Mnie na razie chwycił za miejsca intymne. To przyrównanie do "Legion" trafne, tam tez czułam ekscytacje która malała i malała z każdym kolejnym seansem aż w końcu nie obejrzałam tego do końca, zmusić się nie mogę.
Natomiast tutaj -nie wiem- czuje się oczarowana tym co widzę , ta odjechaną historią , klimatem i na razie oba odcinki wjechały jak w masło. Nic mnie nie nudziło. Na pewno pomaga w tym przypadku nie znajomość książki- i zachowanie dzięki temu świeżego podejścia do tego co się dzieje na ekranie i nie wiadoma do czego ta historia zmierza.
Końcówka drugiego odcinka -bomba.

To jest dopiero wprowadzenie do tego świata. Musisz rozkminić tak jak Cień o co tu chodzi. To wszystko jest prawdziwe czy postradałeś zmysły.
Serial trzyma się książki, kilka drobnych rzeczy zostało zmienionych ale wiernie oddaje jej klimat i wydarzenia.

Legion do samego końca poradził sobie z utrzymaniem wysokiego poziomu, nawet jeśli odrobinę opadł z najwyższego.

Akurat pierwszy odcinek Legionu nie był wybitny. Miał świetne momenty, ale miał też fatalne. Późniejsze były znacznie lepsze. Amerykańscy Bogowie na razie są podobni. Świetne momenty są psute przez te gorsze. Mnie osobiście bardzo nie podobały się retrospekcje na samym starcie. Zwłaszcza, że efekty specjalne są słabiutkie i wszystko wychodzi bardzo sztuczne. Książkę bardzo lubię, więc mam nadzieję, że będzie lepiej.

No właśnie Legion miał odwrotną tendecję niż opisujesz, im dalej, tym lepsze odcinki z majstersztykiem w bodajże przedostatnim. Tylko sam finał był ździebko rozczarowujący.