Do tego ten aktor co zagrał Kołczaka to jakieś beztalencie.
Co do filmu to kwestia gustu, ale Kołczaka zagrał i to dobrze znakomity aktor - zobacz sobie film geograf przepił globus. Naprawdę chłop gra świetnie.
Może i znakomity, ale mało przekonujący w scenach romantycznych. Tej ich miłości to można się co najwyżej domyślać i to tylko dzięki grze aktorskiej tej dziewczyny. On w tych scenach po prostu nie istniał.
Sądzę tak samo. Toż to nie film wojenny, ani nawet historyczny, tylko melodramat. Sceny w pociągu trwały dłużej niż sceny rządów Kołczaka. Widz, a taki nieobyty to już w ogóle, nie miał szans poznać Kołczaka jako Wielkorządcy Rusi. Nie miał szans przekonać się jak Biali przegrali wojnę, skąd tam się wzięli Czesi, co sądził Kołczak to przyszłości Rosji? Oglądałem film dwa razy - za pierwszym razem nawet mi się podobał - ale nie znałem historii i film mi jej nie przybliżył. Teraz poznałem historię wojny domowej w Rosji dużo lepiej i postanowiłem skonfrontować swoją wiedzę z filmem. Wyszło bardzo kiepsko. Wyhaczyłem parę momentów, które tylko ktoś obeznany z historią tego okresu by zauważył. Widowisko bardzo dobre, ale zbyt amerykańskie i melodramatyczne na mój gust. Przecież podczas rządów Kołczaka więcej widzimy jego kochankę niż jego samego!
I tak na marginesie - czemu zmienili jej nazwisko? W filmie nazywa się Anna Timiriewa, a o ile pamiętam w książce "Rosja bolszewików" była opisana jako Anna Knipel (Knepel, Keepel, Kipel?).
Bo tak naprawdę to nie jest film o rewolucji w Rosji, lecz o samym Kołczaku i jego osobistych emocjach. Film jest absolutnie fantastyczny. A wojska czechosłowackie oczywiście uczestniczyły w rewolucji październikowej.
Wiem, że korpus czechosłowacki uczestniczył w tej wojnie, ale skąd ma o wiedzieć zwykły widz? Jak na film o samym Kołczaku, to jest go wcale niewiele, przynajmniej w najważniejszym okresie życia, kiedy rządzi. Do połowy filmu widzimy samego Kołczaka, potem tylko jego kochankę, a na sam koniec tą dwójkę razem.
To jest pewna koncepcja reżyserska, który przyjął taką a nie inną konwencję. Oglądałeś może film ,,Waleczne Serce"?-
wszystko tam bardziej jest oparte na legendzie o Williamie Wallace'sie niż na faktach autentycznych. Tutaj jest duża poprawność historyczna a jak ktoś czegoś nie rozumie to zawsze może sięgnąć po lekturę by braki w wiedzy uzupełnić. A dzisiaj to nie jest trudne, gdyż ja wychowałem się w czasach gdzie komputery były, ale to była rzeczywistość niedostępna. Jeśli czegoś nie rozumiałem szedłem do Biblioteki Publicznej lub księgarni i musiałem przeczytać całą książkę a dziś wystarczy wpisać w googole Wikipedia i mamy gotową odpowiedź.
Widziałem "Braveheart" i znam historię Williama Wallace'a, trochę mnie więc bolało jak w bitwie pod Stirling nie było żadnego mostu, a Szkoci wyglądali jakby żyli w XVIII wieku, ale i tak film mi się bardzo podobał. Mimo wszystko, dla widza z "zachodu" może być wiele rzeczy niezrozumianych. Jasne, że każdy reżyser ma swoją wizję, trochę się jednak zawiodłem, że w najdroższej rosyjskiej produkcji zabrakło wojny domowej w jej największym okresie.
Pewnie widz z zachodu nie zrozumie, ale ten, którego ten okres nie interesuje. Ja rozumiem bo wiem jak działały struktury państwowe Związku Radzieckiego i jakimi metodami posługiwała się partia bolszewików. Większość ludzi na zachodzie w ogóle nie rozumie systemu radzieckiego. ale czego wymagać od ludzi skoro nie rozumiał go sam Roosevelt. Nawet dzisiaj unijny rząd,którym jest praktycznie Komisja Europejska pod przewodnictwem Hiszpana Barroso przejmuje pewne elementy ekonomiczne systemu radzieckiego, myślę o gospodarce centralno-planowanej. A co do samej rewolucji, ta rewolucja jest w tle i to bardzo rozbudowany wątek, lecz wyłącznie polityczny. To trochę jak z powieścią i filmem Hitchcocka pt. ,,Rebeka". Niby Rebeki w obu dziełach nie było a w rzeczywistości była wszędzie, wyzierała z każdego kąta. :).
Tej rewolucji w momencie rewolucji to jest jak na lekarstwo. Dużo czytałem na ten temat i chciałem zobaczyć zwizualizowaną rewolucję, ale niestety w tym filmie tego nie było. A jak była to taka jakaś bezpłciowa. I to jest główny mankament tego filmu. Jest po prostu nijaki.
Bo pierwotnie to był ok. 12 odcinków serial, możesz znaleźć odcinki na yt, tam jest o wiele więcej wątków i scen "rewolucyjnych". Z miłosnych wątków - jest tam scena w której Kolczak i Anna spędzają razem weekend na daczy i jeszcze jedna jak razem z żoną i synem jeżdżą na sankach, co pokazuje jego rozdarcie pomiędzy kobietami.