Recenzja filmu

Ludzka stonoga 2 (2011)
Tom Six
Laurence R. Harvey
Vivien Bridson

Martin, oskarowy czarny charakter

"Ludzka stonoga II (Full Sequence)" reklamowany był jako film dla ludzi o mocnych nerwach. Sugerowano, że poprzednia część była zaledwie zapowiedzią tego, co właśnie nadchodzi. Pytanie brzmi, czy
"Ludzka stonoga II (Full Sequence)" reklamowany był jako film dla ludzi o mocnych nerwach. Sugerowano, że poprzednia część była zaledwie zapowiedzią tego, co właśnie nadchodzi. Pytanie brzmi, czy spełniono obietnice?

I tutaj pojawia się pewna trudność. Ponieważ odpowiedź powinna brzmieć i tak, i nie. Tak, ponieważ mamy wspaniałą scenę z młotkiem, jest i scena skatologiczna, która z pewnością wstrząśnie niejednym słabszym żołądkiem. Znajdzie się jeszcze dramatyczny poród. Ta część jest z pewnością odważniejsza od poprzedniej. Ale z drugiej strony nie, ponieważ to trochę za mało jak na tyle obiecanek. Zapewniam, że każdy normalnie ułożony człowiek, obeznany z estetyką gore, nie będzie miał większych problemów z przyswojeniem rzekomej makabry.

Fabuła w części drugiej jest tak naprawdę nieistotna. Dlatego raczej nie ma sensu pastwić się nad jej błędami. Tych można by tutaj mnożyć. Nie są one istotne i dojdzie do tego każdy uważny widz pod koniec seansu, kiedy przekona się, co tak naprawdę zobaczył. Gra aktorska raczej nie powali nikogo na kolana, poza rolą główną. Laurence R. Harvey grający rolę Martina, niedorozwiniętego otyłego mikrusa, zachwyconego pierwszą częścią "The Human Centipede (First Sequence)". Fizjonomia aktora czyni go najmocniejszym elementem filmu. Jest to postać idealnie nadająca się do odegrania obleśnego perwersa, pedofila czy wykolejeńca. Powiem szczerze, gdyby nie on, film straciłby jakieś siedemdziesiąt procent swojej wartości.

Świat przedstawiony w filmie jest brudny, obskurny i zaludniony, przez wykolejonych ludzi. Czarno-biała tonacja potęguje jeszcze bardziej nieco paranoidalny klimat filmu. Psychodeliczny podkład muzyczny dobrze współgra z obrazem. Alienacja głównego bohatera jest dobrze pokazana a jego wewnętrzny świat ma swój mroczny i brudny posmak.

Reasumując, film ma swój klimat i wybór technologii czarno-białej liczyć należy na plus, ponieważ nie sprawia wrażenia zbędnej maniery, a ze względów oszczędności jest pomysłem nad wyraz trafionym. Ponadto są co najmniej trzy wspaniałe sceny gore. Ale największą zaletą filmu jest postać Martina. Człowiek-orkiestra. Moim zdaniem byłoby jeszcze smaczniej gdyby reżyser zechciał pójść odrobinę w stronę niemieckich ekspresjonistów i pobawić się światłocieniem.

Osobiście nie przepadam za tego typu produkcjami, jednak doceniam powyższe zalety. Z pewnością jest to tego rodzaju produkcja, która będzie miała tyle samo zwolenników, co przeciwników. Jeśli, jak go zakwalifikowano - obok horroru - jest to dramat, to przedstawia wyłącznie dramat Martina, filmowego oprawcy marzyciela. Dla mnie to właśnie on powstrzymywał mnie od przewijania akcji do przodu. Sposób, w jaki oblizuje palce, sprawia, że włos stanie Wam dęba na samą myśl, że taki typ mógłby choć zbliżyć się do Waszych pociech.

A jeśli ktoś chce zobaczyć naprawdę wstrząsający i szokujący film, niech sięgnie po "Srpski film". W przypadku "Ludzkiej stonogi I " padło zbyt dużo obietnic, jak w naszym sejmie, w większości bez pokrycia.
1 10
Moja ocena:
6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Recenzja Ludzka stonoga 2
Szaleniec ze skalpelem postanawia połączyć troje ludzi w jeden organizm - czasem sam pomysł na fabułę... czytaj więcej
Recenzja Ludzka stonoga 2
Praca brytyjskich cenzorów filmowych, jakkolwiek surowych, nie daje takiego pola do popisu jak profesja... czytaj więcej