Po raz kolejny na ekranach kin pojawia się "ślubna" komedia romantyczna, która przy okazji jest przeróbką hitu z 1997 roku - "Mój chłopak się żeni" z cudowną Julią Roberts. Ale tym razem osobą,
użytkownik Filmwebu
Filmweb A. Gortych Spółka komandytowa
Facebook
X
Udostępnij
Skopiuj link
Bądź na bieżąco
Po raz kolejny na ekranach kin pojawia się "ślubna" komedia romantyczna, która przy okazji jest przeróbką hitu z 1997 roku - "Mój chłopak się żeni" z cudowną Julią Roberts. Ale tym razem osobą, która będzie walczyć o swą miłość, jest mężczyzna. Fabułę można przewidzieć, patrząc wyłącznie na plakat. Tom (Patrick Dempsey) i Hannah (Michelle Monaghan) są najlepszymi przyjaciółmi, którzy spacerują po Nowym Jorku jako kumple niczym bohaterowie "Kiedy Harry poznał Sally". Tom to kobieciarz, który kieruje się wymyślonymi przez siebie zasadami podczas "spotkań" na jedną noc, jednak kiedy Hannah wyjeżdża na długą biznesową podróż do Szkocji, uświadamia sobie, że dziewczyna zajmuje ważne miejsce w jego życiu. Jak już można przewidzieć, Hannah wraca ze Szkocji z idealnie wyglądającym narzeczonym. Tom jest zaskoczony, jednak to nie koniec - Hannah prosi go, aby został jej honorową druhną! Pomysł stary jak świat, który nie zdziwi już nikogo. Mężczyzna, aby zyskać względy dziewczyny, pomaga przy wyborze sukienki, ogląda film, jak być najlepszą druhną oraz organizuje wieczór panieński, przez co nieznajomi myślą, że jest gejem. Co do odtwórców głównych ról - każdy spostrzegawczy widz zauważy, że nie pasują oni do siebie, że nie ma między nimi przyciągania - a to ze względu na fakt, że Dempsey wygląda na starszego o 10 lat od swej koleżanki. Na dodatek Tom nie jest tak czarujący, jak powinien być i do końca nie przekonał mnie, że to on zasługuje na Hannah zamiast idealnego Szkota. Kadeem Hardison to jedna z nielicznych postaci, która w pełni mnie przekonuje - jego bohater jest energiczny i bardzo zabawny, w odróżnieniu od reszty ekipy. Reżyser Paul Weiland jest twórcą serii o Jaś Fasola (1990)Jasiu Fasoli - kultowej już postaci. Serial na wysokim poziomie, zawierający ogromną dawkę humoru nie może równać się z niczym! Dlatego fani Weilanda mogą czuć się zawiedzeni, gdyż film "Moja dziewczyna wychodzi za mąż" jest ledwie namiastką tego, czym mógłby być. "Moja dziewczyna wychodzi za mąż" to jedna z tych słodkich komedii, która oglądana jedynie późno w nocy może zadowolić i rozbawić. Film, jak jego główny bohater, ma sztywne reguły komedii romantycznej, które nie pozwalają na jakąkolwiek różnorodność. "Moja dziewczyna wychodzi za mąż" nie odróżnia się w żaden sposób od innych cukierkowych filmów, a jedyną porą, kiedy może się podobać, jest 3 nad ranem, gdy zmęczony bezsennością widz ogląda telewizję.