"Grzesznicy", czyli diabelsko dobry film? Recenzja

Filmweb autor: /
https://www.filmweb.pl/news/%22Grzesznicy%22%2C+czyli+diabelsko+dobry+film+Recenzja-160558
"Grzesznicy", czyli diabelsko dobry film? Recenzja
źródło: Materiały prasowe
Do polskich kin weszli właśnie "Grzesznicy" w reżyserii Ryana Cooglera ("Czarna Pantera", "Creed: Narodziny legendy"). Jak broni się film z Michaelem B. Jordanem w roli głównej, połączenie dramatu, horroru i... musicalu? Recenzuje Bartosz Czartoryski. 
  

Myślą, mową i uczynkiem (recenzja filmu "Grzesznicy", reż. Ryan Coogler)




Jakkolwiek ironiczne jest to, że film opowiadający, jakby nie było, o życiu wiecznym, do kin na całym świecie trafia tuż przed świętami Wielkiej Nocy, trudno węszyć tutaj misterne strategie marketingowe. Ba, obfita reklama raczej się "Grzesznikom" nie przysłużyła, bo kto śledził zapowiedzi, trailery i przedpremierowe recenzje, ten zapewne natknął się przynajmniej na mętne sugestie, o co może w tym wszystkim chodzić. A jako że Ryan Coogler długo, bardzo długo myli tropy, aby bezceremonialnie roztrzaskać swój film gdzieś na półmetku, nomen omen grzechem jest opowiedzieć o tym, co się dzieje po owym fabularnym punkcie krytycznym. Stąd, czego nie kryję, będę się starał tańczyć może nie tyle twista, co wokół owego twistu. I nie pomylić kroków.
   
Coogler opiera bowiem "Grzeszników" na tak zwanych patentach i choć nie jest to może termin fachowy, to jednak oddaje naturę filmu, w którym upchnięto pomysł na pomyśle. Wyobrażam sobie, jakiej gatunkowej gimnastyki wymagało od reżysera utrzymanie tej chyboczącej się jengi. Bo są "Grzesznicy", istotnie, opowieścią o życiu wiecznym, w wymiarze i dosłownym, i całkiem metaforycznym: o pragnieniu pamiętania i bycia pamiętanym. Niekoniecznie za sztukę — aż takiej autorefleksji tu nie znajdziemy — ale także za nią. Stąd też bohaterem filmu uczynił Coogler dopiero stawiającego pierwsze kroki ku dorosłości domorosłego muzyka, marzącego może nie o karierze, co o życiu bluesmana. Młody Sammie (debiutujący na ekranie Miles Caton, chłopak o niesamowitym głosie) to syn pastora, ale bardziej od anielskiego chóru ciągnie go do piekielnych zawodzeń. Niestety, jest to samospełniająca się przepowiednia, bo zło ściągnięte zostaje odprawionym przezeń rytuałem, dopełnionym przy pieszczocie gitarowych strun. A może inaczej: może demonami, upiorami, złymi duchami są tutaj jego dwaj kuzyni, Smoke i Stack (Michael B. Jordan w podwójnej roli)? Mężczyźni po latach wracają z Chicago, gdzie mieli trzymać z samym Alem Capone, i zakładają knajpę dla czarnych.


To trudny czas. Choć od abolicji minęło już dobre kilkadziesiąt lat, to od premiery "Narodzin narodu" tylko kilkanaście, a od masakry w Tulsie zaledwie dekada. Może i czasy świetności Ku Klux Klanu minęły bezpowrotnie, lecz nadal do organizacji należą nie tylko szarzy ludzie, ale i wysoko postawieni Republikanie oraz Demokraci. Smoke i Stack, uznając trzeźwo, że lepszy diabeł znajomy niż obcy — a słowo to jest przecież dwuznaczne, oznacza i Szatana, i białasa — chcą osiąść na swoim i przysłużyć się lokalnej społeczności. Bracia bliźniacy to niemalże archetypiczni gangsterzy o gołębich sercach, nie szukający jednak rozgrzeszenia, pogodzeni z potępieniem, żyjący już życiem po życiu. Stąd tym boleśniejsze będzie ich zaskoczenie, kiedy odkryją, że jednak mają coś do stracenia – i to nie tylko bliskich. Stawką będzie bowiem ich kultura, ich historia, ich pamięć.

Całą recenzję autorstwa Bartosza Czartoryskiego przeczytacie TUTAJ.

"Grzesznicy" – zwiastun




O czym opowiadają"Grzesznicy"?



Chcąc zostawić za sobą burzliwą przeszłość, bracia bliźniacy wracają do rodzinnego miasta, żeby zacząć życie od nowa. Na miejscu przekonują się, że czeka na nich jeszcze gorsze zło.

W obsadzie znaleźli się m.in. Michael B. Jordan, Hailee Steinfeld, Jack O'Connell, Wunmi Mosaku, Lola Kirke i Li Jun Li.