Był rok 1993, gdy na antenie Foksa zadebiutowały dwa seriale: "Z archiwum X" i "Przygoda na Dzikim Zachodzie". Ponoć szefowie stacji wyrażali gotowość zjedzenia swoich biurek w przypadku, gdyby ten drugi okazał się klapą. Do dziś nie ustalono, czy meble zostały skonsumowane. Sprawą powinni się chyba zająć Fox Mulder i Dana Scully – agenci FBI, którzy zawładnęli masową wyobraźnią na długich dziewięć lat. Podczas gdy serial o kowbojach zniknął z anteny szybciej niż samotny jeździec z miasteczka, "Z archiwum X" okazało się jednym z największych sukcesów w historii telewizji. Nikomu nie przeszkadzało, że z roku na rok widowisko popadało w coraz większą bełkotliwość, by ostatecznie utonąć w paroksyzmach absurdu. No bo jak inaczej traktować poronioną historię o kosmitach chcących skolonizować Ziemię i tajnym syndykacie pomagającym im w tym? Wyjałowiona duchowo widownia amerykańska sięgnęła po ten serial, bo oferował jej deserową metafizykę. Nie wiadomo, czy Bóg umarł, ale nic nie stoi na przeszkodzie, by zastąpili go Obcy. Wystarczy dodać do tego słynne hasło, że "prawda jest gdzie indziej", a przeciętny widz wychowany w kulturze New Age'u poczuje się jak w domu. Telewizyjne "Z archiwum X" umarło i zostało pogrzebane. Gatunek horroru zakłada jednak, że zmarli mogą powrócić z zaświatów w celu straszenia żywych. Powitajmy więc w polskich kinach "Chcę wierzyć" - drugi film kinowy o przygodach Muldera i Scully. Tym razem twórcy odesłali UFO do odległej galaktyki. Bohaterowie nie pracują już w FBI – Mulder ukrywa się przed mundurowymi, a Scully leczy śmiertelnie chore dzieci w katolickim szpitalu. Pewnego dnia zgłaszają się do nich federalni. Oferując odkupienie dawnych win, proszą o pomoc w odnalezieniu zaginionej agentki, która zniknęła w niewyjaśnionych okolicznościach. Jedynym tropem w sprawie są przeczucia pewnego księdza-pedofila. Nie warto szukać sensu w tym filmie – jest on przysypany zwałami śniegu tak jak kolejne zwłoki. Jedni uznają to za fuszerkę scenarzystów, a inni za próby nawiązania do klimatu telewizyjnego oryginału. Dlatego przychylam się do zdania, że "Z archiwum X: Chcę wierzyć" to produkcja dla fanów serialu, którzy z wypiekami na twarzy zbierali się przed odbiornikami, by odkryć tajemnice amerykańskiego rządu. To właśnie ich najbardziej rozbawi skrzynka adresowa w telefonie komórkowym Muldera...
Redaktor naczelny Filmwebu. Członek Międzynarodowej Federacji Krytyków Filmowych FIPRESCI oraz Koła Piśmiennictwa w Stowarzyszeniu Filmowców Polskich. O kinie opowiada regularnie na antenach... przejdź do profilu