Recenzja filmu

Anatomia upadku (2023)
Justine Triet
Sandra Hüller
Swann Arlaud

Ulgi nie będzie – współczesna "Lekcja anatomii doktora Tulpa"

Kto zabił? Ona? Oczywiste? Mało wyrafinowane? Może więc samobójstwo? Równie oczywiste i mało wyrafinowane? Film Justine Triet (premiera polska 23 lutego) trzyma w napięciu do ostatniej minuty,
Kto zabił? Ona? Oczywiste? Mało wyrafinowane? Może więc samobójstwo? Równie oczywiste i mało wyrafinowane?

Film Justine Triet (premiera polska 23 lutego) trzyma w napięciu do ostatniej minuty, momentami nawet irytuje i bywa nieznośny. Już od pierwszego kadru widz zostaje drażniony głośną muzyką wypełniającą wnętrze górskiego domu i kina – w mistrzowski sposób zostaje zatarta granica między byciem widzem a współuczestnikiem całego zdarzenia. Jesteśmy wręcz wciągnięci w atmosferę domu artystów Sandry i Samuela. Ona właśnie udziela wywiadu, on relaksuje się przy głośnej muzyce. Ich dziesięcioletni syn wraz z psem Snoopim wychodzą na spacer. Nic nie wróży nadchodzącego, mamy wrażenie, jakby bohaterowie doskonale znali swoje role, kwestie i miejsce w porannym rytuale dnia, jednak mimo wszystko coś nie pozwala widzowi pozostać spokojnym.


Muzyka narasta, atmosfera gęstnieje, dokończenie wywiadu zdaje się dla Sandry niemożliwe, więc umawia się z dziennikarką na inny termin. Z wnętrza unosi się ciągle ten sam zapętlony utwór współbrzmiący z zapętleniem całej sytuacji. W końcu powracający ze spaceru Daniel znajduje w śniegu ciało ojca obok ich domu. Akcja toczy się na uboczu, bez świadków bez zbędnej widowni - może to właśnie widzowie zostają powołani na świadków czegoś, czego w ogóle nie widzieli?

Zostajemy dość jasno zaproszeni przez Triet do udziału w śledztwie dotyczącym śmierci Samuela. Razem z prokuratorami, prawnikami węszymy za choćby najdrobniejszym tropem w sprawie, który pozwoliłby złapać oddech i delektować się przewidywalnością. Co stało się z Samuelem? Wypadł ze strychu, ktoś go zrzucił, skąd trzy plamy krwi na drewutni? Krok po kroku rozbieramy upadek aż do najcieńszych warstw dokładnie badając jego metaforyczną anatomię. Bohaterowie wyciągają małe niteczki zanęcając widza do obrania czyjejś ze stron. Kłótnia Sandry i Samuela w kuchni, brzdęk tłuczonego szkła, zrzucane, odrzucane i przerzucane poczucie winy za wypadek Daniela aż korcą do zajęcia stanowiska i wcale nie łatwo tej pokusie nie ulec. Być może studium anatomii upadku można by rozpocząć od pytań: Co właściwie łączy ludzi? Na ile podziały mogą być spajające? Na ile to, co spaja także sprzyja?


W filmie dotykamy nie tylko zbrodni jako takiej, to być może także zbrodnie dotyczące granic ról w rodzinie/parze, czy zbrodnie inicjacji, które w zamierzeniu miałyby prowadzić ku lepszemu.
 
"Myślałam, że poczuję ulgę. Gdy się przegrywa, sytuacja jest prosta. Gdy wygrywasz, oczekujesz jakiejś nagrody, ale nie ma żadnej, wygrywasz i tyle, to koniec".
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Recenzja Anatomia upadku
Czy ona to zrobiła? Czy jest za to odpowiedzialna? Czy jest morderczynią? Te pytania z całą pewnością... czytaj więcej
Recenzja Anatomia upadku
"Anatomia upadku" to hipnotyzujący film, który wciąga widza od pierwszych minut i trzyma w napięciu do... czytaj więcej