nie stać ich na jego utrzymanie, ani opłacenie potrzebnej do tego służby. Jej mąż nigdy do końca nie wrócił z wojny i w pewnym sensie go straciła. Żywi więc nadzieję, że powracający do domu syn pomoże jej zarządzać majątkiem i zachować status quo. Wtedy na horyzoncie pojawia się ta odważna, piękna Amerykanka i pani Whittaker natychmiast orientuje się, że Larita odbierze jej kochanego synka, jedyny jasny punkt w jej życiu. Amerykańska aktorka Jessica Biel wyjaśnia, co wydawało się jej pociągające w pracy nad jej pierwszym brytyjskim filmem: "Kiedy czytałam scenariusz, najbardziej podobał mi się błyskotliwy język Noela Cowarda. Dialog w sztuce jest niezwykle zgryźliwy, dowcipny i ostry, a poza tym toczy się błyskawicznie. Ponadto, tak wiele w nim niedomówień, tak wiele gotuje się pod powierzchnią. Pod pozorami konwenansów, wszyscy bohaterowie chcą sobie nawzajem pourywać głowy," śmieje się Biel. "Dla mnie jako aktorki było to bardzo ekscytujące, ponieważ naprawdę rozumiałam Laritę i stałam się tą kobietą o ognistym temperamencie. Osobiście taka nie jestem: mam nieco łagodniejsze usposobienie, więc wydawało mi się, że to bardzo ciekawe wyzwanie. Poza tym, bardzo podobał mi się pomysł odgrywania Amerykanki, wrzuconej do obcego świata, którego do końca nie rozumie, jak chociażby wszystkich tych angielskich tradycji i zwyczajów; robienia określonych rzeczy w określonej porze oraz przestrzeganie zasad etykiety. To niezwykle zabawne i pomogło mi poczuć się nieco wyalienowaną". Stephan dodaje "Najlepsze w Jessice jest to, że podobnie jak jej bohaterka, czuje się jak ryba wyjęta z wody. Nigdy wcześniej nic takiego nie robiła, w związku z tym wejście do pomieszczenia, w którym czekał Colin Firth i Kristin Scott Thomas oraz pozostali, musiało być dość przerażające, więc początkowo była bardzo nieśmiała i zastanawiałem się, co ja narobiłem, ale Colin wziął mnie na bok i powiedział ?ten film będzie należał do niej?! "Jessica jest zupełnie bezpretensjonalna, dlatego była niczym czysta karta. Nigdy wcześniej nie zdarzyło mi się, żeby aktorka przyszła do mnie ze słowami ?Nie ma we mnie krzty zgorzknienia ani cynizmu, więc musisz mi pokazać, jak mam to zagrać?. Naprawdę nie potrafi o nikim powiedzieć złego słowa, a muszę przyznać, że pracowałem z aktorami i aktorkami, którzy przodują w tym względzie! Jessica tak opisuje swoją bohaterkę: "Rodzina [Whittakerów] nigdy nie znała, ani nie spodziewała się kogoś takiego jak dziewczyna, która poślubiła ich złotego chłopca. Na początku są nią zafascynowani, ale jej nie rozumieją i nie darzą wielką sympatią. Pani Whittaker traktuje ją bardzo ozięble i wydaje mi się, że Larita jest nią trochę onieśmielona. Dlatego od początku między tymi kobietami rodzi się silne napięcie. Larita stara się ze wszystkich sił rozluźnić atmosferę i zaprzyjaźnić się z teściową, ale tamta nie chce o tym słyszeć". Wraz z rozwojem fabuły, Larita niespodzianie znajduje sprzymierzeńca w osobie pana Whittakera: człowieka, który sprawia wrażenie głęboko zranionego i wycofanego z życia rodzinnego i życia w ogóle. Tę postać gra Colin Firth. "U Colina wspaniałe jest to, że gra niezwykle