To, co w "Bezmózgach" najważniejsze, to nie samo zjadanie mózgów. To pomysłowa, trafna satyra na współczesną politykę. Zanik racjonalizmu i krytycznego myślenia jest jednym z objawów ataku
"Braindead"albo przy luźnym, uwzględniającym kontekst tłumaczeniu, "Bezmózgi" to serial, w którym Laurel, grana przez Mary Elizabeth Winstead jest artystką żyjącą w rodzinie amerykańskiej politycznej dynastii. Niestety, na niszowej sztuce nie da się zarobić, przyjmuje więc ofertę pracy u swojego brata – demokratycznego senatora (Danny Pino). Na miejscu odkrywa, że Waszyngton jest atakowany przez robaki z kosmosu, które zjadają mózgi zamieniając senatorów w... cóż, wtypowych współczesnych polityków. Serial pokazała amerykańska stacja CBS i niestety, wszystko wskazuje na to, że zakończy emisję po pierwszym sezonie.
To, co w "Bezmózgach" najważniejsze, to nie samo zjadanie mózgów. To pomysłowa, trafna satyra na współczesną politykę. Kongres jeszcze nigdy nie był tak podzielony, jeszcze nigdy nie kłamstwa nie przychodziły z taką łatwością a media nigdy nie były tak słabym źródłem informacji. Zanik racjonalizmu i krytycznego myślenia jest jednym z objawów ataku robaków z kosmosu, a dla nas jest smutną codziennością.
Twórcy serialu postarali się, by wyśmiać coraz dalej idące skrajności w polityce. Bezmózgowi liberałowie chcą wywołać wojnę z całym państwem, bo w jednym zoo ktoś źle traktował zwierzątka, Bezmózgowi konserwatyści chcą uczyć obywateli jak samemu skonstruować bomby by bronić się przed atakiem lewactwa. Dla obu stron ważniejsze jest zadanie ciosu przeciwnikowi i utrzymanie władzy, niż faktyczna pomoc obywatelom. W tle regularnie oglądamy reportaże telewizyjne, które w zależności od stacji pokazują zupełnie inną rzeczywistość zachwalając swoich i atakując przeciwników. Parodie CNN i Fox News przypominają w jakim stanie znajdują się współczesne media.
"Braindead"to aktorski popis znanego z roli MonkaTonego Shalhouba. Jego postać z początku miała mieć znacznie mniejszą rolę, ale zrobił takie wrażenie, że stał się jedną z najważniejszych postaci serialu. Wydaje się, że bez wahania przyjąłby rolę za darmo, tak dobrze czuje się w swojej postaci. Red Wheatus, republikański Senator z częścią mózgu zjedzoną przez robale jest twardy, absurdalnie radykalny i nieskończenie zabawny. Shalhoub tak wczuł się w swoją rolę, że o pedantycznym detektywie można zapomnieć. Cała aktorska obsada, z Mary Elizabeth Winstead na czele jest utalentowana i każdy dostaje swój moment, w którym bawi i zaskakuje.
Przy tej stercie pochwał, powinien istnieć jakiś powód, dla którego Braindead nie został pozytywnie przyjęty przez szerszą widownię. Największym problemem jest sama koncepcja. Robaki żywiące się mózgami i przejmujące kontrolę nad ludźmi to pomysł zbyt dziwny dla przeciętnego fana "Żony idealnej"(Michelle i Robert King są twórcami obu produkcji). Problemem jest też wizualna strona serialu.Obecnie telewizja przeszła ogromną przemianę. Kolejne odcinku takich seriali jak"Gra o Tron" czy "Stranger Things", można by bez problemu oglądać w kinie, wszystko dzięki pięknym, filmowym zdjęciom. "Braindead"wygląda jak standardowy serial telewizyjny. Plany zdjęciowe są dość małe, brakuje tu dbałości o stylistykę serialu. Same robaki wyglądają przeciętnie i brakuje starań, by ukryć ich sztuczność. Całość nie wygląda źle, jest po prostu przeciętna, a teraz to nie wystarczy, by utrzymać widzów przed ekranami.
Poza tym, obok pomysłowej satyry i krytyki Waszyngtonu, w serialu pojawiają się proste motywy, które widzieliśmy już setki razy. Główna bohaterka serialu próbuje stworzyć związek z fajnym panem, ale coś im nie wychodzi. Czy będą razem mimo przeciwności losu? Nie ma to znaczenia, co prawda są dobrze zagraną i napisaną parą, nie chcę oglądać tego motywu po raz kolejny. Na całość wpłynął brak oglądalności przez co niektóre wątki zostały skrócone lub zapomniane. Wyraźny jest montaż dostosowany pod reklamy, czego nie da się z taką łatwością zauważyć w innych telewizyjnych serialach jak "Better Call Saul" czy "Mr. Robot".
"Braindead" zdaje się mieć równie wiele zalet co wad. Z jednej strony genialny koncept, satyra uderzająca w radykalizację poglądów po obu stronach Kongresu, świetne aktorstwo i humor. Z drugiej przestarzałe wątki romantyczne i brak pomysłu na wizualną stylistykę . Dla mnie plusy znacznie przewyższają minusy i szkoda, że szanse na kontynuację są tak małe. Mam jednak nadzieję, że wysokie oceny przewyższą niską oglądalność i kosmiczne robaki powrócą by zjeść kilka soczystych mózgów.