Na początek powiem, że jako wierna fanka serialu ten odcinek ( podobnie jak Przepis na morderstwo) pierwszy raz obejrzałam dopiero gdy mi się go fartem zakupić... W tv go nigdy wcześniej nie widziałam. Nie leciał?
A teraz, owe "głupotki" w odcinku:
- Leslie klei z wycinków żądanie okupu - bez rękawiczek, gołymi rękoma- jakby nie wiedziała, że przecież policja może szukać odcisków palców!
- zabicie męża. Columbo zauważa, że to kawał faceta, 190cm - a skoro tak, to Leslie jest niebanalnie silna, dając sama radę go załadować do bagażnika samochodu, potem samodzielnie wyjęła go i siup do wody... Silna baba!
- migacz. Przy zrzucaniu go z samolotu, z pewnością rozbilby się na ziemi. Na to nie ma siły. A tu spada i grzecznie błyska dalej.
Może za pierwszym razem gdy się to ogląda, nie zauważa takich drobiazgów, ale przy każdym kolejnym, zaczynają gryźć w oczy.
Jednak to i tak nie zmienia faktu, że uwielbiam Columbo!