naturalnie" mówi producent Thompson. "Przekonuje widza, niezależnie od tego, w jaką postać się wciela. Nadał naszemu filmowi wiele wiarygodności, ponieważ jest człowiekiem, który wciąż zmaga się z ogromnym cierpieniem, spowodowanym udziałem w pierwszej wojnie światowej. Wypowiada błyskotliwe kwestie z uroczą iskierką w oku, ale nie kryje swoich uczuć, co moim zdaniem czyni go niezwykle atrakcyjnym i wzbogaca film". "Gdybym miał opisać tę rodzinę" mówi Firth, "określiłbym ją jako dysfunkcyjną rodzinę arystokratyczną, żyjącą w czasach, kiedy społeczeństwo wciąż odczuwało skutki pierwszej wojny światowej, której Whittaker jest oczywistą ofiarą; walka na froncie poraniła go psychicznie. W filmie wypowiada on kwestię ?Jestem jedynym mężczyzną w moim wieku w tej wiosce?. Odizolował się więc od reszty rodziny. W pewnym sensie zdziczał: nie goli się, nie robi tego, czego się od niego oczekuje, ani nie przestrzega dobrych manier. Bardzo mi to wszystko pasowało. Nie musiałem się przejmować jak rano wyglądam. Pojawiałem się z workami pod oczami z poprzedniego wieczoru," wyznaje ze śmiechem. "Whittaker i Larita oboje są zepchnięci w tej rodzinie na margines" mówi dalej Firth. "Ona wżeniła się w rodzinę, której do końca nie rozumie i doznaje szoku, uświadamiając sobie, że nie ma dla niej miejsca w strukturze, kontrolowanej przez panią Whittaker. Zarówno Larita jak i Whittaker niejako są społecznymi wyrzutkami. Obydwoje mają też bardzo różne tajemnice, ale i jedno i drugie dźwiga z tego powodu ogromny ciężar." Colin Firth przyznaje, że po raz pierwszy wcielił się w taką postać. "Niejeden raz musiałem dopasowywać się do pewnego wyobrażenia; kiedy cię już zaszufladkują, trudno się stamtąd wydostać. Ale kiedy Stephan powiedział, że nie będzie w stanie jeść ani spać, dopóki nie przyjmę roli, niezwykle mi to schlebiło i dałem się skusić! A mówiąc poważnie, kiedy przeczytałem scenariusz, jego subtelności zaczęły mnie intrygować i po prostu mnie wciągnął. Był o wiele ciekawszy i bardziej złożony niż wydawało się z pozoru. A gdy okazało się, że obsada będzie tak doskonała, zapragnąłem znaleźć się w tym towarzystwie, jako że nabiera to dla mnie z wiekiem coraz większego znaczenia", śmieje się aktor. A oto jak Thompson wypowiada się o aktorce, zaangażowanej do roli onieśmielającej pani Whittaker, kobiety desperacko usiłującej zapobiec upadkowi jej rodziny i wartości. " 'Kocham się' w Kristin Scott Thomas od 20 lat, więc każda wymówka była dla mnie dobra, żeby znaleźć się z nią w tym samym pokoju" przyznaje. "Widziałem ją w tej roli od kiedy przeczytałem sztukę. Zależało mi na tym, żeby stworzyć wrażenie, iż gdyby sprawy potoczyły się inaczej w jej życiu ? gdyby jej mąż wrócił z wojny bez skazy ? mogłaby być taka jak Larita. A zatem, kiedy Larita pojawia się w jej domu, pani Whittaker nie widzi w niej tylko rywalki, zamierzającej odebrać jej syna, ale też kogoś, kto wiedzie życie, jakie mogło być jej udziałem. Kristin jest bardzo piękna i olśniewająca, ale była gotowa grać wbrew swojemu wizerunkowi, więc jest kimś o wiele więcej niż tylko teściową". "Pani Whittaker ma bardzo staroświeckie poglądy" zauważa