A ja ci powiem że się nie cieszę - tyle lat już Joaquin gra na prześwietnym poziomie, tyle skrajnie różnych ról za nim i nagle popcornowi specjaliści od kina go wielbią, hołubią i wynoszą na piedestał. Będzie jak z Ledgerem - bananowy szał, "najlepszy aktor i basta, jestem jego wielkim fanem <bo widziałem jedną rolę>" i tego typu teksty. Na bank.