Po roku oczekiwania, mniej lub bardziej obiecujących, mniej lub bardziej zamierzonych przeciekach z planu, udało mi się obejrzeć kontynuację jednego z moich ulubionych filmów. Przyznaję się, że
Po roku oczekiwania, mniej lub bardziej obiecujących, mniej lub bardziej zamierzonych przeciekach z planu, udało mi się obejrzeć kontynuację jednego z moich ulubionych filmów. Przyznaję się, że do kina szedłem z nastawieniem, że obejrzę najlepszy film w roku i – przyznaję – trochę się zawiodłem. Ale od początku: W wywiadach aktorzy podkreślają, że "X2" jest filmem, który każdy zrozumie, nawet jeśli nie oglądał części pierwszej. Moim zdaniem jest to nieprawda, bo unika wtedy wiele smaczków, niektóre relacje wydają się wzięte z powietrza. Fabuła miała służyć akcji i ten cel spełnia całkowicie. Większości widzów nie będą przeszkadzać drobne niedociągnięcia, np. dlaczego działanie Dark Cerebro nie miało żadnego wpływu na Jasona? Przecież był on mutantem. Film niesie też przesłanie o tolerancji w przebraniu komiksowym – podobnie jak to robiła część pierwsza. Jest o wiele więcej wstawek humorystycznych – praktycznie każdy z bohaterów popisuje się jakąś formą zjadliwego humoru. Ogólnie oglądanie filmu przyrównałbym do jeżdżenia po wertepach: film zaczyna się lotem w powietrzu (genialna scena ataku Nightcrawlera w Białym Domu – przejdzie do historii) by zaraz opaść na glebę (trochę nieskładna scena w muzeum) i tak w kółko... Film kończy się w fazie wybicia w powietrze i dlatego już nie mogę się doczekać części trzeciej... Należy jeszcze wspomnieć o licznych smaczkach, których doszukają się tylko czytelnicy komiksu. W różny sposób w filmie poukrywane są postaci Hanka McCoya, Gambita, MultipleMana. Bardziej odkryci są inni mutanci: Colossus (okrzyk zachwytu na sali), Siryn czy Jubilee. W pewnej scenie możemy nawet zobaczyć na ekranie reżysera, ale nie zdradzę której. Ocena: 7/10 Muzyka nie przytłacza swoją obecnością, jak na przykład w cyklu "Władca Pierścieni", gdzie odczuwałem, jakby na z uporem chciała mnie przekonać o powadze sytuacji i na siłę wprowadzała patos. W "X2" bardzo dobrym pomysłem było użycie chóru – wprost genialna sprawa. Muzyka zawiodła mnie w tylko jednym momencie: w scenie pochwycenia Nightcrawlera przez Storm i Jean. Wprowadziła na salę pomruk wesołości, a chyba nie taki był wydźwięk tej sceny... Ścieżka nie przytłaczała, rzekłbym nawet, że była użyta oszczędnie, ale tam gdzie dało się ją słyszeć – na ogół nie zawodziła. Ocena: 9/10 John Ottman lepiej spisał się przy pisaniu ścieżki, niż przy montażu. Nie odczuwa się w tym filmie lekkości, która powinna moim zdaniem charakteryzować dobry edit. Wydaje mi się, że za mało czasu przeznaczono na post produkcję, bo niektóre zmiany kamer aż rażą, np. w Blackbirdzie Magneto i Mystique śmieją się z białego paska na włosach Rogue, by na następnym ujęciu być śmiertelnie poważnymi. Scena walki pomiędzy Wolverinem i Deathstrike była tak szybka, że trudno było śledzić jej przebieg, a kolejne wymiany dźgnięć zlewały się w jedno. Ocena: 6/10 Efekty specjalne są o wiele lepsze niż w części pierwszej – trzymają poziom! Jest ich dużo, jednak nie przytłaczają i nie odnosi się wrażenia, jakoby film był nakręcony tylko po to, by popisać się możliwościami dzisiejszych stacji graficznych. Tornada Storm, emanacja mocy Jean, morfing Mystique, genialnie rozbudowane Cerebro, teleportacja Nightcrawlera – wszystko trzyma fason! Goście od efektów odwalili kawałek dobrej roboty! Ocena: 9/10 Jako reżyser Bryan Singer "dał radę". Wszyscy zastanawiali się, jak ten młody artysta poradzi sobie z presją, teraz już wiadomo, że wyszedł z walki obronną ręką. "X2" konsekwentnie kroczy ścieżką, którą wyznaczyła "jedynka" i niczego więcej nie należało się spodziewać. Ocena: 8/10 Przejdę teraz do aktorów: Charles Xavier (Patrick Stewart) to klasa sama w sobie. Xavier w tej odsłonie wydaje się nie tylko potężniejszy, ale i dowcipniejszy (jego uwaga skierowana do Logana w Cerebro rozbroiła całą salę). Mogliśmy go zobaczyć nie tylko jako najpotężniejszego telepatę na świecie czy jako autorytet moralny dla swoich X-Menów, ale jako zwykłego człowieka, który kłamie dla idei (mam na myśli zatajenie przeszłości Logana, chociaż można się kłócić, czy było to kłamstwo, czy też subtelne naprowadzanie na trop) i płacze ze szczęścia, kiedy wstaje na nogi. Ocena: 8/10 Podobnie jak w powyżej – Ian McKellen (Magneto) to aktor z górnej półki i to się czuje. Tak samo potężny jak w pierwszej części, tak samo nienawidzi ludzi i tak samo daje im popalić. Nie ma skrupułów by zabić patrząc ofierze w oczy i jest przy tym bardzo brutalny. Zawiodłem się