brytyjska aktorka Kristin Scott Thomas. "A z drugiej strony, jest niezwykle odważna i zdeterminowana, by się nie poddać, mimo, iż wszystko wokół niej rozpada się w proch. Jest przerażona, że jej jedyny syn wrócił do domu z kimś zupełnie nieodpowiednim, ze starszą od siebie żoną, która grozi, że zabierze go do Londynu, zmuszając do zaniedbania swoich obowiązków, związanych z zarządzaniem majątkiem. Pani Whittaker czuje, że Larita chce zająć jej miejsce, dlatego podejmuje tak zdecydowane działania, skierowane przeciwko synowej. Biedna pani Whittaker, nie potrafię powstrzymać współczucia wobec niej, ale mogę być w tym osamotniona. Czasem bywa wybuchowa, a nawet podła!" "Kristin początkowo nie chciała przyjąć roli, uważając, że przypomina inne jej kreacje aktorskie, a ja przekonywałem ją, że takiej jeszcze nie grała, a co gorsza powiedziałem jej też, że postąpię z nią tak samo jak z Colinem. ?Postaram się, żebyś wyglądała na brzydszą niż jesteś" mówi dalej Elliott. "Czasem człowiek zapomina, jak niezwykle piękną kobietą jest Kristin. To wyjątkowa piękność, która wychodziła ze swojej przyczepy w siwej peruce i okropnych ubraniach i wyglądała na nieszczęśliwą. Pierwszy tydzień lub dwa były więc dla niej ciężkie. Potem jednak powiedziała 'wiesz co, wchodzę w to? i zaczęła się dobrze bawić. Mój ulubiony moment podczas reżyserowania to chyba ten, kiedy krzyczałem do niej "graj bardziej jak disnejowska wiedźma', na co ona wybuchnęła śmiechem pytając 'on naprawdę coś takiego powiedział??". "Kiedy Ben Barnes pojawił się na przesłuchaniu, był świeżo po roli księcia Kaspiana, a ponieważ jego kreacja w Pyle Gwiezdnym z zeszłego roku zrobiła na mnie ogromne wrażenie, stwierdziłem, że jest w nim coś, co daje mu wewnętrzny blask, którym gwiazdy filmowe powinny, według mnie, emanować", mówi producent Barnaby Thompson. "Oczywiście, jest jeszcze bardzo młody i szuka swojej drogi, ale uważam, że ma to coś, co uczyni z niego wielką gwiazdę. Na przesłuchaniu był niezwykle czarujący i młodzieńczy i zdawał się świetnie rozumieć swoją postać." "Kiedy przeczytałem scenariusz," mówi Ben "bardzo spodobały mi się elementy farsowej komedii. Ale to tylko początek. Fabuła szybko nabiera bardziej ponurego charakteru i pełna jest subtelnych tonów. Pomyślałem, że połączenie tych elementów może się świetnie sprawdzić, a fakt, iż miał to reżyserować szalony Australijczyk, sprawiał, że projekt stawał się jeszcze bardziej ekscytujący" śmieje się aktor. "Towarzystwo Bena to czysta przyjemność, ponieważ w sercu pozostał dzieckiem" dodaje Stephan. "Chociaż nie jest infantylny, to jednak potrafi uwolnić w sobie to dziecko i być naprawdę czarujący. Ich wspólne sceny z Jessicą, grającą trzydziestoletnią kobietę były bardzo zmysłowe". "Praca z Benem była fantastyczna" mówi Jessica, "i zostaliśmy dobrymi przyjaciółmi. Myślę, że jesteśmy do siebie podobni w tym sensie, że gra w tego typu filmie była dla nas czymś nowym, więc wciąż szukaliśmy właściwego tonu. Graliśmy sceny trudne emocjonalnie, po których następował jakiś szalony moment komediowy. Ben był wspaniałym partnerem, z którym mogłam wypróbowywać różne pomysły".
