PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=1019}

Lot nad kukułczym gniazdem

One Flew Over the Cuckoo's Nest
8,5 406 568
ocen
8,5 10 1 406568
8,7 48
ocen krytyków
Lot nad kukułczym gniazdem
powrót do forum filmu Lot nad kukułczym gniazdem

Jestem świeżo po obejrzeniu filmu i zakładam temat w związku z ciekawym zjawiskiem, jakie zauważyłem nie tylko na tym forum, ale wokół filmu ogólnie - opinii na temat siostry Ratched jako "tej złej". Od razu zaznaczam, że nie jestem trollem, więc jeśli ktoś chce rzucać wyzwiskami, to nie tutaj. Nie chcę prowokować do kłótni, tylko do dyskusji.

Wiadomo, jaki był zamysł autora książki i reżysera filmu - siostra Ratched ma być ucieleśnieniem systemu, tyranem ubezwłasnowolniającym pacjentów, czarnym charakterem. Po przeczytaniu książki i obejrzeniu filmu mam jednak zupełnie inne wnioski - siostra Ratched nie tylko NIE JEST zła, ale przeciwnie - miała sporo racji.

Od początku. Film już na wstępie sugeruje nam, że Ratched będzie "tą złą". Widzimy ją, w czarnym płaszczu, z zimnym uśmiechem na twarzy. Reżyser mówi "oto czarny charakter". Przedstawiając ją w ten sposób, zanim zdąży cokolwiek zrobić, aby to potwierdzić, film nie daje nam wielkich szans na ocenienie jej pozytywnie.

Następnie pojawia się McMurphy. Mimo jego niewesołej kartoteki, z góry ukazany jest jako postać pozytywna, wzbudzająca sympatię, której widz ma kibicować. Tym bardziej fakt, że będzie prowadził walkę z siostrą Ratched działa na jej niekorzyść. Widz automatycznie weźmie stronę McMurphego, cokolwiek siostra zrobi, bo po prostu jest on o wiele bardziej sympatyczny.

Jakimi czynami siostra pokazuje swoje zło? Zanim McMurphy przybywa, stara się prowadzić terapię, leczyć pacjentów. Rozmawia z nimi, uprzejmie i spokojnie, próbuje pomóc im się otworzyć, porozmawiać o problemach, ale nie zmusza do mówienia, jeśli ktoś nie ma ochoty.

McMurphy z kolei, DLA ZAKŁADU, z nudów decyduje się robić jej na złość. Pyta czy można ściszyć muzykę a siostra, spokojnie i uprzejmie tłumaczy mu, dlaczego nie. Postąpiła normalnie, ale ponieważ widz trzyma z McMurphym, na jej konto leci minus.

Dalej, sprawa meczu. Siostra jest niechętna zmianom w planie, który wypracowała, ale zgadza się na głosowanie - postępuje uczciwie i McMurphy uczciwie przegrywa.

To fakt, że przy drugim głosowaniu policzenie chroników jako głosujących było nie fer, ale można siostrę zrozumieć. Zasady panują przecież nawet w szkołach i trzeba się do nich stosować, a co dopiero w zakładzie dla chorych ludzi. Siostra, broniąc porządku, który McMurphy stara się zburzyć, działa w słusznej sprawie. A już na pewno nie było nieuczciwe, że nie uznała głosu Wodza. Podniósł rękę po zamknięciu głosowania i założę się, że gdyby to McMurphy pierwotnie wygrał, a po głosowaniu siostra zdobyłaby decydujący głos, zostałaby uznana za oszustkę.

McMurphy postepuje bardzo lekkomyślnie. Oczywiście, chce dobrze, ale zabieranie bądź co bądź umysłowo chorych ludzi na ryby, bez żadnej opieki nie jest ani mądre, ani bezpieczne. Trzeba też zauważyć, że siostra Ratched nie każe pacjentów za to, że poszli z McMurphym.