tylko jego stosunkiem do Rogue – wydawało mi się, że powinien ją przeprosić za to, że usiłował ją zabić na Liberty Island, a nie śmiać się z niej. Ocena: 8/10 Wolverine (Hugh Jackman) - podobnie jak pierwsza odsłona, ten film należy do Logana, chociaż już w mniejszym stopniu. Nie wyobrażam sobie innego aktora w tej roli. Wolvie jest w tym filmie o wiele brutalniejszy – ścielą się trupy. Jego berserk wywołał pomruk uznania na sali – to jest to, na co wszyscy czekali. Wydaje mi się, że scenarzyści trochę zakpili z jego dominującej roli w filmie (mam na myśli scenę przy ognisku i komentarz Magneto – kto oglądał wie, o co chodzi). Wróżę Jackmanowi świetlaną przyszłość. Spin-off Logana wydaje się być przesądzony. Ocena: 9/10 Jeśli chodzi o Mystique (Rebecca Romijn), cóż mogę powiedzieć? Rewelacja! Mystique jest genialna – po prostu oglądanie jej wyczynów na ekranie wgniata w fotel. Jej akcja w Alkali Base jest jedną z lepszych w filmie. Kiedy znikała za zatrzaskującym się zaworem nie omieszkała nawet ukazać swym przeciwnikom wiadomego palca J. Mystique jest drapieżna, sexy, inteligentna i zabójcza. Palce lizać! Ocena: 8/10 Przyznaję się, że kiedy dowiedziałem się, że Alan Cumming (Nightcrawler) został zaangażowany do roli Wagnera, nie ucieszyłem się zbytnio. Do tej pory pamiętałem go tylko z kiepskiej roli w kiepskim filmie "SpiceWorld". Zostałem pozytywnie zaskoczony. Nightcrawler w jego wykonaniu jest niemal idealny – mało brakuje, a odebrałby palmę pierwszeństwa Loganowi. Efekt teleportacji jest doskonale dobrany, a akcja w Białym Domu to perełka! Ocena: 9/10 STRYKER (Brian Cox) Wspaniały złoczyńca! Kiedy ogląda się go na ekranie, bezwiednie zaciska się zęby ze złości. Nie ma żadnego szacunku do mutantów, do swoich eksperymentów, a nawet do swojego własnego syna. Manipuluje wszystkimi wokoło, tylko po to, aby przeprowadzić osobistą zemstę. Trochę go szkoda, bo trudno sobie wyobrazić gorszego drania do części trzeciej. Ocena: 8/10 Storm (Halle Berry) i Jean Grey (Famke Janssen) - obie panie stały się o wiele potężniejsze niż w części pierwszej! Ich moce budzą szacunek, a nie uśmieszek pogardy. Storm jest trochę inna niż w komiksie – jej stosunek do ludzi (złość, strach, pogarda) bardziej pasuje do Magneto niż do Xaviera, ale przez to jest bardziej ludzka. Co do Jean, wolę nie spoilerować za dużo – powiem tylko, że część trzecia zapowiada się naprawdę nieźle! Ocena: 7/10 Deathstrike (Kelly Hu) w całym filmie ma tylko jedną kwestię mówioną! Każde jej pojawienie się na ekranie podnosi adrenalinę – Yuriko chodzi tak, jakby miała za chwile komuś dokopać i o to chodzi! Niestety pojawia się dość rzadko, jest wyraźnie zredukowana do roli drugoplanowej... Odniosłem wrażenie, że wprowadzono ją tylko dla finałowego pojedynku z Loganem. Zaskoczyło mnie, że tak naprawdę nie jest tą, za którą wszyscy na początku ją uważają, a ostatnia scena z jej udziałem wywołała u mnie wewnętrzny protest – było mi po prostu jej tak bardzo żal... Walka z Wolverinem jest moim zdaniem zbyt szybka i aby docenić choreografię będę musiał poczekać na wersję DVD i obejrzeć ją klatka po klatce. Ocena: 6/10 Rogue (Anna Paquin), Iceman (Shawn Ashmore) i Pyro (Aaron Stanford) - Młodziki w drużynie. Ich historia jest wyraźnie drugoplanowa i dlatego trochę trudno jest się na ich temat wypowiadać, bo w porównaniu z pierwszym planem wypadają trochę blado. Nie chcę przez to powiedzieć, że mi się nie podobali, było ich po prostu za mało! Iceman nie miał okazji popisać się w walce, Rogue tylko jeden raz używa swoich mocy celowo. Tylko zarozumiały i rozgoryczony Pyro pozwala sobie na "chwilę słabości". Relacja pomiędzy tą trójką zapowiada się obiecująco i mam nadzieję, ze rozwinie się w następnej części. Ocena: 7/10 Cyclops (James Marsden) to najsłabsza postać filmu. Tylko Deathstrike ma mniej czasu ekranowego od niego, ale ona chociaż potrafiła zabłysnąć, Cyclopsowi nie było to dane. Nawet jego utarczki słowne z Loganem nie cieszyły tak bardzo. Sceny w BlackBirdzie pod koniec filmu wywoływały uśmiech politowania. Nie mi oceniać czy jest to wina scenariusza czy aktorskich umiejętności Marsdena. Prawda jest taka, że film byłby lepszy bez niego. Ocena: 4/10 Tak jak zapowiadano, film jest mroczniejszy, dowcipniejszy, dłuższy, większy od części pierwszej. Nie jest to produkcja, która będzie faworytem w wyścigu po Oscary, jednak zapewnia solidną porcję rozrywki. Po wyjściu z kina czułem niedosyt i to jest chyba najlepsza rekomendacja – gdyby film był kiepski, nie chciałbym więcej. Pozostaje mieć nadzieję, że na następną odsłonę sagi o mutantach, przyjdzie nam czekać trochę krócej. OCENA: 7/10