Rys historyczny
Była to epoka w historii, kiedy Amelia Earhart próbowała ustanowić rekord, jako pierwsza kobieta-pilot, która przeleci przez Atlantyk; Alexander Fleming odkrył penicylinę; Mickey Mouse zagrała w Willie z parowca i obowiązywała moda na sukienki w stylu lat dwudziestych oraz fryzury na pazia. Jessica Biel zauważa, że kostiumy w filmie były ściśle wzorowane na modzie z epoki, a projekty niezwykle jej się podobały. "Moja garderoba w tym filmie była po prostu zachwycająca. Chciałam wszystko zatrzymać dla siebie! Z uwagi na to, że Larita jest taką nowoczesną kobietą, prawie wyprzedza swoje czasy. Wszystkie stroje odpowiadają głównemu nurtowi, ale każdy ma jakiś zabawny element, który według mnie tchnął w tę postać życie." Zapytany o 'wygląd' filmu, operator Martin Kenzie mówi, że wraz z reżyserem Stephanem Elliottem uzgodnili, iż pójdą w stronę bardzo klasycznego stylu z elementami nowoczesności. "Zdjęcia kręciliśmy zimą" wyjaśnia Kenzie, "i niektóre dni były bardzo słoneczne i mroźne, co idealnie nam pasowało. Uważaliśmy też, że młodą widownię niekoniecznie zaciekawi ta historia, jeśli nadamy jej kształt typowej komedii romantycznej. Staraliśmy się więc, żeby sprawiała wrażenie współczesnej poprzez dynamiczne ujęcia, jednocześnie zachowując do pewnego stopnia charakter epoki". "Filmy kostiumowe nudzą mnie śmiertelnie" wyznaje Stephan. "Doszedłem do wniosku, że nie chcę nakręcić filmu w muzeum, tylko w domu, który lekko chyli się ku ruinie. Porozmawiałem więc z naszym kierownikiem planów zdjęciowych i powiedziałem mu, że potrzebuję domu, który się sypie, w którego każdym zakamarku są rysy, tak jak mówi scenariusz.
Plany zdjęciowe
Film "Wojna domowa" został nakręcony w kilku imponujących rezydencjach w Zjednoczonym Królestwie, z których każda na swój wyjątkowy sposób odzwierciedlała styl życia ówczesnej wyższej klasy średniej. Siedzibę rodziny Whittakerów odegrał Flintham Hall w Nottinghamshire. "Kiedy przeczytałem scenariusz", wspomina kierownik planów zdjęciowych Giles Edleston, "natychmiast pomyślałem o Flintham jako o domu rodzinnym Whittakerów. Wiem o nim od lat i czekałem na odpowiedni film. W rezydencji znajduje się wspaniała i unikatowa oranżeria, określana jako ?najbardziej doskonała budowla w Anglii, wciąż dołączona do prywatnego domu.?
Muzyka
"Jeśli chodzi o muzykę, zaryzykowaliśmy", mówi Stephan. "Nigdy wcześniej tego nie robiłem. Jestem przyzwyczajony do pracy nad ścieżką dźwiękową ? kiedy jest smutna scena, podkładasz smutną muzykę, kiedy jest wesoła, podkładasz wesołą... Nagraliśmy wiele piosenek, czasem odtwarzanych z gramofonu, a czasem w imponującym formacie stereo 5.1. W końcu postanowiłem, że musimy w kilku miejscach zaryzykować, więc nagramy kilka współczesnych kawałków w aranżacji pasującej do epoki. Naszym kompozytorem był Marius de Vries, który pracował przy "Moulin Rouge", co daje się odczuć w filmie, ale my poszliśmy o krok dalej. "Myślę, że najtrudniejsze było znalezienie równowagi pomiędzy epoką, pokazywaną w filmie, a żartobliwymi odniesieniami do bardziej współczesnych elementów kultury, które są anachroniczne, w nadziei, że nie naruszy to za bardzo atmosfery filmu" mówi nagradzany kompozytor.