Jedyny raz, kiedy przeciągnęła strunę, nastąpił kiedy zaszantażowała Billego, doprowadzając do jego śmierci. Jasne, postąpiła źle - ale dlaczego? Została do tego zmuszona. To McMurphy urządził balangę z dziwkami i alkoholem, niszcząc porządek, demolując oddział i stawiając siostrę pod murem. Doprowadzona do ostateczności, uciekła się do ostatniej deski ratunku. Postąpiła źle, ale została do tego zmuszona.

Czy siostra Ratched jest więc czarnym charakterem? Uważam, że nie. Ona nie była zła, ona STAŁA się zła przez McMurphego (który, skąd inąd chciał dobrze). Oboje popełnili błędy, a jej błędy były wynikiem jego błędów.

ocenił(a) film na 9

Głosowanie o mecz, zakaz fajek, rozmowa z Billym, czy kretyńskie rozmowy w kółku na których tylko McMurphy się czuł swobodnie, ale wszystkich one niemal paraliżowały. Każda z tych sytuacji powodowała pogorszenie się stanu psychicznego pacjentów. Siostra nic nie zmieniała w sposobie leczenia, powinna wprowadzić inny system terapii, ale ona wolała trzymać się kurczowo tego samego.

użytkownik usunięty
Kamileki

Czy ty w ogóle wiesz jak działa terapia? Otóż polega ona na ROZMAWIANIU. Siostra nie naciskała ich, nie zmuszała do mówienia, jeśli nie chcieli. Harding chciał, to mówił, Cheswick nie chciał, nikt go nie zmuszał. Nic w tym nieodpowiedniego, wiele terapii polega na zachęcaniu do otworzenia się, zwierzania i to robiła siostra. Głosowanie? Błagam, co było tu nie tak? Pozwoliła im zagłosować, prawda? Demokratycznie. Zakaz fajek uzasadniony, bo McMurphy zdzierał z nich wszystko wykorzystując fakt, że nie do końca się w tym łapią (zajrzyj do książki, sami to przyznają). Poza tym nie od siostry zależy jak wygląda program terapii, tak jak nie od nauczyciela w szkole zależy jaki ma do poprowadzenia program nauczania.

ocenił(a) film na 9

Jest jeden problem - taki system nie przynosił skutków. Jasne, że trzeba rozmawiać, ale w inny sposób. Głosowanie było nie w pełni demokratyczne bo to siostra ustaliła np. czas zamknięcia. Zakaz fajek spowodował mały bunt, jak pacjenci przegrywali z Randallem to nikt zamieszania nie robił.Siostra mogła wnieść podanie o zmianę systemu nauczania, ale ona wolała dalej nękać biednych pacjentów. To jej odpowiadało, sprawiało przyjemność - tak to pokazuje film. Tak to widać z perspektywy widza.

użytkownik usunięty
Kamileki

Nie. Nie sprawiało jej przyjemności coś, czego nie robiła. Nie nękała ich i w żadnym momencie filmu tego nie ma. Przy głosowaniu ZAWSZE ktoś musi ustalić czas zamknięcia, prawda? Nieuczciwie by było, gdyby siostra brała udział w głosowaniu i jednocześnie zarządzała czasem jego trwania, ale tak nie było.

A jej system terapii PRZYNOSIŁ SKUTKI. Zajrzyj do książki, jeśli nie jesteś pewien. W samym filmie nie można tego stwierdzić, bo nie widzimy całej terapii - zostaje przerwana przez McMurphego. Zanim on się pojawił, pacjenci byli leczeni z dobrym skutkiem.

ocenił(a) film na 9

Ale ja ją oceniam po filmie. Wizja Formana była chyba inna niż Keseya.

użytkownik usunięty
Kamileki

Nie sądzę. Poza tym, nawet jeśli, to w filmie nie wiadomo, jakie byłyby skutki terapii, bo McMurphy ją przerwał.

ocenił(a) film na 9

Sądzisz, że bez udziału Mcmurphego pacjenci zostaliby wyleczeni ?

użytkownik usunięty
Kamileki

Sądzę, że prędzej albo później tak. Film dość wiernie trzyma się książki, więc zakładam, że reżyser podzielał wizję autora, zaś w książce jest napisane, że terapia działała.

