Recenzja filmu

Cienka czerwona linia (1998)
Terrence Malick
Sean Penn
Adrien Brody

Wspaniały film o okrutnej wojnie

"Cienka czerwona linia" to film o okrucieństwie i bezsensie wojny. O przyjaźni, kruchości ludzkiego istnienia, cierpieniu i tęsknocie. Zagłębia się w psychikę walczących żołnierzy. Oni sami
"Cienka czerwona linia" to film o okrucieństwie i bezsensie wojny. O przyjaźni, kruchości ludzkiego istnienia, cierpieniu i tęsknocie. Zagłębia się w psychikę walczących żołnierzy. Oni sami opowiadają widzowi o swoich utrapieniach, bólu i wierze do Boga, który im pomoże, który wyprowadzi ich bezpiecznie, jak swoje ukochane owieczki do swej przystani. Oglądając film, coraz lepiej poznajemy i zżywamy się z bohaterami, przeżywamy to, co przeżywają oni. A to także dzięki doborowym kreacjom aktorskim (nawet w epizodach) takich gwiazd współczesnego kina, jak choćby: Sean Penn, James Caviezel, Adrien Brody, Nick Nolte, John Travolta, John Cusack... Mnie szczególnie poruszyła gra Jamesa Caviezela, znanego między innymi z "Pasji" Mela Gibsona, gdzie mistrzowsko wręcz wcielił się w rolę Chrystusa. Naprawdę szkoda, iż nie został nominowany za rolę w "Cienkiej czerwonej linii" do Oscara. Na pierwszy rzut oka ,"Cienka czerwona linia" to typowy film wojenny. Ot, II wojna światowa i starcie wojsk amerykańskich z japońskimi, jak zawsze w tego typu produkcjach. Ale nie... Film Terrence'a Malicka jest inny, głęboki i poruszający. Widz dostrzega, czym naprawdę jest wojna - nie tylko walką o chwałę i wygraną, ale o ludzkie życie. Przecież ktoś musi przegrać, a jeśli przegrywa, to na ogół ginie. Ginie, a wraz z jego śmiercią rujnuje się życie jego rodziny, która liczyła dni i godziny do jego powrotu... Jedną ze scen, która ścisnęła moje serce i wywołała w moich oczach łzy (a było takich sporo) była scena wtargnięcia wojsk USA do miejsca, gdzie stacjonowali Japończycy. W tej scenie najbardziej widać było okrucieństwo i bezwzględność wojny, cierpienie i ból przegranych, a także, co może wydać się dziwne, tych triumfujących. Elementem, który czyni ten film jeszcze doskonalszym i wspanialszym (nominacja do Oscara za najlepszy film i reżyserię za 1999 rok), była muzyka skomponowana przez znanego wszystkim z takich produkcji, jak "Pearl Harbour", "Gladiator" czy "Helikopter w ogniu" - Hansa Zimmera. Niewielu kompozytorów potrafi swoją muzyką zawładnąć sercem, umysłem i duszą widza i słuchacza. A Zimmer to potrafi. Na uwagę zasługują też fantastyczne zdjęcia Johna Tolla. Oglądający widzi rannych żołnierzy, trupy, ale także przyrodę zwierzęta, rośliny, przepiękną i malowniczą okolicę, wioskę murzyńską, tamtejszą ludność i wszystko to, co powinno się widzieć w każdym wojennym filmie, a niestety często po prostu tego brakuje. "Cienka czerwona linia" to cudowny film. I chociaż ktoś pewnie zarzuci mi nadmierne rozpływanie się nad nim, jest to mi obojętne. Film, o którym napisałam, jest warty obejrzenia i postawienia sobie pytania - na co komu ta wojna?
1 10
Moja ocena:
10
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Recenzja Cienka czerwona linia
"Cienka czerwona linia" Terrence'a Malicka to jeden z tych filmów, które wychodzą poza ramy swojego... czytaj więcej
Recenzja Cienka czerwona linia
Określenie "Cienkiej czerwonej linii" mianem filmu wojennego jest ogromnym uproszczeniem. Dzieło... czytaj więcej
Recenzja Cienka czerwona linia
Zekranizowany z wielkim rozmachem film wojenny "Cienka czerwona linia" na podstawie powieści Jamesa... czytaj więcej