Recenzja filmu

Sala samobójców (2011)
Jan Komasa
Jakub Gierszał
Roma Gąsiorowska

W poszukiwaniu bólu

Dominik jest wrażliwym osiemnastolatkiem, którego czeka matura. Ma wiecznie zajętych rodziców, którzy pod względem materialnym zapewniają mu wszystko. Gdy spotyka go niepowodzenie i
Dominik jest wrażliwym osiemnastolatkiem, którego czeka matura. Ma wiecznie zajętych rodziców, którzy pod względem materialnym zapewniają mu wszystko. Gdy spotyka go niepowodzenie i upokorzenie, nie mając w nikim oparcia, szuka ucieczki w Internecie. W sieci poznaje tajemniczą Sylwię, która wciąga go do niebezpiecznej gry: "Sali samobójców".

Można kręcić nosem nad problemami Dominika, których lepszym przedstawicielem byłby może szesnastolatek, a nie maturzysta. Jednak czas przełomu, jakim jest tzw. wchodzenie w dorosłość, gra tu istotną rolę. Porażająca bezmyślność rodziców Dominika, (szczególnie w momentach "leczenia" syna) i sztampowość ich wypowiedzi sprawiają, że trudno spojrzeć na nich, jak na ludzi z krwi i kości. Beata (Agata Kulesza) i Andrzej (Krzysztof Pieczyński) pełnią więc funkcję symbolu tragicznych błędów, jakie mogą popełnić rodzice. Największą porażką w ich przypadku, oprócz braku kontaktu z synem, jest traktowanie swojego dziecka jak gliny, z której chcą lepić twór na obraz i podobieństwo swoje.

Przekaz "Sali samobójców" jest bardzo dosłowny, niekiedy nawet schematyczny. Raczej nie znajdziemy w nim szerszych pól interpretacyjnych. Cytaty z literatury o zakładaniu maski na początku historii, sprawnie zarysowują nam sens tego, co nastąpi dalej. Gra aktorska niestety nie zachwyca. Napady histerii Jakuba Gierszała (Dominik) nie przekonują do końca, ale można mu wybaczyć, wszak to młody aktor, a rola trudna. Na szczęście, mamy bardzo dobrze rozegrany finał, podczas którego bohaterowie boleśnie spadają z iluzji na ziemię. Dominik pod koniec historii mówi: Żyje się po to żeby żyć (...) w życiu chodzi o to, by jak najwięcej dać z siebie innym. Jednak teoria nie zawsze idzie w parze z praktyką. 

Pod względem technicznym film na pewno zasługuje na uznanie. Środki takie jak szaro-niebieska kolorystyka, świetna muzyka (klasyczne utwory przeplatają się z muzyką młodzieżową) i sprawny montaż, tworzą niepowtarzalny klimat filmu. Nowość i dynamizm określają, moim zdaniem, film Komasy Mimo potknięć, "Sala samobójców" to iskierka nadziei na rozwój nowych trendów w polskim kinie.

Film musi być dziełem epoki. Musi ją chwycić, zmierzyć, opowiedzieć i zmienić. Myślę, że "Sala samobójców" spełnia przynajmniej trzy pierwsze wymagania postawione dawno temu przez jednego z teoretyków kina. To film potrzeby i ważny, ponieważ porusza problem, który coraz częściej spotyka młodych ludzi, szczególnie w okresie dojrzewania; problem przenoszenia swojego życia do Internetu. Sieć stała się miejscem, gdzie wielu próbuje rozwiązać swoje problemy i realizować naturalne potrzeby akceptacji i uznania. Towarzyszy temu niekiedy zamknięcie się na świat i poszukiwanie.

Niech za podsumowanie posłużą słowa samego reżysera Jana Komasy (Kino 3/2011), zastanawiającego się nad tzw. kulturą emo, w której konwencję, jak sam mówi, wpisuje się jego bohater: Wydaje się, że stoi za tym poszukiwanie bólu, który ma dociążyć ich życie, bo stało się zbyt łatwe. 
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Recenzja Sala samobójców
Na ilu polskich filmach byłam w kinie w zeszłym roku? Na jednym, "Kołysance" Machulskiego. Dlaczego? Bo... czytaj więcej
Recenzja Sala samobójców
Dominik (Jakub Gierszał) pada ofiarą szykan ze strony szkolnych rówieśników, którzy wyśmiewają go na... czytaj więcej
Recenzja Sala samobójców
Zdecydowanie nie mogę odmówić temu filmowi wartości artystycznej. Pod względem technicznym jest przełomem... czytaj więcej