Do trzech razy sztuka. Były agent CIA Jack Byrnes (Robert De Niro) nie ustaje w próbach rozbicia związku córki z pielęgniarzem Gregiem Fockerem (Ben Stiller). Nie wyszło mu ani przed ślubem zakochanej pary, ani tuż po. Może teraz, gdy państwo Focker mają już dzieci, a Greg zaczyna odczuwać pierwsze objawy kryzysu wieku średniego, teściowi uda się wprowadzić w życie niecny plan?
"Poznaj naszą rodzinkę" to kolejna odsłona niezwykle popularnej komediowej serii. Dwa poprzednie filmy zarobiły na całym świecie grubo ponad 800 milionów dolarów, więc z finansowego punktu widzenia kręcenie kontynuacji wydaje się jak najbardziej na miejscu. Szkoda tylko, że pomimo przyrostu siwych włosów oraz kolejnych zmarszczek pod oczami Stiller i De Niro nie stali się wcale zabawniejsi. Pierwszy uskutecznia pozę znerwicowanego wielkomiejskiego Żyda (taka mniej inteligentna wersja Woody'ego Allena), który za wszelką cenę chce się przypodobać reprezentującej WASP-ów rodzinie żony. Drugi parodiuje swoją kultową rolę z "Ojca chrzestnego II". Nowym nabytkiem w obsadzie jest Jessica Alba. Jak wiadomo, nie należy ona do aktorskiej pierwszej ligi, ale świetnie prezentuje się w bieliźnie. Reżyser Paul Weitz – chwała mu za to! – daje jej okazję do zaprezentowania wdzięków przed kamerą. W paru scenach pojawia się również Harvey Keitel, z którym De Niro stworzył przed laty pamiętny duet w "Ulicach nędzy". Ponowne spotkanie gwiazdorów ogranicza się wyłącznie do szybkiej pyskówki. Szkoda, bo Keitel ma sporą vis comica i mógłby dostać nieco większą rolę.
Twórcy wolą jednak nie kombinować ze scenariuszem, który stanowi w dużej mierze kompilację najlepszych pomysłów z poprzednich części. Jeśli w dwójce sprawdziły się żarty z seksu emerytów, to w trójce nie zabraknie De Niro radzącego sobie z potężną erekcją po zażyciu lekarstwa na potencję. Obowiązkowo pojawi się też były chłopak żony Grega, który pomimo upływu lat wciąż próbuje odzyskać ukochaną. Tę powtarzalność można jednocześnie traktować jako wadę i zaletę. Podczas, gdy łaknący świeżych gagów widzowie będą narzekać na brak oryginalności, fani serii ucieszą się z ponownego spotkania z ulubionymi bohaterami.
Idea morderczej konfrontacji zięcia z teściem wydaje się nośna do tego stopnia, że można by ją wykorzystać jeszcze w tuzinie filmów. Przydałoby się w nich jednak zatrudnić nowych aktorów – De Niro i Stiller są już chyba za starzy na robienie sobie świńskich dowcipów.
Redaktor naczelny Filmwebu. Członek Międzynarodowej Federacji Krytyków Filmowych FIPRESCI oraz Koła Piśmiennictwa w Stowarzyszeniu Filmowców Polskich. O kinie opowiada regularnie na antenach... przejdź do profilu