Film opowiada prawdziwą historię psa rasy Akita, który należał do profesora Ueno (Tatsuya Nakadai). Towarzyszył on zawsze swemu panu w drodze do pracy i z powrotem; rano odprowadzał go na stację, a po południu przychodził po niego. Zwierzę po dziś dzień uważane jest w Japonii za symbol wierności i oddania.
obydwie wersje są piękne i wzruszające, ale jeśli miałabym wybrać- wybrałabym wersję amerykańską. Zgadzam się, że pies grający Hachiko powinień okazywać więcej uczuć, czego zabrakło w wersji japońskiej, która moim zdaniem i tak jest świetna i z pewnością warta obejrzenia.
W filmie moim zdaniem wszystko psuje pies grający Hachiko, który momentami wygląda jak kukła bez jakichkolwiek emocji. Pies był perfekcyjnie ułożony i przez to wypadł sztucznie - przykładowo przy spotkaniu po wielu latach z żoną swojego właściciela nawet nie zamerdał ogonem, a miłość profesora do psa wyglądała na...
wszystko to co w tej wersji było piękne skopiowano do amerykańskiej.
ujęcia, muzyka...
niestety amerykańska wersja w pogoni za pieniądzem, uprościła historię, zmieniła ją...
przecież ten pies żył na prawdę! jak można niszczyć te sceny?! tą historię?! tą prawdziwą historię tęsknoty?!
jak można niszczyć taki piękny...