Gdy w 2005 roku w kinach pojawiły się "Egzorcyzmy Emily Rose", filmy o walce Kościoła ze złymi duchami zaczęły przeżywać swoją drugą młodość. Ten bardzo dobry (i bardzo dobrze zarabiający) film
Gdy w 2005 roku w kinach pojawiły się "Egzorcyzmy Emily Rose", filmy o walce Kościoła ze złymi duchami zaczęły przeżywać swoją drugą młodość. Ten bardzo dobry (i bardzo dobrze zarabiający) film doczekał się w ciągu kilku lat wielu naśladowców. Sformułowanie "Oparty na prawdziwej historii" zaczęło pojawiać się w prawie każdym horrorze o egzorcystach. Wydaje się, że nikomu nie przeszkadza fakt, iż słowo "oparty" daje scenarzystom dość duże pole do popisu.
"Obecność" opowiada (jakżeby inaczej) prawdziwą historię Lorraine i Eda Warrenów, badaczy zjawisk paranormalnych. Już na początku dowiadujemy się, że Ed jest jedynym świeckim egzorcystą akceptowanym przez Kościół katolicki. Dwojgu bohaterom przyjdzie tym razem zmierzyć się z duchami nękającymi poczciwą rodzinę Perronów w ich nowo zakupionym domostwie na odludziu.
Wysyp horrorów tego typu sprawił, że trudno w tym temacie przedstawić coś zaskakującego. Dodatkowym utrudnieniem jest tematyka, która sprawia, że niezwykle trudno jest uniknąć otarcia się o kicz i niezamierzoną śmieszność (vide "Rytuał" z Anthonym Hopkinsem). James Wan jest jednak reżyserem, który już przy okazji pierwszej "Piły" pokazał, że potrafi sprawnie budować napięcie i odkrywać kolejne karty przedstawianej historii. "Obecność" rozkręca się powoli, niebezpieczeństwo narasta stopniowo i dzięki temu nastrój opowieści jest właściwy. Klimat jest tak dobrze budowany, że nawet kompletne bzdury pojawiające się pod koniec filmu nie są w stanie go zepsuć.
Aktorstwo w filmie jest na przyzwoitym poziomie. Zapada w pamięć zwłaszcza ekscentryczna piękniejsza połówka duetu głównych bohaterów grana przez Verę Farmigę. Aktorka świetnie oddała zaniepokojenie towarzyszące bohaterce podczas przebywania w nawiedzonym domu. Jako jasnowidz Lorraine odbiera o wiele więcej bodźców niż inne osoby w jej otoczeniu i ten kontrast jest na ekranie wyraźnie widoczny.
Towarzyszący FarmidzePatrick Wilson już raz sprawdził się u Wana ("Naznaczony") i tym razem również jego występ można uznać za udany. Jeżeli chodzi o nękaną rodzinę, jedynym mankamentem jest Lili Taylor (matka), której gra zwłaszcza w drugiej połowie filmu wydaje się trochę sztuczna. Lepiej poradził sobie Ron Livingston w roli jej męża, a role aktorek grających ich córki sprowadziły się w zasadzie do prezentowania przerażonych min w odpowiednich momentach filmu, z czym sobie świetnie poradziły.
"Obecność" jest bardzo dobrze zrealizowanym straszakiem. Ciekawa fabuła, odpowiednie napięcie, kilka naprawdę strasznych scen i w zasadzie jedna wada w postaci troszeczkę zgrzytającej końcówki. Film na pewno wyróżnia się na tle innych dzieł o podobnej tematyce i to wystarczyło, żeby wziąć szturmem światowe kina. Zatem dla fanów horrorów spod znaku "Egzorcysty" obecność na seansie obowiązkowa.