PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=1019}

Lot nad kukułczym gniazdem

One Flew Over the Cuckoo's Nest
8,5 406 552
oceny
8,5 10 1 406552
8,7 48
ocen krytyków
Lot nad kukułczym gniazdem
powrót do forum filmu Lot nad kukułczym gniazdem

Jestem świeżo po obejrzeniu filmu i zakładam temat w związku z ciekawym zjawiskiem, jakie zauważyłem nie tylko na tym forum, ale wokół filmu ogólnie - opinii na temat siostry Ratched jako "tej złej". Od razu zaznaczam, że nie jestem trollem, więc jeśli ktoś chce rzucać wyzwiskami, to nie tutaj. Nie chcę prowokować do kłótni, tylko do dyskusji.

Wiadomo, jaki był zamysł autora książki i reżysera filmu - siostra Ratched ma być ucieleśnieniem systemu, tyranem ubezwłasnowolniającym pacjentów, czarnym charakterem. Po przeczytaniu książki i obejrzeniu filmu mam jednak zupełnie inne wnioski - siostra Ratched nie tylko NIE JEST zła, ale przeciwnie - miała sporo racji.

Od początku. Film już na wstępie sugeruje nam, że Ratched będzie "tą złą". Widzimy ją, w czarnym płaszczu, z zimnym uśmiechem na twarzy. Reżyser mówi "oto czarny charakter". Przedstawiając ją w ten sposób, zanim zdąży cokolwiek zrobić, aby to potwierdzić, film nie daje nam wielkich szans na ocenienie jej pozytywnie.

Następnie pojawia się McMurphy. Mimo jego niewesołej kartoteki, z góry ukazany jest jako postać pozytywna, wzbudzająca sympatię, której widz ma kibicować. Tym bardziej fakt, że będzie prowadził walkę z siostrą Ratched działa na jej niekorzyść. Widz automatycznie weźmie stronę McMurphego, cokolwiek siostra zrobi, bo po prostu jest on o wiele bardziej sympatyczny.

Jakimi czynami siostra pokazuje swoje zło? Zanim McMurphy przybywa, stara się prowadzić terapię, leczyć pacjentów. Rozmawia z nimi, uprzejmie i spokojnie, próbuje pomóc im się otworzyć, porozmawiać o problemach, ale nie zmusza do mówienia, jeśli ktoś nie ma ochoty.

McMurphy z kolei, DLA ZAKŁADU, z nudów decyduje się robić jej na złość. Pyta czy można ściszyć muzykę a siostra, spokojnie i uprzejmie tłumaczy mu, dlaczego nie. Postąpiła normalnie, ale ponieważ widz trzyma z McMurphym, na jej konto leci minus.

Dalej, sprawa meczu. Siostra jest niechętna zmianom w planie, który wypracowała, ale zgadza się na głosowanie - postępuje uczciwie i McMurphy uczciwie przegrywa.

To fakt, że przy drugim głosowaniu policzenie chroników jako głosujących było nie fer, ale można siostrę zrozumieć. Zasady panują przecież nawet w szkołach i trzeba się do nich stosować, a co dopiero w zakładzie dla chorych ludzi. Siostra, broniąc porządku, który McMurphy stara się zburzyć, działa w słusznej sprawie. A już na pewno nie było nieuczciwe, że nie uznała głosu Wodza. Podniósł rękę po zamknięciu głosowania i założę się, że gdyby to McMurphy pierwotnie wygrał, a po głosowaniu siostra zdobyłaby decydujący głos, zostałaby uznana za oszustkę.

McMurphy postepuje bardzo lekkomyślnie. Oczywiście, chce dobrze, ale zabieranie bądź co bądź umysłowo chorych ludzi na ryby, bez żadnej opieki nie jest ani mądre, ani bezpieczne. Trzeba też zauważyć, że siostra Ratched nie każe pacjentów za to, że poszli z McMurphym.

Jedyny raz, kiedy przeciągnęła strunę, nastąpił kiedy zaszantażowała Billego, doprowadzając do jego śmierci. Jasne, postąpiła źle - ale dlaczego? Została do tego zmuszona. To McMurphy urządził balangę z dziwkami i alkoholem, niszcząc porządek, demolując oddział i stawiając siostrę pod murem. Doprowadzona do ostateczności, uciekła się do ostatniej deski ratunku. Postąpiła źle, ale została do tego zmuszona.

