Fantastyczny film:):):):) Z biednych, zacofanych niemieckich Katowic przyjeżdża do Stanów Zjednoczonych młoda Polka z perfekcyjną znajomością języka angielskiego i na dzień dobry zjada banana ze skórką :) Swoją głęboką wiarę i przywiązanie do religii, bogobojna Polka z pruskiego zaboru manifestuje podczas nabożeństwa w kościele, dwukrotnie żegnając się lewą ręką na prawosławną modłę, a w kolejnej scenie już poprawnie, po prusku :):):) ręką prawą :):) Skomplikowane są dzieje polskiej emigracji:):) Szacunek panie Gray:)
Trafne spostrzeżenia. Od siebie dodałbym jeszcze, że ten katolicki kościół to mi bardziej na cerkiew wyglądał. U katolików, tyle świec?
Kolejna sprawa, jak na upodloną, zmuszoną do prostytucji kobietę, to ta nasza bohaterka nic, tylko się obija, włóczy po teatrach, no i miała raptem dwóch klientów.
Właściwie nie wiadomo dlaczego wujostwo jej nie odnalazło.
Sama Marion Cotillard, najlepsze co w tym filmie zrobiła, to jednak ten fatalny polski. Jej gra jest fatalna.
Właśnie! Mam wrażenie, że reżyser/scenarzysta/scenograf pomylił wyznania, albo jeszcze lepiej - stworzył hybrydę rzymskokatolicko-prawosławną. Gratulacje! Czy są jacyś wyznawcy tej nowej religii ?
Świątynia wyglądała na katolicką z witraży i ogólnego kształtu, ale już świece palące się na podestach to czysto prawosławny zwyczaj. Ołtarz też jakiś dziwny był... Krzyż katolicki a zdobienia jakby z cerkwi. Nie jestem religioznawcą, rzekłbym iż wręcz przeciwnie, ale nawet na moje niewyszukane standardy to było zbyt wiele. Wyobraźnia twórców w tej materii dorównuje jedynie ich koncepcji języka polskiego, trudnego do zrozumienia dla Polaków. Przypomniał mi się znakomity skądinąd "Wybór Zofii" i dramatycznie kalecząca polszczyznę Meryl Streep, dumna z siebie (tak samo jak Marion Cotillard) za opanowanie obcego języka. Szacunek za starania dla aktorów ale wolałbym już polski dubbing w tych scenach.
Odnaleźli tylko im ściemnili, że się niby źle prowadzi dlatego wuj jej nie odebrał...
Na niektóre święta przynosi się świece do kościoła, może to właśnie było jedno z nich. Dwa razy przeżegnała się lewą ręką i to w sumie był najpoważniejszy babol.
W ogóle to lata 20, więc jeszcze przed soborem, liturgia inaczej wtedy wyglądała. No i kobiety bez nakrycia głowy raczej do kościoła wtedy nie wchodziły.
Jestem ochrzczona w kościele prawosławnym i muszę Cię rozczarować, ale żegnamy się prawą dłonią. A, co do wyglądu świątyni to skoro to były Stany to może to był kościół protestancki, bo innego bohaterka nie znalazła?
Nie rozumiem waszego hejtu, ja nie miałam problemu ze zrozumieniem polskiego w tym filmie.
Co do wypowiedzi Igora to pokazali dwóch klientów, ale zapewne było ich więcej, przecież nie pokarzą każdej sekundy z życia bohaterki. A rodzina jej nie odnalazła, bo na statku powiedzieli im, że one nie dopłynęły. Nie zapomnij, że to były inne czasy, jak mieli ich szukać?
A grę Marion uważam za udaną, nie wypadła sztucznie.
Jedna uwaga Katowice nigdy nie były pod zaborem Pruskim.Po prostu Śląsk dawno był poza granicami Polski w czasie dokonywania rozbiorów Rzeczpospolitej.
ja nie rozumiem dlaczego nie mogła zagrać imigrantki z Francji, nie musiałaby kaleczyć języka a przed wojną również mogła uciekać
a tak z ciekawości, skoro była z Katowic nie powinna mówić z akcentem śląskim ?
Niekoniecznie. NIE WSZYSCY MIESZKAŃCY KATOWIC, CZY TAM INNEGO ŚLĄSKIEGO MIASTA SĄ ŚLĄZAKAMI (CZYLI POCHODZĄ ZE ŚLĄSKIEJ RODZINY). :)
Fakt historyczny - Górny Śląsk nie był pod żadnym zaborem, w 1742 r. ( czyli 30 lat przed pierwszym rozbiorem ) w wyniku Wojen Śląskich przeszedł z rąk Austriackich w ręce Prus. Poza tym wątpię aby niecałe 100 lat temu Katowice były zacofane. Dziwi mnie fakt, że bohaterka mówiła czystą polszczyzną, nie po Niemiecku ani po Śląsku.
Prawa miejskie Katowice uzyskały 11 września 1865 roku, po czym rozwijały się w szybkim tempie.
Katowice nie były ani biedne, ani zacofane, ani niemieckie, bo mentalnie były polskie i dalej są. Bzdet kompletny do potęgi. Kompleksy? ;) Film świetny, polecam.
No nie wiem.
W samym mieście Katowice w czasie plebiscytu w 1921 r. - za przynależnością do Polski padło tylko 14,6% głosów, zaś za pozostaniem w granicach Niemiec - aż 86,4%. To nie musi całkowicie oddawać ówczesnych proporcji narodowościowych (pewna liczba osób na co dzień posługujących się w domu dialektem śląskim mogła zagłosować za Niemcami) - ale nie ulega wątpliwości, że w 1921 r. zdecydowana większość mieszkańców miasta to nie byli Polacy. Podobnie zresztą jak we wszystkich innych, bez wyjątku, ówczesnych miastach na prawach powiatu na obszarze plebiscytowym.
W ówczesnym powiecie katowickim (którego część w późniejszych latach przyłączono do miasta było już inaczej: 55,6% ludności zagłosowało za Polską, zaś za Niemcami - 44.4%. Właśnie poszerzanie granic administracyjnych miast o tereny częściowo wiejskie, ale jeszcze bardziej migracje na i z zewnątrz - spowodowały stopniowe cofanie się żywiołu niemieckiego w Katowicach. Ale aż do 1945 roku te zmiany nie przybrały charakteru radykalnego.
zauważyłem jeszcze jedną nieścisłość, opowieść o zabitych rodzicach przez żołnierzy. W retrospekcji widać żołnierza, kozaka na koniu we włochatej czapce co przywołuje traumę. Z tego co wiem, to jest to niemożliwe, w I WŚ Katowice, nie znalazły się w arenie walk z rosjanami, a w wojnie polsko bolszewickiej również front nie dotarł do Katowic, także jak to możliwe, że kozacy zabili jej rodziców.