ocenił(a) film na 9

A nie czujesz czasem, że Forman przedstawia specjalnie w złym świetle siostrę Ratched bo ma w tym ukryty cel ? Przecież gdybym oglądał ten film po pół litrze wódki nadal czułbym niechęć do poczynań siostry, a McMurphy w większości przypadków wzbudzałby moją sympatię. Reżyser "zadbał" o to, aby Ratched była "zimną suką", a McMurphy mimo swoich występków był "tym dobrym".

użytkownik usunięty
Kamileki

Doskonale wiem, że reżyser chciał z siostry zrobić czarny charakter, podobnie jak autor książki. Tyle tylko, że według mnie mu się to nie udało, bo siostra nie jest wcale gorsza od McMurphego.

ocenił(a) film na 9

Książki jak wiesz nie czytałem , ale reżyserowi się udało bo dla mnie Ratched to postać o wiele bardziej negatywna niż Randall.

użytkownik usunięty
Kamileki

Tyle, że bez powodu. Reżyser chce, żeby widzowie widzieli w niej s*kę bez głębszego zastanowienia. I rzeczywiście, jeśli nie zastanawiać się nad tym, co robi, można łatwo przypiąć jej łatkę czarnego charakteru. Gorzej jeśli człowiek się jej lepiej przypatrzy.

użytkownik usunięty
Kamileki

McMurphy nie dość, że zamordował Billy'ego to zrujnował terapię. Sam Bill przestał się jąkać zamiast siedzieć w uroczym, w pełni regulaminowym i bezpiecznym kółeczku stagnacji i wymuszenia, to jeszcze dzieciak, który nie zna życia i nie umie spojrzeć na sprawę z perspektywy pielęgniarzy..

ocenił(a) film na 9

:D

ocenił(a) film na 8

Terapia nie była tworzona przez siostrę, trzymała się ona zasad i reguł stworzonych przez lekarzy i innych specjalistów. Jak McMurphy chciał prowadzić eksperymentalne sposoby leczenia to mógł nie gwałcić i nie napadać na ludzi tylko założyć własną klinikę. On miał po prostu dobrą zabawę, był typem luzaka, który nie poddawał się resocjalizacji. Nie twierdzę, że chciał dla pacjentów źle - polubił ich i chciał im pomóc, ale niestety nie był specjalistą. Jak już pisałem, jego poczynania kończyły się dobrze, ale mogłby zakończyć się tragedią. On miał nad nimi tą przewagę, że był w miarę normalny, wykorzystywał to np przy kartach. Przykre jest tylko to co go spotkało na końcu, moim zdaniem powinien wrócić do więzienia.

użytkownik usunięty
mikoy

"trzymała się ona zasad i reguł stworzonych przez lekarzy i innych specjalistów."

Ten temat mnie śmieszy między innymi przez pochwałę reguł.

użytkownik usunięty

A bo reguły są przecież źródłem wszelkiego zła. Viva anarchia, co?

użytkownik usunięty

Inny kontekst

użytkownik usunięty

A więc może rozwiniesz swoją myśl?

ocenił(a) film na 7

Problem polegał na tym, że McMurphy traktował chorych jako zdrowych ludzi (jego oburzenie w związku z tym, że są tu dobrowolnie), siostra Ratched traktowała ich jako chorych , niedorozwiniętych głupków. Nie rozumiem twojego oburzenia w związku z wyprawą nad morze, widać, że nigdy nie miałaś kontaktu z takimi osobami, to w większości normalni ludzie, którzy też potrzebują rozrywki i odprężenia. Miała szansę im to udostępnić włączając mecz. Ciągłe trzymanie się "planu" tylko pogłębia ich stan, skupiają się na swoich problemach. Jej rozmowy z pacjentami też były idiotyczne. Poruszała problem wśród osób również niestabilnych emocjonalnie pozwalając im się kłócić i krzyczeć na siebie, sama nie podejmując żadnych działań tylko biernie się przyglądając i w żaden sposób nie kierując rozmową. Myślę, że to tylko po części wina systemu, reszta spoczywa na barkach siostry Ratched, która nie potrafi albo i nie chce być bardziej elastyczna. Ale masz rację, że McMurphy też dawał jej się w kość, dlatego dziwił mnie fakt, że mimo wszystko utrzymują go w zakładzie, chociaż był tak problematycznym pacjentem (czy ich celem było zrobienie z niego roślinki?).