Czy siostra Ratched jest więc czarnym charakterem? Uważam, że nie. Ona nie była zła, ona STAŁA się zła przez McMurphego (który, skąd inąd chciał dobrze). Oboje popełnili błędy, a jej błędy były wynikiem jego błędów.

ocenił(a) film na 10

Porządek zaczyna rozwalać, gdy widzi w jakie miejsce trafił. Siostra nie potrafiła jakoś dotrzeć do tych pacjentów, poza ich zastraszniem - ten Bobby to się jąkał od początku, prawda?
No i przede wszystkim siostra charyzmę miała zerową, więc musiała wszystkich trzymać siłą, na tym polu przegrywała z McMurphym znacznie.

użytkownik usunięty
gowniarz_wyniosly

Porządek rozwala dla zakładu, z nudów. Metody prowadzenia terapii przez siostrę nie były złe - co nie znaczy, że nie mogły być lepsze. Rozmawiała z nimi, uprzejmie i spokojnie, próbowała pomóc im się otworzyć, ale nie zmuszała do mówienia, jeśli ktoś nie chciał.

użytkownik usunięty

Z nudów? Oglądaliśmy ten sam film, czy ty nie możesz patrzeć na niego szerzej?

użytkownik usunięty

Owszem, z nudów, dla zakładu. Dopiero później stwierdza, że metody siostry są złe.

ocenił(a) film na 6
gowniarz_wyniosly

Ale pielegniarkom nie placa za charyzme, zlodziejom zreszta tez nie ;)

ocenił(a) film na 10
bellsomni

Pielęgniarkom płacą za opiekowanie się pacjentami, a nie psychiczne znęcanie nad nimi.

ocenił(a) film na 6
gowniarz_wyniosly

a co ona złego robiła pacjentom przed przybyciem Murphyego, z tego co pamiętam głownie rozmawiała i to w dość normalny sposób, może miała sprowadzać dziwki jak ten pomyleniec xd

ocenił(a) film na 10
Atina12

McMurphy chciał im pokazać inny świat, ponad ten, który widzieli co dnia: szpitalne sale, jakieś nudnawe terapie, a jedyną rozrywką jest koszykówka i basen. Taki wyjazd był zakosztowaniem czegoś nowego, niemalże esencją wolności.

Podobnie z komentowaniem nieistniejącego meczu. Za każdym razem przechodzą mnie ciary gdy oglądam tę scenę. Wprawdzie to tylko iluzja, ale facet daje im tyle pozytywnych emocji, ile nie mogli dostać u siostry.

użytkownik usunięty
gowniarz_wyniosly

To prawda, ale nie zmienia to faktu, że jego decyzje były w dużej mierze nierozsądne. Gdyby któryś z nich utopił się na tym wypadzie, nikt by nie usprawiedliwiał McMurphego. Zabrał umysłowo chorych ludzi zupełnie bez opieki. Chciał dobrze, ale jak jest z dobrymi chęciami to wiadomo.

ocenił(a) film na 10

Oni jednak nie byli tacy całkiem umysłowo chorzy. To raczej pensjonariusze, a nie nieprzewidywalni wariaci, którym nie wiadomo co strzeli do łba. Takich rzeczy im było trzeba.

użytkownik usunięty
gowniarz_wyniosly

Ale nie bez opieki i kontroli. Jakby się któryś utopił to nikt by nie pytał McMurphego o jego dobre chęci.

ocenił(a) film na 10

Dlaczego mieliby się od razu utopić? Przecież to nie były pięcioletnie dzieci, ani jacyś schizofrenicy żyjący we własnym świecie, tylko trochę znerwicowani, ale nadal zwyczajni ludzie.

użytkownik usunięty
gowniarz_wyniosly

Nie powiedziałbym. Cheswick i Martini zdecydowanie byli bardzo... "nieporadni życiowo" że tak to ujmę i mogę sobie wyobrazić, jak jeden z nich wypada za burtę, wpada w panikę i nie m szans, żeby mu pomóc, bo np. ze strachu nie będzie umiał choćby złapać rzuconego mu koła.

ocenił(a) film na 10

No dobra, ale tacy panikarze to się mogą trafić wszedzie, nawet wśród ludzi nie bedacych pensjonariuszami. Nie sądzę by ryzyko wypadnięcia było dużo większe niż w innych przypadkach, bo - jeszcze raz pisze - to nie ten typ zaburzeń psychicznych. Oni nie byli oderwanymi od rzeczywistości wariatami z omamami, tylko osobami z jakimiś problemami nerwowymi, a być może chorobę psychiczną ktoś im wmówił.

użytkownik usunięty
gowniarz_wyniosly

Tylko, że tacy ludzie na takim wypadzie powinni mieć zapewnione bezpieczeństwo, a McMurphy nie był najlepszym opiekunem - rozdał im wędki i zamknął się z dziewczyną w kajucie.
Poza tym niektórzy z nich naprawdę mieli większe problemy niż tylko nerwice - jak mówiłem, psychika Cheswicka i Martiniego była na poziomie dziecka a nie dorosłego faceta.

użytkownik usunięty

Chorych umysłowo? Wydźwięk filmu pokazuje zupełnie co innego.

użytkownik usunięty

Wydźwięk filmu pokazuje, że nie byli GORSI od normalnych ludzi - to prawda, ale nie da się zaprzeczyć, że byli chorzy.

