Recenzja wyd. DVD filmu

Halloween (2007)
Rob Zombie
Malcolm McDowell
Brad Dourif

Biografia ikony horroru

Nie było ucieczki od tego, co zrobił Rob Zombie. Na fali odgrzewania starych klasyków trzeba było wziąć na warsztat również i to arcydzieło z 1978 roku. A wiec mamy nowy, przereklamowany remake
Nie było ucieczki od tego, co zrobił Rob Zombie. Na fali odgrzewania starych klasyków trzeba było wziąć na warsztat również i to arcydzieło z 1978 roku. A wiec mamy nowy, przereklamowany remake dla młodzieży, której nie było na świecie, jak powstawał pierwowzór. "Halloween" Roba Zombie to film za długi i momentami męczący, lepszy od "Resurrection" a słabszy nawet od "H20". Ilość trupów oczywiście zwiększona, sceny seksu wyostrzone - jednak to wszystko nie przekłada się na klimat. Jak to mówią terroryści: „lepiej nastraszyć 10000 niż zabić 100”. "Halloween" Zombiego dzieli się na dwie części, właściwie dwa inne filmy. Pierwsza - lepsza i druga, która jest popłuczynami po pierwowzorze z 78 roku. Dodatkowo w drugiej połowie mamy wręcz wzorcowe aktorstwo kwalifikujące się do Złotych Malin, w czym prym wiedzie fatalna wręcz bohaterka Laurie Strodle. Jej postać jest głupsza nawet od jej koleżanek i po prostu irytuje, momentami było mi ciężko ją znieść (trudno uwierzyć, że tak słynny morderca miał tak głupią siostrę). Pierwsza cześć jest ciekawa, choć zbyt poukładana i logiczna lub po prostu zrzynająca patenty z innych obłąkanych produkcji z rozmytym obrazem i głosem Loomisa w tle (jak „Ring”). Mamy tu post-grungowo pokazaną zdegenerowaną rodzinę i młodego, choć z początku introwertycznego buntownika, młodego Michaela. Wszystkie zbrodnie, które popełnił w młodości, są usprawiedliwione, gdyż eliminuje on swoich wrogów lub osoby, których śmierć odebrana została z obojętnością. Jedyna pozytywnie pokazana osoba w jego życiu to matka, która pomimo tego że jest striptizerką, jest dobrą rodzicielką i chce dla swego dziecka jak najlepiej. Dlatego wzruszający jest dla mnie moment jej samobójczej śmierci. Jednak odnosi się wrażenie, że inaczej być nie mogło, ktoś musiał sobie ulżyć po tych wszystkich nieodwracalnych wydarzeniach. Teraz Michael ma pełną swobodę w eksterminacji żywych organizmów. Bardzo słaba w tym filmie jest muzyka − albo są to znane Carpenterowskie motywy, albo jakiś ambient nijak się mający do całego filmu, który można wepchnąć w jakikolwiek współczesny horror. „HalloweenCarpentera to wręcz film muzyczny. Generalna ocena − film średni, a pieniądze nie zastąpią talentu.
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Recenzja Halloween
"Halloween" Johna Carpentera z 1978 roku to niekwestionowany klasyk gatunku. Wobec twórczej impotencji,... czytaj więcej
Recenzja Halloween
Jeden z memów internetowych, powielony przez znajomą mi osobę w popularnym serwisie społecznościowym,... czytaj więcej
Recenzja Halloween
"Halloween" Johna Carpentera dziś uważany jest arcydzieło gatunku. Nie ma się zresztą czemu dziwić. Obraz... czytaj więcej