użytkownik usunięty
boskabestia

Po pierwsze, jestem facetem:)

Po drugie, wypad nad morze był niestosowny z powodu niezapewnienia im bezpieczeństwa. To mimo wszystko nie byli zupełnie normalni, przystosowani do życia ludzie (przypomnij sobie jak zachowywał się Cheswick albo Taber). Kilka razy tylko szczęście sprawiło, że się nie potopili. A czy nie mieli zapewnianych rozrywek? Mieli monopol, mieli muzykę, mieli koszykówkę. Siostra była gotowa zgodzić się na mecz, gdyby demokratycznie większość tego chciała. A rozmowy z pacjentami były uprzejme i takie, jak powinny - bez naciskania, zapraszające do dyskusji. Na tym właśnie polega terapia, żeby się otworzyć i rozmawiać z innymi o swoich problemach.

ocenił(a) film na 7

demokratyczna większość - siostra całkowicie perfidnie wykorzystała fakt, że kontaktujących pacjentów ( dla których nota bene mecz byłby puszczany, reszta nie była w stanie wyciągnąć z tego żadnych korzyści, ich kontakt ze światem zewnętrznym był już znikomy o czym siostra doskonale wiedziała) jest dokładnie tylu ile połowa wszystkich pacjentów na całym oddziale, było to zagranie nie fair samo w sobie. nie wspominając oczywiście o fakcie że olała głos wodza (powiedzmy, że jestem w stanie zrozumieć, że głosowanie się zakończyło) . otworzyć i rozmawiać o swoich problemach tak, ale nie w ten sposób. jeszcze raz sobie zobacz jak to wyglądało, jak dla mnie było to wręcz szkalowanie "ofiary". Powiedzmy, że nie chodzimy o samo pojęcie rozrywki, wyjazd na ryby dawał im poczucie normalności, wracając czuli się dumni, niemal jak bohaterowie (ten moment odwołuje do zdjęcia dyrektora(?) też z rybą). Fakt może nie był zbyt przemyślany, może brakowało tam ochrony. Ale zdecydowanie bardziej pomógł niż wszystkie akcje szpitalne. Oczywiście masz trochę racji, siostra z góry była wykreowana jako ta zła i nie miała szans na przebicie, jej czyny może nie były fatalne, ale wg mnie niezbyt przemyślane. Siostra robiła wszystko wg systemu który stanowił również część jej własnych osobistych zasad- szantaż billego. Nie starała się w żaden sposób być elastyczna, nikogo zrozumieć. działała jak maszyna.

użytkownik usunięty
boskabestia

Bestio, chyba nie rozumiesz, że ci obrońcy siłą rzeczy pochwalają jej praktyki. Ci, którzy nie przyznają tego prosto jak monsignore z drugiej strony będą to skrzętnie ukrywać pod pozorną neutralnością, która w istocie polega na jechaniu po McMurphym w każdej kluczowej sytuacji (nie do ciebie homek, były takie tematy i zawsze to tak przebiegało). No i przy tym bardzo, bardzo dużej wyrozumiałości dla "wybryków" siory. Czy już nie widzimy w tym analogii? Wiadoma rzecz gorsza od faszyzmu i ta słynna bela w oku.