użytkownik usunięty

Zaprzeczam. Widzisz, da się.

użytkownik usunięty

A więc według ciebie byli zupełnie zdrowi i normalni?

użytkownik usunięty

Zależy jak się definiuje normy.

użytkownik usunięty

Unikasz odpowiedzi. Oni nie byli zdrowymi, normalnymi ludźmi - gdyby było inaczej, nie byłoby ich w tym zakładzie. Każdy miał mniejsze lub większe problemy psychiczne. Dla przykładu - Cheswick jak dziecko wpadał w szał/rozpacz kiedy coś szło według niego nie tak, Martini? (postać grana przez DeVito) miał ewidentne problemy, skoro nie potrafił ogarnąć zasad gry w monopol czy w karty.

użytkownik usunięty

Byli nieprzystosowanymi hipochondrykami.

użytkownik usunięty

Nie do końca. Wielu z nich było po prostu chorych.
A zabieranie nieprzystosowanych ludzi na ryby, bez opieki, nie jest najszczęśliwszym pomysłem.

ocenił(a) film na 8

A skąd wiesz, że Ty jesteś zdrowy? Może Tobie się tylko tak wydaje, stworzyłeś sobie alternatywną rzeczywistość i głęboko w nią wierzysz.
Na pewno nie jest oznaką zdrowia psychicznego niezmącona wiara we własną nieomylność.
Bo ocenianie innych pod względem - wariat vs normalny, nie mając ku temu właściwych (o ile takowe istnieją) kwalifikacji jest zwykłą arogancją.
Poznałam w swoim życiu baaaaardzo wielu ludzi, setki, i żaden z nich nie był normalny.

Wszyscy byli wyjątkowi.:P

ocenił(a) film na 8

Nawet gdyby tak to nazwać? Przyszli po pomoc do konkretnego miejsca, nikt nie narzucał im swej woli w tym zakresie, a jeżeli z czasem to się jakimś stopniu działo, to jest dowodem tego, iż każdy potrzebuje jakiegoś zwierzchnictwa, przednika lub formy autorytetu. Każdy z nich mógł w każdej chwili wyjść, powiedzieć "nie pasuje mi tutaj" - dlaczego tak się nie działo? Może właśnie system, który miał zapewnić im poczucie pewnej stabilności i pozwolić na nowo poukładać pewne kwestie w życiu wymagał także racjonalnej i chłodnej kalkulacji ze strony Ratched?

Nagle do usystematyzowanego środowiska wkracza ktoś, kto bezpardonowo łamie wszelkie, podkreślam wszelkie normy, zasady - doprowadza do niebezpiecznych sytuacji, wręcz pośrednio jest odpowiedzialny za tragedię. Jest aroganckim egocentrykiem, patrzy głównie na siebie - reszta osób w większości przypadków to narzędzia w jego rękach... bo ma większa charyzmę. Totalitaryzm? Jeśli tak, to po obydwu stronach, ale McMurphy jest despotą i anarchistą, Ratched broniła porządku, bezpieczeństwa i dyscypliny najlepiej jak umiała. Doprowadzona do ostateczności popełniła błąd... każdy by popełnił. Dopiero pod koniec McMurphy nieco uświadamia sobie pewne niebezpieczeństwo w swoim zachowaniu, ale nadal pozostaje egoistą, którego przymusowo gdzieś zamknęli.

ocenił(a) film na 9
NommaD79

"Nagle do usystematyzowanego środowiska wkracza ktoś, kto bezpardonowo łamie wszelkie, podkreślam wszelkie normy, zasady - doprowadza do niebezpiecznych sytuacji, wręcz pośrednio jest odpowiedzialny za tragedię." - Pośrednio tak, ale to Ratched jest bezpośrednią winowajczynią np. śmierci Billego.
"Jest aroganckim egocentrykiem, patrzy głównie na siebie - reszta osób w większości przypadków to narzędzia w jego rękach... bo ma większa charyzmę." - Nie określiłbym McMurphego jako typ aroganckiego egocentryka. Gdyby tak było, nie pomógł by Billemu w "spotkaniu" w pokoju z jego koleżanką tylko zwiał tak jak miał to w planach.
"Ratched broniła porządku, bezpieczeństwa i dyscypliny najlepiej jak umiała. Doprowadzona do ostateczności popełniła błąd... każdy by popełnił." - Nie sądzę, aby każdy popełnił taki karygodny błąd, i co nazywasz ostatecznością? Nikt jej nie groził, a nocną imprezę i poranny "burdel" lekarza szpitala psychiatrycznego nie powinien wyprowadzić aż tak bardzo z równowagi.
"Dopiero pod koniec McMurphy nieco uświadamia sobie pewne niebezpieczeństwo w swoim zachowaniu, ale nadal pozostaje egoistą, którego przymusowo gdzieś zamknęli." - Egoistą, który poszedł zobaczyć co się stało z jego nowo poznanym kolegą ze szpitala zamiast ponownie uciekać ?

