Wydaje się, że fani serii o elektronicznym mordercy w końcu dopięli swego, kiedy okazało się że po niemal trzech dekadach na pokład powraca
James Cameron. Nie był to powrót, o jakim byśmy marzyli, ale z pewnością znaczący - w końcu ze stołkiem producenta dla swego twórcy. "
Terminator: Mroczne przeznaczenie" to zdecydowany i odważny powrót do korzeni, restart i zarazem kontynuacja znanej nam historii, ale czy jest to nasza wymarzona, czwarta już z kolei próba kontynuacji "
Dnia sądu"?
To, co cieszy, to z pewnością fakt, że
Tim Miller utrzymał swój film w tonie dwóch pierwszych części, jeśli chodzi o tempo i nastrój kolorystyczny. Czas ekranowy jest wypełniony dosłownie po brzegi spektakularnymi scenami akcji łączącymi DNA Terminatora z najlepszymi produktami sygnowanymi logo Marvela. Idealna kontynuacja? Nie do końca... wiec skoro jest tak dobrze, to czemu jest źle?
Tim Miller jako człowiek, który zjadł zęby na tworzeniu efektów specjalnych i animacji, z pewnością wie, jak nakręcić solidny blockbuster, co już udowodnił swoim "
Deadpoolem". Do reanimacji serii o elektronicznym mordercy trzeba jednak czegoś więcej niż nienagannego CGI.
Cameron zdradził swój przepis na film, ale zapomniał dodać, ile razy trzeba zamieszać łyżką i jak długo gotować odpowiednie składniki."
Mroczne przeznaczenie" jest fabularną kalką pierwszej części Terminatora - zwyczajna, niczym niewyróżniająca się młoda kobieta (
Natalia Reyes) nagle staje się celem śmiercionośnej maszyny z przyszłości (
Diego LunaGabriel Luna). Kalką jednak o tyle nieudaną, gdyż cierpiącą na poważne zachwianie proporcji klasycznej, pięcioaktowej struktury dramatu. Rozwiązanie fabuły "
Dnia sądu" jest szczątkowe, podobnie jak ekspozycja w "
Mrocznym przeznaczeniu", która służy jedynie za pretekst do zawiązywania kolejnych scen akcji. Dani Ramos zdumiewająco szybko oswaja się z sytuacją, w której ściga ją śmiercionośna maszyna z przyszłości, nie robi to również specjalnego wrażenia na jej wujku. Na tym tle nieźle wypada postać Grace (
Mackenzie Davis) - superżołnierza przyszłości - przywodząca na myśl znanego z pierwszej części Kyle'a Reesa opatrzonego dodatkowymi gadżetami, podebranymi od Marcusa z "
Terminatora: Ocalenie". W swoje buty gładko weszła
Linda Hamilton - Sarah Connor to niewątpliwie czynnik dodatni filmu, dokładnie ta sama bohaterka, jaką znamy z "
Dnia sądu".
Twórcy chyba nie do końca wykorzystali możliwości, jakie dawała zakładana od początku wiekowa klasyfikacja filmu w kategorii R. "
Mroczne przeznaczenie" poszło w pewnym stopniu drogą wytyczoną przez filmy spod znaku Marvela. Bohaterowie prezentują się trochę jak terminatorowa kalka składu Avengers z obowiązkowym comic reliefem w postaci
Arnolda Schwarzeneggera. Szkoda, że gdzieś po drodze mocno ulotniła się atmosfera poczucia nieuchronnej zagłady i dystopijnej przyszłości. Wiarygodny, mocny, zahaczający o horror techno thriller
wydaje się marzeniem ściętej głowy.
Trzeba jednak uczciwie przyznać, że "
Mroczne przeznaczenie" jest najsprawniej zrealizowanym sequelem niewychodzącym spod ręki
Camerona. To Terminator zaadaptowany do naszych czasów - inny, ale wciąż bardzo solidny blockbuster, który mimo wad ogląda się zaskakująco dobrze.