Ratched robi głosowanie godne Ukrainy; zdrowy człowiek nazywa to manipulacją - obrońca powołuje się na ramy czasowe i porównuje szereg warzyw do jednego głosu inicjowanego przez Maca w akcie desperacji. Mac zabiera trupę na łódź; zdrowy człowiek odczytuje to jak trzeba, jako symbol krótkiej swobody, którą można by przedstawić na 100 innych sposobów (analogicznie nocne balety) - obrońca jak ma łódkę to widzi łódkę i nazywa to lekkomyślnym zachowaniem, które mogło doprowadzić do tragedii. Jak wiadomo, nie dość, że wszyscy tam byli ciężko chorzy (he, he) to mieli tak nieskoordynowane ruchy żeby wywinąć kozła za burtę bez powodu. I tak dalej i tak dalej, ale największy kwiatek to te metody tłumienia niewygodnych, najprostsza analogia do totalitaryzmu, której obalić się NIE DA, ale bronią zaciekle. Lobotomia, elektrowstrząsy, szantaż; zdrowy człowiek nazywa to okrucieństwem - obrońca ciśnie tzw. uzasadnienia norymberskie, taki system, bo mi kazali, nie można za to winić, to wina Murphy'ego (ze wszystkich idiotycznych pomysłów, kuwra mać). Do sądzenia nazioli z pewnością by się nie nadawali, za to prędzej by skazali Randla za usiłowanie morderstwa - jak to jakiś ćwierćinteligent powiedział - z błahego powodu (sic!). Może jeszcze dorzucić nieumyślne spowodowanie śmierci, w końcu to nie wina siostry, została postawiona pod ścianą... Tylko nikt nie może wytłumaczyć co miał jąkała do tego wszystkiego. Za doszczętnie zrujnowany oddział pod postacią przewróconych krzesełek i butelek ktoś musi zapłacić, kolejny minus na konto tego zbója. Prawdopodobnie wodza należałoby złapać i rozliczyć za skrócenie cierpień warzywka z równie z błahego powodu, jest nieobliczalny, bo nie działa niczym gospodarka centralnie planowana, a jak już umieszczony na miejscu, to może dawką prądu go, żeby się nie rzucał. Albo szpikulcem do lodu przez oczko. Wszystko musi chodzić jak w zegarku, towarzysze, zbrodnia i z pewnością w pełni zasłużona kara. Regulamin to jest to.

150 postów i ani jednego racjonalnego argumentu potwierdzającego słuszność czynów personelu. Tylko zauważam, bo oczywiście nie można wymagać niemożliwego. Mimo że z pewnością nie ma tu czarno-białego rozdziału jak w bajkach, roli aparatu terroru i jego opozycji kwestionować nie można, chyba że w jakimś alternatywnym wszechświecie. Nie starała się w żaden sposób być elastyczna, nikogo zrozumieć, działała jak maszyna? Znaczy że dobrze robiła, ale eufemistycznie zawsze będą to zbijać celem terapii albo destabilizującym Maciem, to śmieszność sama w sobie, jeśli ktoś ma niespaczone postrzeganie ludzkich zachowań to raczej zauważy czemu, więc nie oczekujcie kochani ode mnie dalszego drążenia. Szkoda czasu i klawiatury.

ocenił(a) film na 7

Rozumiem, że pochwalają, rozumiem też dlaczego. Przedstawienie postaci w tym filmie samo w sobie jest całkiem ciekawe i myślę, że stąd biorą się te wszystkie dyskusje. Siostra nigdy nie była pokazana jako ta całkowicie zła, jej opanowanie, spokój wydaje się być profesjonalny, mimo wszystko reżyser narzuca widzowi ocenianie jej jako tej złej w kontraście do Maca, który jest naturalny, wesoły i od razu kojarzy się dobrze, mimo, że dopiero co został skazany i oszukał ludzi by wywinąć się z więzienia. Pamiętajmy jednak, że Mac jednak srogo zapłacił za swoje czyny, a siostra pozostała bezkarna, bo działała pod przykrywką systemu. Ale samo w sobie - jeżeli ktoś nie podważa moralności osób propagujących takie okrutne procedury jak lobotomia czy elektrowstrząsy to ja naprawdę 'dont want to live on this planet anymore'

ocenił(a) film na 10
boskabestia

Zapomnieliście dodać, że wszyscy oprócz Maca siedzieli w szpitalu siłą, bo totalitarne państwo zabroniło im żyć na wolności w społeczeństwie. Tylko Mac poszedł tam na ochotnika, bo miał dość tego totalitaryzmu zwanego ładem społecznym :D

ocenił(a) film na 10
Gordon Geko

Tutaj przynajmniej ma prawo rozwalać szyby, zapraszać dziwki, bić się ze strażnikami i robić burdy, a nawet mordować kobiety. A oni zamiast mu wiwatować, to go udupili na dobre. W takim świecie też bym nie chciał żyć..