użytkownik usunięty
NommaD79

Jak roztrząsałem na poprzedniej stronie, Mac nie ma nic do śmierci Billy'ego, a szantaż Ratched nie ma żadnego logicznego uzasadnienia, więc nie, nie każdy by popełnił, przynajmniej nie ktoś despotyczny. Ten egoizm uznam za dowcip, nie mniejszy niż rozpatrywanie bezpieczeństwa wyprawy na łódź. Forman nie Tarkowski, ale też nie trawi wąskiego spojrzenia.

ocenił(a) film na 9

Bez kitu, dawno nie czytałem tak absurdalnego wywodu ; ]

użytkownik usunięty
TedeDrozda

Widać niektórzy wolą patrzeć trochę głębiej. Szkoda, że nie wszyscy.

ocenił(a) film na 9

Az mi sie chciało to przeczytac wszystko wyżej. Jakby bez oporów zgadzacie się z założeniem, że MacMurphy chciał pomóc pacjentom, co mnie trochę dziwi. Wg mnie on po prostu nie przyjmował do wiadomości, że mają jakieś problemy psychiczne i traktował ich jako równych sobie, choć nieco zflaczałych ludzi. Starał się ich zmobilizować, żeby było fajniej, a nie żeby im pomagać, choć w sumie na to wyszło.

homek_2 teoretycznie masz ciekawe spostrzeżenia, ale widać, że jak wygląda taki zakład to wiesz tylko z filmu, a i to niedokładnie. W rzeczywistości jest sporo różnic.

Mała dygresja na temat jak ta twoja wykrywalność wtedy wyglądała: http://pl.wikipedia.org/wiki/Eksperyment_Rosenhana

użytkownik usunięty
homilka

Owszem, nigdy nie byłem w takim zakładzie, ale odnoszę się do tego konkretnego przykładu pokazanego w książce i filmie, a nie do wszystkich zakładów, jakie istnieją albo istniały w tamtych czasach.

użytkownik usunięty

Rozważanie bezpieczeństwa wyprawy na ryby jest tak głębokie, że do niosącego światło się dokopiesz.

użytkownik usunięty

To nie moja wina, że bezmyślnie przyjmujesz to, co ci ktoś powie za prawdę absolutną.

użytkownik usunięty

To nie moja wina, że reprezentujesz straszną małostkowość i wychodzisz z błędnego założenia przy sytuacji śmierci Billy'ego. Mac nie jest świętym wybawcą, tylko anarchistycznym elementem w hermetycznym środowisku, traktującym pacjentów jak ludzi; Ratched nie jest bezwzględnym potworem, tylko nadgorliwą despotką, ale wybielanie jej zachowań nigdy nie przestanie mnie bawić. Ciągle wspominasz o "zasadach" i kurczowo trzymasz się szpitala, co jest trochę żenujące, gdy potem wspominasz o głębszym rozpatrywaniu.

użytkownik usunięty

Kolejny komentarz z serii "napisze, że siostra jest be, ale nie podam argumentów, bo po co".

użytkownik usunięty

Nie podam argumentów, bo nie napisałem, że jest be. Doklejanie czegoś na usta to sztuczka retoryczna tania jak tirówki.

użytkownik usunięty

Myślę, że nazywanie jej "faszystowską suką", oraz kilka innych epitetów, których wobec niej używałeś, dosyć jasno pokazuje, co o niej myślisz.

użytkownik usunięty

Daje tego świadectwo w niemal wszystkich scenach, potwierdza się to wprost proporcjonalnie do trwania filmu. Ale niektórzy wolą patrzeć trochę głębiej.

użytkownik usunięty

Jedyny powód, dla którego większość ludzi widzi w niej czyste zło jest taki, że mają to od początku zasugerowane. Kiedy i dlaczego Ratched pokazuje swoje złe strony już napisałem - przez większość filmu jest dokładnie odwrotnie.

