Serial zapowiadał się ciekawie i miał swoje momenty, ale po piątym odcinku akcja zwolniła tak bardzo, że nie dałam rady obejrzeć wszystkich odcinków.
Postać Jaya okazuje się totalnie jednowymiarowa i nudna, ruda mama z inteligentnej, twardej laski staje się irytującą i nadopiekuńczą wariatką, a śliczna blondyneczka jest śliczna, ale gra aktorska tak u niej kuleje, że nie da się na nią patrzeć.
I caly czas nurtowalo mnie pytanie - jak to jest, że chłopak z kreskami na oczach zachował te kreski przez całe 10 odcinków? chciałabym dostać tą kredkę.