ocenił(a) film na 7
Gordon Geko

jak najbardziej :D

użytkownik usunięty
Gordon Geko

Gdybyś oglądał film to byś wiedział, że jedynie kilku najciężej chorych było przymusowo w szpitalu.

użytkownik usunięty

Zabawne że można przedstawiać kolejne argumenty, a tacy jak ty i tak powiedzą, że ci, którzy nie oceniają od razu Ratched jako tej złej to niemal sympatyzują z nazizmem. Ludzie po prostu chcą widzieć Ratched jako źródło zła, bo tak im reżyser podał na tacy a samodzielnie oceniać jej zachowania się nie chce.

ocenił(a) film na 9

A czy ocena własna nie może pokrywać się z tym, co sądzi większość? I czemu wszyscy rozpatrują ją w kategoriach dobro-zło, jakby nie było nic pomiędzy?

użytkownik usunięty
maciekges

Oczywiście, że może. Mam na myśli, że większość nie zastanawia się nawet nad zachowaniem siostry, tylko od razu szufladkują ją jako złą, bo w takim świetle przedstawia ją reżyser.

ocenił(a) film na 9

Wybacz, ale nie mogę zcierpieć Twojej interpretacji. Jak siostra Radchet mogła być dobra? Przecież jej terror emocjonalny, pod przykrywką stoickiego spokoju razi na kilometr. Scena, w której Billy popełnia samobójstwo nie pozostawia miejsca na wolną interpretacje, McMurphy nie tyle, że nie doprowadza do owego zdarzenia, ale i daje chorym odrobinę normalności, tego co ludzkie w człowieku, pozwala choć na krótką chwilę odpocząć od szpitalnego horroru. Co do siostry Radched, czy dla Ciebie musiałaby pluć, zabijać i kraść aby stać się negatywną postacią? Jej taktyki odbiegają od normalnych, traktuje ludzi nie po ludzku. Sytuacja, gdzie chciała zatrzymać McMurphy'ego ukazuje, jak bardzo władczą była osobą. Uważała, iż nie skończyła z nim po swojemu, nie pokazała kto rzeczywiście ma rację. Wewnętrzna satysfakcja bycia ponad kimś, nawet jeśli są to osoby słabsze, popchnęła ją do pełnienia właśnie takiego zawodu. McMurphy był ich wyzwolicielem, na pewno nie rozważnym, ale czy oczekujemy od łotra i chuligana aby był takowy? Nie, więc po jakiego moralizować?

ocenił(a) film na 9
ludwika16

Wybaczcie moją nieuwagę Ratched, nie Radched ;)

użytkownik usunięty
ludwika16

Może przeczytaj moją interpretację trochę uważniej. Napisałem, że siostra STAŁA się zła, we wspomnianym przez ciebie momencie - kiedy zaszantażowała Billego. I że zrobiła to, bo została postawiona pod ścianą. Ale DO tego momentu, mimo, że trochę nadambitna, nie była zła. Ten "terror emocjonalny" który wszyscy w kółko wałkują już mnie śmieszy. Siostra nie zmuszała ich do niczego, nie naciskała, jeśli nie chcieli mówić, nie trzymała ich siłą, nie zastraszała ani nie karała. W dodatku (to wiadomo tylko z książki) jej terapia była skuteczna, dopóki nie przerwał jej McMurphy.

ocenił(a) film na 9

A jeśli powiem, że faktycznie czytam ją od nowa to uwierzysz? Niestety mój odbiór nie tyle się nie zmienił, co pogłębił w swoim ówczesnym przekonaniu. Nurtując w aspekcie psychologicznym... Została pozostawiona pod ścianą? Dobro jej pacjentów powinno być dla niej najważniejsze. Dobry człowiek w takiej sytuacji nie pomyślałby nawet by uciec się do tak podłego występku. Nie zmuszała ich do niczego, nie naciskała, gdyż to było jej na rękę. Miała już władzę, była "kimś" dla pacjentów. Kimś w wydźwieku negatywnym. Co za siostra, prowadząca terapię, a więc żyjąca z nimi bliżej, pozwoliłaby na takie traktowanie pacjentów, w chwilach gdy czuli się gorzej np. napad. Co? Od razu elektrowstrząsy, gdzież jej trywialne, zasadowe, zarazem nudne jak flaki moralizmy? Widzisz, w takich przypadkach nie działają. Twierdzisz, że dopiero po "tej" scenie stała się zła, no tak, a kto chciał aby wzięli udział w głosowaniu pozostali, schorowani, niepełnosprawni doszczętnie pacjenci? Przecież widać, że zrobiła to, co by pokazać kto tu rządzi, kto gra ostatnie skrzypce.
Poza tym błędem jest wtrącanie książki w wizję autora filmu. Film to film, a książka to książka