ocenił(a) film na 10

jestem pod wrażeniem toczącej się dyskusji oraz interesującego podejścia do interpretacji siostry Ratched. wczoraj po raz kolejny raczyłam się tym - skądinąd - znakomitym filmem i zdecydowanie jestem daleka od skupiania się na detalach. w moim odczuciu siostra Ratched to typ zołzowatej jędzy, która dopóki ma wszystko pod kontrolą jest zadowolona. jednakże wystarczy jeden drobny element zakłócający jej perfekcyjną mozaikę by ona sama "pokazała pazurki". wcale nie uważam by w pierwszych scenach była przedstawiona negatywnie, co najwyżej - groźnie i autorytatywnie. ktoś z kim trzeba się liczyć, żadne zło wcielone. uważam że Forman fantastycznie zbudował tę postać kontrastując jej pozorny spokój i opanowanie, ciepły ton głosu z pierwiastkiem wzbudzanego mimo to lęku. to nie jest postać, która mimo przyjemnej aparycji - dystansującej ale nie odpychającej - da się lubić, jest w niej nieprzewidywalność i fałsz. i ten fałsz został uwypuklony właśnie w scenie karania Billy'ego, gdzie siostra Ratched - pozbawiona kontroli - manipuluje młodym chłopakiem znając jego najsłabsze punkty - jest w tym potworne okrucieństwo jak ona łamie cały świat i pewność siebie dziecinnym donoszeniem - bo cóż złego w seksie dorosłego mężczyzny z dorosłą kobietą? I co ma do tego jego matka!? Zapewne chłopak właśnie przez władczą mamusię, która stawiała wygórowane wymagania, został zastraszony i zepchnięty do roli nieporadnego jąkały. I Ratched świetnie zdawała sobie sprawę z jego lęku przed matką i wykorzystała to przeciwko niemu by go w swej złości upokorzyć. Jest to apogeum jej umiejętności manipulowania ludźmi, którzy są normalni (jakkolwiek normy definiować) a ich pobyt w szpitalu wynika ze słabej psychiki i brak wiary w siebie i w to że poradzą sobie w życiu. Z lęku przed życiem schowali się - z własnej woli w znacznej większości - w zakładzie psychiatrycznym, który zamiast budować ich poczucie własnej wartości, powodował że coraz bardziej czuli się uzależnieni od tego miejsca, bo właśnie niedojrzała kobieta z władczymi zapędami czuła satysfakcję posiadania nad nimi kontroli i nie traktowała ich jak dorosłych, tylko jak dzieci.

Dla mnie powyższe aspekty świadczą o niezaprzeczalnym okrucieństwie psychicznym stosowanym wobec pacjentów przez Ratched, a McMurphy był postacią która zwyczajnie to zdemaskowała. Wyprowadził Ratched z równowagi (nawet uniosła głos w jednej ze scen, ta ostoja spokoju i opanowania) i pokazał jak fałszywa jest we wszystkim co robi. Nie kierowało nią dobro pacjentów a chęć władzy i dominacji, a że były to jednostki słabsze psychicznie to tym gorzej o niej świadczy.

A McMurphy, cóż, on starał się odnaleźć w tamtej rzeczywistości, starał się żyć pełną piersią, nie dać się ogłupić i zmanipulować. Że przy okazji swoją charyzmą i entuzjazmem zarażał innych to akurat naturalne, zwłaszcza w świecie tak wyzutym z wszelkich emocji i uczuć. Zresztą, czyny McMurphy'ego spowodowały że Wodzu obudził się z marazmu życiowego i postanowił żyć, a nie wegetować. I co ważne, McMurphy we wszystkim był szczery i prawdziwy, zawsze 100% siebie. Ludzie chłoną takie postaci, stąd jego popularność.

McMurphy wprowadził swoją naturalnością i bezkompromisowością chaos w sztywno ułożonym świecie siostry Ratched i to było jego jedyną winą. Miał mniej lub bardziej trafne decyzje, ale był zwyczajny, ludzki, omylny. Ratched z kolei była niczym cyborg zaprogramowany na odpowiedni tryb, bez chęci ani woli bycia choć trochę elastyczną. Jej odmowa obejrzenia meczu była zwykłą złośliwością, podobnie jak zatrzymanie McMurphy'ego w zakładzie, powodowane pozorną troską o jego wyleczenie. Sięgała po tanie chwyty by udowodnić mu swoją wyższość, lecz w ostatecznym rozrachunku na moralność, ludzkość i tak przegrała. I to nie on ją do tego namawiał, nie manipulował, nie próbował przekonywać. Ona sama podjęła takie decyzje. McMurphy oczywiście poczuwał się do odpowiedzialności za śmierć Billy'ego (gdyby uciekł w nocy z tymi kobietami tak jak planował, Ratched by się zapewne nic o tym niewinnym incydencie nie dowiedziała), stąd jego dramatyczny atak na siostrę, który doprowadził go do lobotomii.

Dla mnie najważniejszą sceną nie była śmierć Billy'ego (to było tylko zdemaskowanie fałszu siostry Ratched i jej chęci dominacji pod przykrywką pozornej troski o dobro pacjentów) ale właśnie powrót McMurphy'ego z lobotomii, gdzie zdrowy i pełen życia człowiek zostaje zamieniony w warzywo tylko dlatego że miał śmiałość sprzeciwić się systemowi. Moim zdaniem siostra Ratched, uosabiająca system, została świetnie przedstawiona, niby od początku wiadomo że coś z nią nie tak, ale właśnie - przecież widzimy jak ona dba o tych pacjentów, przeprowadza terapię, nigdy nie unosi głosu, anioł stróż niemalże. Tylko pytanie kogo strzeże i od czego.

ocenił(a) film na 9
ocenił(a) film na 10
ocenił(a) film na 8

Zauważyłam, że masz dużo wyrozumiałości dla "błędów" siostry Ratched, aż tyle, że dla McMurphiego Ci jej nie starczyło, hmmm..

