Podoba mi się również lekkość, z jaką twórcy przenicowują schematy easternowej tradycji rodzimego kina - zwłaszcza, że wspomniana tradycja składa się niemal wyłącznie ze średniaków z czasów
"Wataha" - najlepszy polski serial produkcji HBO i bez dwóch zdań najdorodniejszy owoc transferu tzw. rewolucji serialowej na rodzimy grunt - doczekała się trzeciego sezonu, a my doczekaliśmy się finału opowieści o strzałach na Dzikim Wschodzie. Pytanie o to, czy drzwi zamknięto na głucho, nie jest wcale retoryczne - to w końcu rzadki przypadek tekstu, który wydawał się rozpisany od A do Z, i to zanim ktoś w ogóle sięgnął po kamerę. A jeśli mam być szczery, tylko w przypadku takiego modus operandi fraza o serialach jako nowej XIX-wiecznej powieści nie brzmi na chybioną.
Dla tych, którzy przespali ten bieszczadzki thriller, mam złe wieści: ciężko siada się do trzeciego sezonu bez znajomości poprzednich, nawet z rzetelnym kronikarzem u boku - wiem, gdyż służyłem za samobieżną encyklopedię. Główny bohater, strażnik graniczny Wiktor Rebrow (Leszek Lichota) zdążył już przecież zedrzeć z siebie mundur i założyć go z powrotem, jego sojuszniczka, prokurator Iga Dobosz (Aleksandra Popławska) nazbierała cały worek traum, zaś postaci drugoplanowe zmieniały front, knuły wielopoziomowe intrygi, a następnie szukały odkupienia. W trzecim sezonie swój bieg kończą wątki rozpoczęte w pierwszych odcinkach serialu, duchy przeszłości wyłaniają się z otchłani, by podręczyć żyjących, a wraz z rozwojem akcji fabularna klamra powoli się zaciska. W myśl zasady, że bohaterom kibicujemy tym mocniej, im większą pogardą darzymy czarny charakter, wszystkie drogi prowadzą tym razem do mafijnej matrony, Tatiany Barkowej (doskonała Evgeniya Akhremenko). Wykazuje ona powinowactwo z inną wielką postacią pogranicza oraz rodzimej popkultury, czyli Nadieżdą Tumską z drugiego sezonu kultowej "Ekstradycji".
Pierwsze odcinki nie zwiastują potężnych ruchów sejsmicznych, a twórcy nieco usypiają naszą czujność. Podoba mi się ta cisza przed burzą - być może dzięki niej trzeci sezon "Watahy" ogląda się trochę jak opowieść o starych, chandlerowskich wiarusach, którzy widzieli o jeden przemyt za dużo. Zresztą, im dalej w lasy i doliny, tym częściej pogranicznicy z Rebrowem na czele zrzucają fatałaszki westernowych twardzieli, obnażając swoje wrażliwe serca. Nieodmiennie towarzyszy im również bieszczadzka przyroda, jedna z ważniejszych bohaterek opowieści. Operator Tomasz Augustyniak potrafi uchwycić jej majestat, ale jeszcze ciekawsza wydaje się jej symboliczna ewolucja na przestrzeni całego cyklu. Podczas gdy w drugim sezonie lodowe piekło rymowało się z survivalową konwencją i stanowiło czytelną metaforę emocjonalnej matni, tak w trzecim oplecione gęstą mgłą lasy i mokradła przypominają labirynt stłumionych emocji oraz spiętrzonych intryg. To również świetna scenografia w serialu, w którym musi się przecież znaleźć miejsce dla nocnych pościgów, niespodziewanych wymian ognia oraz pojedynków na pięści. W tym aspekcie, twórcy również nie mają się czego wstydzić - zarówno kaskaderzy, jak i pirotechnicy wyrabiają sto procent normy, montażysta ma wyczucie rytmu, zaś operator - świadomość przestrzeni.
Podoba mi się również lekkość, z jaką twórcy przenicowują schematy easternowej tradycji rodzimego kina - zwłaszcza, że wspomniana tradycja składa się niemal wyłącznie ze średniaków z czasów desperackiego poszukiwania tożsamości przez polskie kino popularne. Z finezją zamieniają pogranicze w atrakcyjną popkulturowo przestrzeń, a przy okazji starają się powiedzieć coś ciekawego o wiecznym ogniu polsko-ukraińskich resentymentów. Nic więc dziwnego, że w tkankę romantycznej narracji wdziera się co jakiś czas brutalna rzeczywistość. I chyba nie ma lepszej rekomendacji niż fakt, że po maratonie trzech sezonów wciąż nie potrafię odpowiedzieć na pytanie, czy chciałbym ganiać za przemytnikami po bieszczadzkich lasach.
Michał Walkiewicz - krytyk filmowy, dziennikarz, absolwent filmoznawstwa UAM w Poznaniu. Laureat dwóch nagród PISF (2015, 2017) oraz zwycięzca Konkursu im. Krzysztofa Mętraka (2008). Stały... przejdź do profilu