użytkownik usunięty
ludwika16

Owszem, została postawiona pod ścianą przez McMurphego. I nie, dobry człowiek nie zrobiłby tego, co ona - dlatego pisałem już, że wtedy stała się zła. Co do napadu to nigdzie nie jest powiedziane, że to siostra zarządziła elektrowstrząsy. Mcmurphy został obezwładniony w obecności tego lekarza-szefa i to on miał tam największą władzę. Głosowanie było demokratyczne tak, jak chciał McMurphy. Na nich zmiana grafiku też by wpłynęła, a nawet bardziej niż na innych, więc pominięcie ich byłoby bardziej niesprawiedliwe niż włączenie do głosowania. No i nadal nie widzę, żeby siostra terroryzowała pacjentów. Terapia była prowadzona bez nacisków i zastraszania. A jeśli film jest na podstawie książki to owszem, można wtrącać elementy, które reżyser pominął/wyciął, jeśli dopełniają tego, co widzimy w filmie.

ocenił(a) film na 9

Nie można stać się złym. Albo się nim jest albo nie. Jak widać siostra od zawsze była zła ,a w kluczowym momencie z Billym to się jedynie potwierdziło. Nie wiem dlaczego wciąż twierdzisz, że McMurphy, który był więźniem, a nie miał żadnej władzy postawił siostrę pod ścianą. Pod ścianą to mógł być postawiony on, a nie siostra.
"A jeśli film jest na podstawie książki to owszem, można wtrącać elementy, które reżyser pominął/wyciął, jeśli dopełniają tego, co widzimy w filmie.' Moim zdaniem nie można wtrącać elementów, których nie było w filmie bo nie każdym przypadku reżyser je pominął tylko z tego powodu by film nie trwał za długo. Równie spore szanse są na to, że reżyserowi nie pasują pewne sprawy do własnej wizji.

użytkownik usunięty
Kamileki

Wybacz, ale bzdury prawisz. Właśnie złym się staje, a nie rodzi. Żadne niemowlę nie jest złe (wyłączając psychopatów, którzy ponoć rodzą się źli, ale Ratched nie była psychopatką). No i chyba nie myślisz, że trzeba mieć faktyczną władzę, żeby postawić kogoś pod ścianą? Sytuacja w szpitalu jest bardzo podobna do szkolnej; Ratched to nauczycielka, pacjenci to uczniowie a McMurphy to taki klasowy rebeliant. Wiadomo, że nauczyciel ma autorytet i trzeba go słuchać, dla dobra uczniów/pacjentów. I ile razy się zdarza, że nauczyciel, mimo władzy jaką niby posiada, zostaje sterroryzowany przez uczniów? Ratched została postawiona pod ścianą, bo McMurphy pozbawił ją autorytetu, który w jej pracy jest konieczny. Musiała go ratować za wszelką cenę. Dokonała przy tym złego wyboru i dlatego, jak powatrzam któryś już raz, stała się zła.
A jeśli reżyserowi pewien pomysł autora nie pasuje do wizji (ma inny wydźwięk, niżby chciał) to zmienia wątek. Jeśli zaś po prostu wycięto/nie uwzględniono jednej czy dwóch kwestii, a to, co w filmie jest nie kłóci się z wyciętym kawałkiem w żadnym stopniu, to reżyser po prostu nie uwzględnił owego fragmentu, żeby nie przedłużać filmu. Nie można w 2 godzinach zmieścić całej książki.