Siostra Ratched miała symbolizować bezduszny, zimny, kontrolujący i bezlitosny system. Tak można żyć, o ile się jest maszyną. Między ludźmi, którzy są bardzo różni, dwóch takich samych nie znajdziesz, emocjonalni, którzy reagują często w sposób nie do przewidzenia, a przede wszystkim mają słabości tworzenie zasad jednolitych jest z góry skazane na porażkę. Stąd kodeksy wszelkiego rodzaju nie mają stron stu, ale tysiące, na których doprecyzowano wyjątki od reguły, precedensy i nadal się je dopracowywuje. Istnienie systemu bowiem wyklucza najważniejszą chyba w życiu większości ludzi (jesteś dowodem, że nie wszystkich) wartość jaką jest wolność osobista. I nie mam na mysli samowolki.

Konflikt m-dzy prawem do decydowania o sobie a obowiązkiem przestrzegania zasad rządzących współżyciem w grupie pozostaje do dzisiaj nierozwiązanym, a przecież juz trochę czasu żyjemy na tej planecie. Zauważ, że jednak zawsze gdy dochodzi do starcia z tego tytułu, wygrywa silniejszy. Stąd większość systemów to zwykły zamordyzm.

Proszę nie wypaczaj faktów, oglądaj film bez "nastawienia". Nieprawdą jest, że siostra nie zmuszała nikogo do zwierzeń na sesjach terapeutycznych - scena z Cheswickiem, który pyta czemu zmusza Billego do zwierzeń skoro ten nie chce. Do tego nie trzeba widzeć siostry w akcji, żeby wiedzieć, że jest zła - wystarczy spojrzeć na strach wśród pacjentów na samo się jej pojawienie, skądś się musiał wziąć. Siostra ustala własne reguły, nie tłumaczy ich pacjentom, stawia ich przed faktem dokonanym, pokazując tym samym swoją władzę nad nimi. Siostra ma pilnować porządku (ordnung muss sein!, krankenschwester homek, jawohl!), owszem, ale troszkę ją ponosi, i to często - sprawa papierosów, licznych szantaży emocjonalnych czy choćby decydujący głos za pozostawieniem McMurphiego pod jej dozorem, żeby mogła mu wreszcie "pokazać".

Bzdurą jest twierdzenie, że ktoś inny wie co jest dla Ciebie najważniejsze.

Ciekawi mnie jeszcze jak wytłumaczysz zasadność nazistowskich eksperymentów typu elektrowstrząsy i lobotomia. Bo pewnie i na to masz jakąś "logiczną" regułkę.

użytkownik usunięty
Mahosia

Już wielokrotnie wyjaśniałem wszystko, o co pytasz, a film oglądałem właśnie bez nastawienia, że ktokolwiek ma być dobry albo zły. Odpowiem więc tylko na ostatnie, bo na poprzednie moje odpowiedzi możesz już znaleźć.

Elektrowstrząsy i lobotomia nie były wymysłem siostry Ratched - były to popularne metody w tamtych czasach i to nie ona wprowadziła je na oddział. Z filmu nie wynika nawet kto kazał poddać McMurphego elektrowstrząsom a potem lobotomii - mogła to być siostra a równie dobrze mógł to być doktor, który przecież zjawiał się i na miejscu burdy i kiedy McMurphy dusił Ratched - w tej drugiej sytuacji to nawet bardziej prawdopodobne, że to on zarządził, jako że siostra była w tym momencie dość "niedysponowana".

ocenił(a) film na 8

Ja nie twierdziłam, że to siostra Ratched. Mnie interesowało głównie twoje zdanie w temacie tych cudownych praktyk, oręża systemu....

ocenił(a) film na 10

Polecam przeczytać książke, wtedy zmienisz zdanie na temat siostry Ratched i tego kto kazał poddawać McMurphego elektrowstrząsom i lobotomii.
Cały twój wywód jest śmieszny. Starasz się być mądrzejszy od autora. Jestem świeżo po przeczytaniu książki która daje inne spojrzenie na cały film. I myślę że każdy kto chce zabrać głos na temat zachowania siostry Ratched powinien zapoznać się z książką, gdzie przytoczone są jej "metody wychowawcze".

użytkownik usunięty
bosman11

Czytałem książkę. Wypowiadam się na temat jej postaci w filmie, nie w książce - choć i tam nie była takim potworem jakiego z niej wszyscy robią.

ocenił(a) film na 10

Masz rację, siostra Ratched miała rację. Ale mylisz się, że w filmie siostra Ratched miała być czarnym charakterem, ucieleśnieniem zła. Świetne jest tutaj właśnie to, że zło i dobro są rozmyte i zmieniają się w zależności od perspektywy. Siostra wykonywała perfekcyjnie swoją pracę, a Murphy co robił... że niby trochę dał wolności pacjentom? Większość z nich sama tam chciała siedzieć, nikt ich nie zmuszał, a więc godzili się na przystosowanie się do reguł szpitala. To Murphy był głupkiem (jak można było się tak nawalić, żeby zasnąć i zapomnieć o ucieczce z takiej rozróby?)