Aktorzy potrafią śpiewać
Stephan nieco bardziej rozwodzi się nad muzycznymi uzdolnieniami członków obsady: "Po kilku lampkach chardonnay Ben Barnes zaczął śpiewać serenadę pięknej kelnerce i niechcący zdradził swój sekret. Ma niezłe płuca. Przeprowadziłem małe dochodzenie i dowiedziałem się wielu ciekawych szczegółów. Okazuje się, że (prawie) reprezentował Zjednoczone Królestwo na konkursie Eurowizji, jako wokalista boysbandu HYRISE (wszystko znajdziecie na You Tube). Odszedł z zespołu po jednym, przezabawnym występie przed Sir Terry Woganem. To podsunęło mi pewien pomysł. Poprosiłem Jessikę, żeby śpiewała. ubierając się na przyjęcie, wydawane przez panią Whittaker i odkryłem kolejny sekret ? a raczej anielski głos. Pomyślałem, że spróbuję szczęścia z pozostałymi członkami obsady. Może uda mi się stworzyć z nich zespół. Zacząłem od Colina, który omal mnie nie zabił. Okazuje się, że w supermarketach prześladują go staruszki, śpiewające Mamma Mia. Dałem więc sobie spokój. Skoro więc namówiłem Bena, żeby zaśpiewał Room With A View, kiedy wraz z Laritą zbliżają się po raz pierwszy do domu, wydawało mi się przestępstwem nie zaangażować w to Jessiki. Wróciła już do domu po zakończeniu zdjęć, więc zadzwoniłem do niej z pytaniem, czy nie spróbowałaby swoich sił w tytułowym utworze Mad About The Boy. A ona skwapliwie na to przystała. Okazuje się, że całe życie chciała śpiewać ? i nigdy nie miała okazji. Odwołała więc całe mnóstwo spotkań i przyleciała do nas z powrotem, żeby nagrać wokal. I nie zawiodła nas. Tak się wczułem w ten klimat, że też postanowiłem zaśpiewać fragment Room With A View osobiście. Lubiących torturować swoje uszy informuję, że słychać mnie jako przedostatni wokal w tym utworze. Kiedy Ben się o tym dowiedział ? chciał zaśpiewać coś jeszcze! W takim razie, może duet z 'żoną'? A czemuż by nie? W konsekwencji podczas napisów końcowych wybrzmiewa ich wersja When The Going Gets Tough i założę się, że nikt nie wysiedzi do końca "Wojny domowej" bez wybijania rytmu nogami."
Stephan Elliott Przez ostatnie lata Stephan Elliott był podejrzanie cichy. Wyrzekłszy się przemysłu filmowego prawie dziesięć lat temu, reżyser odszedł na emeryturę w Alpy Francuskie, po czym długo nie czekając, zeskoczył z klifu i połamał sobie kręgosłup, miednicę oraz nogi. Mimo, że nie dawano mu szans na przeżycie, pokonał przeciwności losu i przykuty do szpitalnego łóżka, zaczął pracować na komputerze. To właśnie wtedy po raz pierwszy przymierzył się do "Wojny domowej" oraz teatralnej adaptacji swojego filmowego hitu z 1994 roku, pt. "Priscilla, królowa pustyni". "Wojna domowa" jest jego powrotem do zawodu reżysera filmowego. Stephan Elliott urodził się w Sydney w Australii i większą część dzieciństwa spędził za kamerą formatu 8mm. Był pionierem koncepcji utrwalania ślubów na wideo, w czasach, gdy wynaleziono Betacam. Wtedy do jego obsługi potrzebne były 3 osoby, gdyż element nagrywający (oddzielny od samej kamery) był wielkości i wagi Pavarottiego, w związku z czym musiały go dźwigać dwie osoby. Elliott nakręcił ponad 900 ślubów, pomiędzy 13 a 18 rokiem życia, w epoce, kiedy goście weselni czuli taki respekt wobec tej koncepcji, że nie mieli nic przeciwko temu, żeby przejść nawą kościelną 4 razy z rzędu, tylko po to, by nakręcić ich pod różnym kątem. Czasem wielokrotnie zamrażali tort, żeby można było na nowo nagrać moment jego krojenia. Naukę w szkole skończył w roku 1981, po czym rozpoczął prestiżowy kurs montażu na North Sydney Tech. O dwanaście miejsc ubiegało się 2000 