Z jednej strony piękne zdjęcia, kostiumy i muzyka. Z drugiej - koszmarny angielski i wszechobecny "amerykański duch". W ogóle nie czuć klimatu azjatyckiego kina. To tak, jakby wybrac się do ogrodu japońskiego gdzieś w USA. Niby wszystko ladnie, pięknie i "japońsko", ale caly czas wiesz,że nie jesteś w Japonii, bo co chwila mijasz tłustych amerykanów, słyszysz angielski i gdzieś tam w oddali za drzewami widać McDonalds'a... Takie miałem odczucia podczas seansu. Jeśli chcesz się dowiedzieć czegoś więcej o Japonii i gejszach, to na pewno ten film nie będzie dobrym źródłem.Ale warto go zobaczyć chocby dla strony wizualnej i Ziyi Zhang:)