Nie wiem czy to kwestia aktorstwa albo tak napisanej postaci, ale ja już nie mogę jej znieść praktycznie od drugiego sezonu Daredevila. Tylko płacze, ma jakąś dziwną sztuczna mimikę, gada ciągle bzdury. Jestem na 5 odcinku i tak bardzo mnie to denerwuje, że aż wszedłem specjalnie na Filmweb'a żeby o tym napisać.
Niestety mam to samo. Nie rozumiem fenomenu tej postaci. Nie chodzi mi o to, czy fani ją lubią czy nie. Chodzi mi bardziej, że to Matt i Frank ją tak kochają/uwielbiają, że zrobią dla niej absolutnie wszystko. A ona mi się wydaje taka mdła i byle jaka. Jak ona to robi, że skupia na sobie tyle uwagi? Ciągle beczy, że Mattowi, albo Frankowi może się coś stać, że mogą zginąć. A tak naprawdę, to ona ciągle jest 'damą w opałach', którą muszą ratować i to przez nią są tak naprawdę w niebezpieczeństwie bardzo często...
Finalizując też jej nie lubię i nie rozumiem, czemu ona jest taka a nie inna i czyja to zasługa? Scenariusza czy aktorki?