- Siostra Ratched jako symbol autorytarnych rządów? Bzdura. Sama zaproponowała głosowanie większościowe jak w demokracji. Że jakiś "głuchoniemy" na końcu jeszcze podniósł rękę, w dodatku gdy spotkanie formalnie zakończono? Śmiech na sali.

- Zastraszenie Bill'ego? Niby gdzie, bo nie pamiętam. Aha, zastraszeniem miało być insynuowanie, że powiadomi jego matkę o zajściu. Haha. Należy raczej współczuć pielęgniarzom, co musieli przejść tego dnia rano. W pełni rozumiem zachowanie siostry, bo znajdując się w tak trudnej sytuacji musiała stanowczo zapanować nad chaosem. W końcu była "przywódcą", a ten wymaga respektu. Zachowałbym się dokładnie w ten sam sposób co ona. Samobójstwo Billego było nieprzewidywalne. Zresztą, chciał się zabić, to jego sprawa. Nie musiał przecież nawet w ogóle siedzieć w szpitalu.

- Że zrobili z Murph'ego "warzywo"? Kolejna bzdura. Jak warzywko wyglądał, bo wrócił z tej "terapii" elektrowstrząsami. Była to też oczywiście kara, która była wyjątkowo łagodna biorąc pod uwagę, że chciał zabić niewinną kobietę. Normalnie powinien siedzieć w więzieniu, a tak pocierpiałby z parę dni i wrócił do słodkiego życia w zakładzie, oczywiście bardziej rygorystycznym i surowszym niż dotąd.

- ten cały JezusChrysler nazywający Ratched "faszystowską suką" pokazuje, że to jeszcze dzieciak, który nie zna życia i nie umie spojrzeć na sprawę z perspektywy pielęgniarzy.

I pamiętajcie dzieciaki, film nie mówi próbie wyzwolenia z systemu totalitarnego, bo jego przesłanie dotyka głębszej warstwy dualności ludzkiej psychiki (czy lepiej być w systemie pełnym reguł czy uwolnić się od narzuconych rygorów; ludzie pragną wolności, ale jednocześnie się jej boją), a także różne punkty widzenia zła i dobra. Ponadto zwracam uwagę, że siostra Ratched starała się pomóc pacjentom,ale w zamian wymagała dostosowania się do reguł.

ocenił(a) film na 9
Gordon Geko

Głosowanie formalnie zakończono? Przez kogo ? Przez Ratched. Co to się oznacza? 1 osoba decyduje o czasie zakończenia? Rządy Autorytarne jak cholera.

Nie należy współczuć pielęgniarzom co musieli przejść rano. Odbiję piłeczkę i stwierdzę co innego - oni przecież też nie musieli być w ogóle w szpitalu, mogli sobie znaleźć inną pracę. Skoro już zdecydowali się na taką to ich zasranym obowiązkiem jest realna ocena rzeczywistości, a nie chęć zemsty i perfidny szantaż siostry na Billym doprowadzający do jego śmierci. Takie zapanowanie można po raz kolejny interpretować jako metaforę działania systemu totalitarnego.

McMurphy miał zrobiony zabieg lobotomii czyli można go jak najbardziej nazwać "warzywem". Jeżeli nazywasz to łagodną karą to co jest karą zwyczajną? Śmierć?

Film rzecz jasna nie mówi jedynie o wyzwoleniu z systemu totalitarnego. Nie wiem dlaczego uważasz, że Lot nie dotyka również tego problemu. Przecież sam słusznie zauważyłeś, że można go analizować z wielu perspektyw. Dlatego jest ponadczasowy.

ocenił(a) film na 10
Kamileki

- "Głosowanie formalnie zakończono? Przez kogo ? Przez Ratched. Co to się oznacza? 1 osoba decyduje o czasie zakończenia? Rządy Autorytarne jak cholera."

Nie głosowanie, tylko spotkanie. W swoim systemie mieli przecież dokładnie wyznaczone godziny spotkania terapii grupowej. Czas tej terapii się zakończył. Można powiedzieć, że czas głosowania został określony przez czas terapii. Dlaczego niby siostra miałaby się dostosowywać do nowych reguł Maca? To on staje się despotą w jej oczach. Na to nie można pozwolić.

