Jest trochę tak, że jako dzieciak grywałem dużo w Gothica, MDK, Original War i tak od kilku, jak nie kilkunastu lat - nie grałem w ogóle.
Jakiś czas temu chciałem odkopać trochę moje dziecięce hobby (chyba trochę po to żeby poczuć tą beztroskę i uciec w wirtualny światek (taki który nie jest filmem) a interaktywną rozgrywką - i tak skakałam sobie od uncharted do GTA V i rzeczywiście fajnie,naprawdę fajnie się grało, ale brakowało mi tego klimatu który towarzyszył mi przy tym original war, czy gothicu który śnił mi się po nocach. Doszedłem wtedy do wniosku, że pewnie w jaką grę bym nie zagrał w dzieciństwie, to teraz miałaby dla mnie ten "klimat" (przynajmniej tak bym o niej myślał). Otóż kończąc dzisiaj rozgrywkę TLOU i myśląc , z każdym przebiegnietym metrem "proszę nie kończ się jeszcze" muszę stwierdzić z czystym sumieniem, że się myliłem. Gra godna oceny 10/10 - prze-kozak. Boję sie, że lepszej nie znajdę.