Słuchawki PULSE Explore do PlayStation 5 – przebój czy rozbój?

Filmweb autor: /
https://www.filmweb.pl/news/Recenzja+s%C5%82uchawek+Pulse+Explore+do+PlayStation+5+%E2%80%93+przeb%C3%B3j+czy+rozb%C3%B3j-154884
Słuchawki PULSE Explore do PlayStation 5 – przebój czy rozbój?
Słuchawki nauszne czy douszne – oto jest pytanie! Zwłaszcza jeśli zamiast długich spacerów czy maratonów na bieżni czekają Was wyczerpujące sesje przy konsoli. Dedykowane PlayStation 5 oraz PlayStation Portal (czyli urządzeniu do streamowania obrazu z konsoli) "pchełki" Sony Pulse Explore to pierwsze licencjonowane słuchawki japońskiego giganta, w których nie będziecie wyglądać jak operatorzy drona. Czy jednak mniej faktycznie znaczy więcej? Oceniamy!

PULSE Explore – ergonomia



Z niewielkiego pudełka wyciągniecie etui w formie półokrągłego cylindra, stanowiące jednocześnie stację ładującą dla słuchawek. Wykonane jest z gładkiego plastiku, a jeśli idzie o jakość oraz design, całość nawiązuje do estetyki konsoli i większości licencjonowanych peryferiów. Słuchawki łączą się z konsolą za pośrednictwem autorskiej technologii PlayStation Link oraz wsuwanego w gniazdo USB-A dongla, a ich wyjmowanie i umieszczanie na powrót w etui jest intuicyjne i bezproblemowe.

 


Po włączeniu konsoli (lub PlayStation Portal) adapter wykrywa sprzęt błyskawicznie – jako że przy łączeniu z PS5 słuchawki nie korzystają z technologii Bluetooth, nie ma potrzeby ich synchronizowania. Warto również nadmienić, że działają też z PlayStation 4 – choć tutaj, z oczywistych względów, możliwość ich regulacji jest ograniczona.

Jak na standardy "pchełek", Pulse Explore są dość duże. Na wierzchu znajdują się przyciski synchronizacji Bluetooth (przydatnej w kontekście innych sprzętów) oraz regulacji głośności. Są wygodne w użytkowaniu, a wymacanie ich palcem nie sprawia większych trudności (to miła odmiana po nausznych monstrach pełnych wypustek, wihajstrów, przekładni i dźwigni kolejowych). W zestawie otrzymujemy zapas wymiennych "gumek" o różnych rozmiarach. Niestety, to udogodnienie wiąże się z pierwszym felerem. By włożyć słuchawki, należy wsunąć je do małżowiny, a następnie przekręcić odwrotnie do ruchu wskazówek zegara i dopasować. Dość powiedzieć, że nie jest to czynność tak intuicyjna, jak mogło by się na pierwszy rzut ucha wydawać. Osadzone, trzymają się mocno i choć przy dłuższych sesjach nie powodują poważniejszych dolegliwości w rodzaju bólu ucha czy zaczerwienień, skłamałbym, pisząc, że zapomnicie o ich istnieniu. To spory kawałek plastiku i minie trochę czasu, nim do niego przywykniecie.

PULSE Explore – jakość dźwięku, mikrofon, redukcja szumów



Dźwięk jest czysty, głęboki i wyraźny, skala tonów satysfakcjonuje, a jakiegokolwiek laga – bez względu na to, czy korzystamy z "peespiątki" z Portalu – nie stwierdzono. Jako osoba preferująca nieco wyrazistsze basy, jestem jednak odrobinę zawiedziony – w trakcie zabawy wydawały się delikatnie przytłumione. Możecie jednak zrzucić winę na moje gumowe ucho albo prowizoryczne ustawienia, zwłaszcza że podobne wrażenie nie było regułą.



Słuchawki pozbawione są funkcji redukcji szumów, obsługują natomiast dźwięk przestrzenny. Różnicę czuć zwłaszcza w grach wykorzystujących technologię dźwięku 3D – gdy nurkujemy w miasto razem ze Spider-Manem albo palimy gumę w "Gran Turismo 7", "ściana" dźwięków nabiera zróżnicowanej faktury. Pokuszę się wręcz o stwierdzenie, że w przypadku wielu tytułów od wewnętrznych studiów developerskich Sony Pulse Explore mogą być optymalnym wyborem. Oczywiście, Pulse Explore wykorzystamy również do słuchania muzyki z telefonu czy przy obsłudze PC (przez Bluetooth lub konwerter USB). W temacie jakości dźwięku niewiele takie zastosowanie zmienia – to sprzęt, który będzie ciekawą alternatywą dla większości dousznych słuchawek na rynku (z powodu osobistego skrzywienia, wyłączę z tego założenia produkty Apple). Warto natomiast wiedzieć, że większość kompatybilnych z PS5 i Potralem funkcji (z regulacją głośności za pomocą przycisków na czele) będzie wówczas niedostępna.

O ile moduł słuchawkowy można komplementować, o tyle trudno powiedzieć coś dobrego o mikrofonie – i to nawet pomimo faktu, że w przeciwieństwie do słuchawek, posiada aktywną redukcję szumów. W trakcie wielogodzinnej gry w sieci narzekano, że mój głos dobiega z wanny nakrytej kołdrą, pomstowano na przestery, wypominano króciutkie przerwy w transmisji audio i tym podobne felery. Fora tematyczne pełne są zresztą opowieści o kiepskiej jakości mikrofonu. Nie mam bladego pojęcia, skąd ten problem; mądrzejsi ode mnie twierdzą, że winne jest sterujące redukcją szumów AI. Zgadujcie w komentarzach.

PULSE Explore – cena, wydajność



Pełne naładowanie słuchawek zajmuje około godziny. W trakcie intensywnej gry rozładują się w około 5-6 godzin. Odłączone od źródła zasilania etui naładuje je natomiast 2-3 razy, zanim je również trzeba będzie podładować. Dwa plus osiemset, cztery w rozumie… Oznacza to mniej więcej tyle, że co 10-15 godzin zabawy będziecie musieli ładować etui. Jak na standardy niedzielnego grania, to niezły wynik. Jednak dla starych wiarusów, którzy zjedli zęby na platynowaniu gier albo maratonach online, może okazać się niewystarczający.

 


I tak dochodzimy do ceny. Dla wielu – zaporowej. Na 2 kwietnia roku pańskiego 2024 wynosi ona około 1000 złotych. Casualowy gracz może ją przeboleć, jeśli zależy mu przede wszystkim na intuicyjności obsługi, zmagania w sieci nie są jego chlebem powszednim, a poza grą na PS5 znajdzie dla słuchawek inne zastosowanie. Hardkorowiec będzie miał nieco trudniejsze życie, choć on akurat może docenić intrygujący design oraz jakość doznań audialnych. Pytanie, kto doceni kompatybilność z PlayStation Portal, jest retoryczne – to obecnie jedyne słuchawki, których nie trzeba podpinać do "konsolki" cumą holowniczą.

Mądrość ludowa głosi: poczekałbym na promkę. Osobiście się z nią nie zgadzam, bo mam obsesję na punkcie audio w giereczkach. I drugą, równie silną, na punkcie "pchełek". Jeśli jednak ktoś tych obsesji nie podziela, to cóż… warto poczekać. Jest na co.