chętnych. Chociaż Elliott miał wiele przykładów swoich umiejętności na kasetach weselnych, kurs wymagał zdania egzaminu z matematyki i angielskiego. Wiedząc doskonale, że dysleksja nigdy nie pozwoli mu ujrzeć mety, namówił swojego najlepszego przyjaciela (który niewiele wcześniej zdał obydwa egzaminy jako jeden wśród najlepszych z całego kraju), żeby razem z nim chodził na kurs. Na egzaminie po prostu zamienili się dokumentami. Stephan uzyskał 95% trafnych odpowiedzi. Jego przyjaciel 27%. Stephan został przyjęty na prestiżowy kurs. Nie minęło wiele czasu, a wykładowcy połapali się, że musiał oszukiwać. Już w czasie studiów szukał pracy w zawodzie. Na uwagę zasługuje jego słynna groźba przykucia się do drzwi domu Kennedy'ego Millera, jeśli nie dostanie pracy przy filmie "Mad Max 2". Na jego tanie sztuczki nabrali się twórcy innego filmu i otrzymał stanowisko 'pomywacza' przy Silver City. Kiedy zachorował trzeci asystent reżysera (niektórzy podejrzewają otrucie), Elliott skwapliwie go zastąpił i przez następne dziesięć lat pracował nad ścieżkami dźwiękowymi wątpliwej jakości australijskich filmów, jako asystent reżysera. Były to jego czasy edukacji. Wtedy nauczył się, JAK SIĘ ROBI FILMY. Po jakimś czasie Stephan, rzecz jasna, poczuł się wypalony i wyjechał na długie wakacje do Nowej Zelandii, skąd wrócił ze scenariuszem do swojego pierwszego filmu fabularnego, "Frauds" (polski tytuł filmu "Phil Oszust Collins"). Zacząłby pisać znacznie wcześniej, gdyby już wtedy wynaleziono funkcję ?Sprawdzaj pisownię?. Jego projektem zainteresował się producent wina Rebel Penfold Russell, który właśnie założył wytwórnię filmową, Latent Image. Od tego czasu stali się nierozłączni i całe dnie spędzali głównie na sprzeczkach, kto posprząta po psie, który załatwił się na trawniku. Realizacja filmu była koszmarem, ponieważ firma zapewniająca finansowanie zbankrutowała. Niemniej jednak film "Phil Oszust Collins" ? z udziałem Phila Collinsa i Hugo Weavinga, został wybrany do konkursu na Festiwalu Filmowym w Cannes 1991. To była próba ognia. W tym czasie producentka z Latent, Andrena Finlay (żona producenta Ala Clarka) spytała Stephana, czy nie ma pomysłu na jakiś niskobudżetowy film, który mogłaby wykorzystać, póki są w Cannes. Stephan niewiele wcześniej zobaczył, jak jednej z drag queen urwało się pióro z ozdoby na głowie podczas parady na Mardi Gras i rozważał koncepcję australijskiej wersji westernu w stylu Sergio Leone ? z udziałem transwestytów. "Priscillę, królową pustyni" napisał w 14 dni. Producentem filmu został Al Clark, a film zdobył Cannes szturmem dwa lata później, uhonorowany nagrodą publiczności, a w niedługim czasie również nagrodami AFI, BAFTA i Akademii Filmowej. Oszołomiony sukcesem, Stephan spędził następne dziesięć lat starając się zdystansować od "Priscilli". Zapytany o adaptację sceniczną filmu, odpowiedział "Jak do k**** zamierzacie przenieść film, rozgrywający się na pieprz**** pustyni na pieprz*** scenę"? Przez ładnych parę lat wzdragał się przed tym pomysłem. (Nadal) jest taki naiwny. Po dwóch kolejnych filmach ? czarnej komedii "Witajcie w krainie Woop Woop" z Rodem Taylorem, Barry'm Humphries i Rachael Griffith oraz thrillerze "Oko obserwatora" z Ewanem McGregorem i Ashley Judd, Stephan odszedł na emeryturę, przysięgając, że już nigdy niczego nie wyreżyseruje. Reszta to historia. Stephan nadal jeździ na nartach przez trzy miesiące w roku. Lata dwudzieste odchodziły w wielkim stylu... a trzydzieste wciąż czekały na swoją szansę, żeby poswingować.