ocenił(a) film na 9

Jaką masz pewność, że Ratched to nie pewnego rodzaju psychopatka, która została lekarką? Bo ja żadnej. Poza tym to już nie jest niemowlę a dorosła kobieta, która od kilku lat przez wydarzeniami toczącymi się w filmie mogła być zła. Nie porównuj szkoły do szpitala psychiatrycznego. To nie ma sensu. Ratched posiadała o wiele większą władzę niż nauczyciel - w każdej chwili mogła zawołać swoich pomocników, zalecić elektrowstrząsy itd. Nie dokonała więc złego wyboru, a wykonała taki wybór bo była zła - chciała tak zrobić. To śmieszne jak ją bronisz, a to się kupy nie trzyma.

użytkownik usunięty
Kamileki

A jaką ty masz pewność, że była psychopatką? Ani w filmie ani w książce nic na to nie wskazuje, więc po prostu nią nie była. A bronię jej, ponieważ do tej pory nikt nie udowodnił mi, że znęcała się nad pacjentami, co wszyscy jej zarzucają.

ocenił(a) film na 9

W niektórych momentach się znęcała i Twoje obrony tego nie zmienią.

ocenił(a) film na 9
Kamileki

A nie mówiłam, siostra Ratched musiałaby pluć, zabijać i gwałcić, by ten obrońca uważał ją za złą osobę. Jej czarny charakter widać chociażby przez kontrast z osobowością McMurphy'ego. Nikt Ci tego nie udowodnił, ponieważ mam wrażenie, że najzwyklej w świecie tego nie czytasz. Właściwie to brawo, z Twoją interpretacją, mógłbyś nagrać ten film od nowa. Indywidualiści o_O...

użytkownik usunięty
ludwika16

Co do kontrastu z McMurphym, to już się na ten temat wypowiadałem. Reszty nie skomentuję, bo zaczynają się osobiste podjazdy, a nie lubię się mieszać w internetowe kłótnie.

użytkownik usunięty
Kamileki

W których?

ocenił(a) film na 9

Pisaliśmy już o tym nie raz, scena z głosowaniem, z zabraniem fajek no i z Billym.

użytkownik usunięty
Kamileki

W scenie głosowania znęcała się nad kimkolwiek? W jaki sposób? Zgodziła się na głosowanie a potem je przeprowadziła. Nawet za drugim razem, kiedy pacjenci chętniej się zgłosili, nie zostali w żaden sposób skarceni czy ukarani. A zabranie fajek? Kogo tam męczyła, nad kim się znęcała? O ile pamiętam to odpowiedziała na wszystkie pytania pacjentów, którzy pytali dlaczego je zabiera i była jak zwykle uprzejma. Scena z Billym - zgadzam się, ale już mówiłem, że właśnie wtedy się załamała i stała się zła.

ocenił(a) film na 9

Z fajkami pisałem kiedyś, że może to powodować szkodę fizyczną pacjentów. Nie można odstawić tan nagle fajek. Jeśli chodzi o głosowanie to cały czas będę twierdził, że był to pstryczek w nos dla tych co bardziej rozgarniętych pacjentów - na pewno możną było lepiej rozwiązać tę sytuację.

użytkownik usunięty
Kamileki

Przecież siostra nie zabrała im WSZYSTKICH fajek, tylko ograniczyła liczbę po to, żeby McMurphy ich nie ograbiał. Być może można było lepiej rozwiązać sprawę głosowania (nawet demokracja nie jest idealna) ale za żadne skarby nie wmówisz mi, że było to znęcanie się nad pacjentami.

ocenił(a) film na 9

Dla mnie było to znęcanie. Przeginanie mocno swoich uprawnień - ale to za łagodnie i zbyt oficjalnie brzmi. Ja lubię nazywać rzeczy po imieniu.

użytkownik usunięty
Kamileki

Skoro ograniczenie liczby fajek z powodu nieuczciwości McMurphego nazywasz znęcaniem, to nie dziwię się, że uważasz Ratched za sadystkę. Pewnie klaps dany dziecku przez matkę uznasz za katowanie albo próbę zabójstwa.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones