Mam mieszane odczucia co do tego filmu. Wszystko zależy, jak na niego spojrzymy - z powierzchownego punktu widzenia, to romans i to dość staroświecki. Młoda, niewinna dziewczyna, dojrzały, bogaty mężczyzna i ich wyboista miłość. Także Kopciuszek i Piękna i bestia w jednym. Całe szczęście, Anderson jako wytrawny reżyser daje nam na wszelkie możliwe sposoby sygnały, że ten film jest czymś więcej. Chyba najbardziej jest o iluzjach, które nosimy w sobie. Anderson zrywa szwy i pokazuje nam smutną i brzydką prawdę: czym jest miłość? Czym jest władza? - to wszystko są fantomy, które kreujemy w swojej głowie, a które nie mają oparcia w rzeczywistości.
Na wnikliwą analizę tego filmu zapraszam tutaj:
https://www.youtube.com/watch?v=ix0i-6YKVls