Jeśli system częściowo tworzy siostra jako wybrany przywódca, to oczywiste, że ona będzie wydawać rozkazy. Autorytarne rządy nie mają z tym nic wspólnego, ponieważ większość pacjentów godzą się na te reguły. Ludzie w demokracji wybierają rządy, które będą wydawać zarządzenia, którym ci sami ludzie muszą się podporządkować. Tak jest skonstruowany system demokratyczny, który Ty nazywasz totalitarnym.

"Nie należy współczuć pielęgniarzom co musieli przejść rano. Odbiję piłeczkę i stwierdzę co innego - oni przecież też nie musieli być w ogóle w szpitalu, mogli sobie znaleźć inną pracę. Skoro już zdecydowali się na taką to ich zasranym obowiązkiem jest realna ocena rzeczywistości, a nie chęć zemsty i perfidny szantaż siostry na Billym doprowadzający do jego śmierci. Takie zapanowanie można po raz kolejny interpretować jako metaforę działania systemu totalitarnego."

Nie musieli, ale zasady i reguły szpitala, na które pacjenci musieli się zgodzić, zostały potężnie złamane. Pielęgniarze wykonywali swoją pracę i sami postępowali wg reguł. Nie spodziewali się takiego chaosu, bo nie mogli - dopóki Mac nie zaczął swoich własnych rządów, pacjenci nie łamali zasadniczo przyjętych reguł. Współczuć pielęgniarzom można w tym sensie, że ich autorytet - ludzi, którzy bądź co bądź opiekowali się tamtymi - został zniszczony/zachwiany.

Film wcale nie ukazuje chęci zemsty przez siostrę, to tylko Twoje i innych przekonania. "Perfidny szantaż" nie był zaplanowany, to była reakcja (nieco emocjonalna) na spiętrzone zdarzenia, które potężnie godziły w autorytet i porządek całego szpitala. Twierdzenie, że Ratched doprowadziła do samobójstwa chłopaka jest nie do końca prawdziwe, bo jak napisałem, to zdarzenie było NIEPRZEWIDYWALNE, a siostra chciała jedynie skarcić chłopaka psychicznie. Dlatego działanie szpitala jako metafora totalitaryzmu jest daleko wysuniętą tezą, wręcz nadinterpretacją. Pamiętajmy, że mówimy o filmie, nie książce.

"McMurphy miał zrobiony zabieg lobotomii czyli można go jak najbardziej nazwać "warzywem". Jeżeli nazywasz to łagodną karą to co jest karą zwyczajną? Śmierć?"

Powracam do zdania - mówimy tylko o filmie jako niezależnym dziele od książki. W filmie jedynie elektrowstrząsy zostały pokazane, a lobotomia to tylko hipoteza wyciągnięta z książki. Blizna na czole rzeczywiście sugerowałaby coś więcej niż elekrowstrząsy, ale to jest ciągle tylko hipoteza. W przedostatniej scenie widzimy jak duszący siostrę Mac zostaje powalony na ziemię przez pielęgniarza-ochroniarza. Możliwe jest, że blizny zostały po tym uderzeniu lub po innym uderzeniu, które potem jeszcze mogło zajść. Jak móię, to sa tylko hipotezy, a w filmie nie ma szczególnej przesłanki co do lobotomii. Nawet jednak, jeśli przyjąć, że lobotomią załatwili Maca, to nadal można bronić siostry Ratched, że musiała chronić personel, a także społeczeństwo przed niebezpiecznym, agresywnym człowiekiem. Jeśli bowiem wylądował tutaj, a nie w więzieniu, to musieli siłą przystosować go do zakładu. Gdyby gość miał trochę oleje w głowie, toby najpierw 3 razy pomyślał czy rzucić się na Ratched.

"Film rzecz jasna nie mówi jedynie o wyzwoleniu z systemu totalitarnego. Nie wiem dlaczego uważasz, że Lot nie dotyka również tego problemu."

Uważam, że film jest lepszy niż książka, ponieważ jest dużo bardziej niejednoznaczny, głębszy i subtelniejszy. Jeśli ktoś najpierw czytał książkę, to może być zawiedziony filmem, że Ratched nie została ukazana dostatecznie w złym świetle. Ale to właśnie na tym polega geniusz tego filmu. Totalitaryzm i walka z nim byłby głównym tematem przewodnim filmu, gdyby pacjenci zostali zmuszeni do siedzenia w zakładzie. Tak nie było. Kiedy idziesz do pracy, musisz się dostosować do zasad tam panujących. Ale ludzie ciągle narzekają na szefa, czyż nie? Przecież nikt im nie każe tam siedzieć. A jednak muszą pracować. To problem powszechny na całym świecie - a jednak nie nazywany jakoś walką z totalitaryzmem.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones