PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=11786}

Wrony

7,4 3 957
ocen
7,4 10 1 3957
7,6 5
ocen krytyków
Wrony
powrót do forum filmu Wrony

Tematyka filmu jest ciekawa choć.. czegoś brak. Niestety ale zbyt wielu rzeczy musimy się domyślać a za mało jest nam wyjaśniane, szkoda. Po za tym zauważyłem błąd logiczny - dziecko znika z ogrodu na cały dzień a nikt go nie szuka?? Przecież poruszają się po mieście, prowokując wiele dziwnych sytuacji a mimo to nich ich nie szuka. A przecież policja znalazłby ich max w kilka godzin... A potem jakby nigdy nic odstawia dziecko do jego domu... Po za tym to początek lat 90 (nic nie wskazuje żeby film się dział w innych relacjach czasowych) i dziwne wydają mi się mieszkania bez łazienek, i mycie się w miednicy...

A co od samego filmu to jednak trochę nuży, a ta "ucieczka" zbyt ekscytująca nie jest... a zachowanie głównej bohaterki często jest nie zrozumiałe. no i co oznaczały te dwie papierowe wycinaki tak ważne dla głównej bohaterki??

ocenił(a) film na 6
skoczek_narciarski

LOL mieszkania bez łazienek to do dzisiaj są proszę Pana.

Niskobudzetowy

No chyba nie

ocenił(a) film na 6
skoczek_narciarski

No chyba tak. A w 1994 tym bardziej. "Jedna czwarta mieszkań lub domów bez łazienki, co dziesiąte bez bieżącej wody i 35% bez centralnego ogrzewania - tak wygląda statystyka wyposażenia nieruchomości mieszkalnych w podstawowe instalacje sanitarne na wsi. W miastach sytuacja wygląda lepiej, ale nawet w niektórych dzielnicach warszawskich, 20% nieruchomości mieszkaniowych nie ma łazienki, a 10% bieżącej wody." http://www.wirtualnemedia.pl/artykul/mieszkanie-bez-lazienki-co-trzynaste-w-pols ce# artykuł z kwietnia 2012. Zdziwiony?

skoczek_narciarski

:/ obejrzyj sobie na polsacie program z tą babą która remontuje domy to się zdziwisz w temacie łazienek. A mamy 2020 rok a nie 1994.

ocenił(a) film na 5
skoczek_narciarski

Mam bardzo podobne wrażenia. I możliwe, że kiedyś, podobnie jak Ty, podniosę moją filmwebową ocenę o jedną gwiazdkę, ale na razie pozostanę przy "piątce".

Zacznę może od tego, że "Jestem" Doroty Kędzierzawskiej należy do moich ulubionych filmów. Te dwa filmy dzieli jednak spory odstęp czasowy -- i czas ten, jak mi się wydaje, posłużył rozwojowi talentu twórczyni.

"Wrony" bronią się głównie samym tematem i i klimatycznymi zdjęciami oraz muzyką. Natomiast esencja filmu, czyli sposób realizacji, dość ciekawego, pomysłu fabularnego nie stoją na wysokim poziomie. Bardzo męcząca jest powtarzalność i epizodyczność narracji: film właściwie w całości składa się z dość luźno nanizanych scenek i trochę przypomina etiudę. Co gorsza, scenki te są bardzo podobne w charakterze, część z nich w ogóle niczego do obrazu nie wnosi (np. ta, w której samotna "Wrona" idzie w sanałach i skarpetkach brzegiem morza, a potem chlapie rękami w wodzie na płyciźnie), a te w których bohaterki maszerują to tu, to tam, ulicami, z czasem naprawdę zaczynają nużyć. Nie sposób nie odnieść wrażenia, że nie tyle jesteśmy zapraszani do poznania i wczucia się w wewnętrzny świat dziewczynki odczuwającej osamotnienie, odrzucenie i brak ciepła, ile zasypuje się nas serią obrazków rodem z Andersena chcąc nieco sztucznie i na skróty wywołać u nas określone uczucia.

Zgadzam się ze "Skoczkiem" w kwestii wątpliwego prawdopodobieństwa tego, co oglądamy. Pomijając nawet (skądinąd trudny do pominięcia) fakt, że "Maleństwa" bardzo szybko zaczętoby poszukiwać, że dwie małe dziewczynki samotnie włóczące się po mieście łatwo zwracają uwagę (a nie wszyscy ludzie wykazują kompletną znieczulicę), że widział je przecież i policjant, trudno trochę wytłumaczyć, dlaczego właściwie Maleństwo poszło za Wroną. A nawet jeśli już poszło, to dlaczego pozostawało przy starszej dziewczynce tak długo. Wszak trudno stwierdzić, że Wrona była w stosunku do niego szczególnie serdeczna -- może miejscami starała się taka być, i może momentami nawet jej to się udawało, ale nie w takim stopniu, aby czteroletnie dziecko gotowe było na kilka godzin zapomnieć o ciepłym domu i serdecznych, kochających mamie i tacie. Końcowa scena rozstania, w której mała płacze i tuli się do Wrony jest dla mnie bardzo mocno na wyrost -- tak zachowywałoby się małe dziecko może po tygodniu bycia razem, i tylko jeśli miałoby świadomość, że nie ma dokąd od "przybranej matki" pójść. Wydaje mi się, że autorka trochę idealizuje tutaj dzieci i upraszcza sprawę, jeśli chodzi o szczerą spontaniczność ich emocji. Postaci Maleństwa trzeba natomiast oddać, że zagrana jest bardzo dobrze.

... Czego nie można niestety powiedzieć o pierwszoplanowej Wronie. Nie tyle jednak z powodu braku starań młodej aktorki, co raczej w rezultacie tego, jak rola ta została napisana i poprowadzona. Wiem, że agresja budzi agresję, że odrzucenie i osamotnienie powoduje stępienie empatii, że frustracja generuje gniew. Problem polega na tym, że z jednej strony nie bardzo w filmie ukazane jest to odrzucenie -- no dobrze: matki ciągle nie ma w domu, czasem jeździ gdzieś motorem z jakimś mężczyzną, nie widać, żeby okazywała córce czułość; trudno jednak powiedzieć, żeby się nią zupełnie nie interesowała, żeby o nią nie dbała, żeby w jakiś sposób się na niej wyżywała. Trochę więc i trudno uzasadnić ten poziom agresji i nerwowej złośliwości, jaki wykazuje Wrona. Może reżyserka oczekuje od widza, że ten, wnosząc po zachowaniach i odzywkach córki, dopowie sobie coś, czego (z niewiadomych przyczyn -- bo przecież nie z braku miejsca w tej dość rzadko utkanej opowieści) nie zobaczył na ekranie. Mnie to się nie udało i dlatego, choć czułem względem małej potagonistki pewne współczucie, trudno było mi się z nią identyfikować -- zrozumieć i współodczuwać to, przez co przechodzi.

Powtarzane kilkakrotnie w filmie "kra! kra!" bohaterki, podobnie jak jej "odczep się!", "wynoś się!", itp. wydawały mi się sztuczne i irytujące (szczególnie to pierwsze; jak Maleństwo mogło w tym paskudnym "kra! kra!" widzieć coś zajmującego, ciekawego, fajnego?!).

ocenił(a) film na 5
sbbbbs

PS Jeśli chodzi o wycinanki, to były to dwie postaci i sądzę, że przedstawiać miały rodziców Wrony. To jak gdyby byli "jej rodzice" -- może nie do końca prawdziwi, z krwi i kości, ale jedyni, których miała w komplecie (... z jednej z rozmów Wrony z Maleństwem wynika, że ojciec tej pierwszej odszedł od rodziny) i których mogła mieć zawsze przy sobie.

sbbbbs

No i generalnie się zgadzam z twoją długą wypowiedzią :) Chociaż kwestia Maleństwa - z jednej strony dzieci w takim wieku łatwo się przywiązują do innych, łatwo tez wchodzą w kontakty z innymi (nawet z obcymi) wiec może ten element aż tak naciągany nie jest. Bardziej razi to ze momentami Maleństwo jawi się jako super-inteligentne jak na wiek (motyw śpiewania kołysanki) a z drugiej strony w pozostałej większości czasu jako raczej typowa głupiutka kilkulatka która łatwo daje sobie wmówić nową mamusię (nawet jeśli przyjmiemy że traktuje to jako zabawę) .

Co do reszty to zgoda, Niestety ale generalnie konwencja filmu wpisuje się w Polską tendencję ze jak film polski ma być dobry i zauważony to musi to być ciężki, smutny i najlepiej nieco kontrowersyjny dramat...

Polacy nie umieją kręcić filmów familijnych czy obyczajowych, nawet filmy historyczne (druga mocna strona Polskich filmowców obok ciężkich dramów) wychodzą coraz gorzej...

ocenił(a) film na 5
skoczek_narciarski

Dzięki za odpowiedź :).

Co do ostatniego Twojego zdania, to polemizowałbym. Mnie akurat nurt społeczno-obyczajowy współczesnego polskiego kina na ogół się podoba. Z pośpiechu nie wymienię wszystkich, ani może najważniejszych spośród tych, które zrobiły na mnie bardzo dobre wrażenie, ale należą do nich na pewno wspomniane już "Jestem", a oprócz tego np. "Plac Zbawiciela", "Lęk wysokości", "Co słonko widziało", "Wymyk", czy "Statyści". Bardzo lubię też "młode" krótkie metraże tego gatunku.

Być może Twoja niechęć do polskich filmów obyczajowych wynika z tego, że -- jak mi się zdaje -- to absolutnie dominujący gatunek w polskiej kinematografii. Nie za bardzo są u nas reżyserzy próbujący powiedzieć coś uniwersalnego i wyrwanego z lokalnego kontekstu społeczno-kulturalnego. Ale, jak się tak zastanowić: czy istnieje w ogóle prawda o człowieku, gdy wyjmie się go z takiego kontekstu?

Co się zaś tyczy filmów familijnych, to ja mam pewne trudności z wyczuciem granic tego gatunku, ale zaliczyłbym do niego np. "Sztuczki", które uważam za film wręcz genialny.

sbbbbs

No nie wiem, moim zdaniem to w ogóle nie kreci się u nas filmów obyczajowych takich z prawdziwego zdarzenia, Gatunkowo większość polskich filmów oscyluje od głupawych komedii romantycznych do ciężkich dramatów. Stanów pośrednich de facto brak.

"Sztuczki" to też dramat obyczajowy, raczej.

"Jestem" widziałem ale to moim zdaniem gorsza wersja "Wrony" bo wiele podobnych elementów dało się zauważyć.

Reszta tytułów tylko to potwierdza - to wszystko ciężkie dramaty, Ponure, bez nadziejo bez happy endu. Wiele tytułów mógłbym do tego dorzucić ograniczę się do "Cześć Tereska" czy "Bandyty", a do tego cała twórczość Smarzowskiego którego absolutnie nie cenię bo moim zdaniem kręci kiepskie filmy, nasycone przesadnym dramatyzmem tylko po to by szokować. no ale generalnie "znawcy" się nim zachwycają. Co tylko potwierdza że polska kinematografia ciężkimi dramatami stoi...

ocenił(a) film na 5
skoczek_narciarski

Hmmm... Ja chyba naprawdę mam trudności z określaniem granic gatunków, i stąd, być może pewne nieporozumienie. Możliwe, że masz rację klasyfikując zaproponowane przeze mnie tytuły, jako dramaty. Jeśli będziesz jeszcze miał ochotę odpisać w tym wątku, to z chęcią dowiem się, jakie filmy (niekoniecznie polskie) reprezentować mogą, Twoim zdaniem, gatunek "film obyczajowy". To jest pytanie bez podtekstu -- po prostu jestem ciekaw, bo naprawdę nie jestem dobry w klasyfikowaniu.

Mimo tego, co napisałem przed chwilą, trudno mi się zgodzić z określeniem "Sztuczek" jako dramatu obyczajowego: rzeczywistość przedstawiona w nich nie jest raczej obiektywna: jest naginana pod kątem nieco bajkowej, przypowieściowej fabuły. To nie jest obraz skoncentrowany na w miarę wiernym odtworzeniu realiów społeczno-psychologicznych.

Co do "Jestem", to nasza różnica w ocenach oczywiście może wynikać z różnicy gustów. Zgadzam się, że fabuła właściwie rozgrywa te same motywy, ale -- moim zdaniem -- robi to naprawiając po drodze wszystkie błędy "Wron", co skutkuje filmem, jak dla mnie, znakomitym.

Jeśli chodzi o Smarzowskiego, nasze opinie tworzą jedność. Ja bym jednak nie nazwał jego stylistycznego nastawienia (zaślepienia?) "przesadnym dramatyzmem" tylko niemal karykaturalnym naturalizmem, albo wręcz turpizmem. Obejrzałem jego "Dom zły" i odebrałem ten film jako dobry -- pomyślałem: mocne to i odpychające, ale jakoś tam prawdziwe, wciągające, przekonujące, wstrząsające i oryginalne. Ale zacząłem oglądać "Pod Mocnym Aniołem" i po jakichś 20 minutach miałem dość: szczególnie, że książka Pilcha, której ekranizacją ma być film, absolutnie nie jest tak brutalna i nie podchodzi do problemu picia od strony fizjologicznej. Po tym doświadczeniu, oraz kilku zajawkowych fragmentach "Wesela" i "Drogówki" stwierdziłem, że ta estetyka zupełnie do mnie nie przemawia, więc nie będę robił krzywdy sobie i reżyserowi mordując się przy jego filmach, a potem hejtując je przy nadarzających się okazjach ;D.

skoczek_narciarski

Statystow odbieram jako cieply i mily w odbiorze (choc nie przeslodzony) film obyczajowy z nutka humoru i odrobina goryczy, ale na pewno nie jako typowy dramat. Polecilabym Ci rowniez "Pora umierac", "Biala sukienka", "Warszawa", "Jasminum" moze, pomimo iz ma wpleciony watek basniowy...

Vam

Jasminum to akurat kiepski film. Biała sukienka znowóż jawi mi się bliżej przyciężkiego dramatu obyczajowego niż filmu miłego i ciepłego odbioru mimo iż mi się podobał.

ocenił(a) film na 8
skoczek_narciarski

Widziałeś chyba inny film. Tuż po zniknięciu dziewczynki z ogrodu jest pokazanych kilka scen w których bohaterki uciekają przed policjantem. Więc policja została powiadomiona bo zdziwiłbym się gdyby nie była. W filmie faktycznie trzeba się zbyt wielu rzeczy domyślać ale tylko wtedy gdy jest się osobnikiem, który nie potrafi sobie wyobrazić mieszkania bez kibla.

vicovaro25

Widziałem ten film już dość dawno temu więc nie pamiętam wszystkich szczegółów, ale gdyby policja była faktycznie powiadomiona to zostałyby zatrzymane prawie natychmiast a jednak chodzą po mieście sobie zupełnie swobodnie. Tyle w temacie.

ocenił(a) film na 8
skoczek_narciarski

Czy to jest według ciebie logiczne że wypisujesz jakieś bzdety na temat filmu którego nie pamiętasz i nadajesz im rangę argumentów, które zaniżają jego ocenę? Czy uważasz że ktoś kto popełnia tak rażący błąd logiczny w lapidarnej wypowiedzi na forum ma kwalifikacje do tego by wynajdywać błędy logiczne w fabule poważnego obrazu doświadczonej reżyserki?

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
skoczek_narciarski

ja do zerówki czyli jakoś do 99 roku nie mialam łazienki i mysle, że wiele ludzi też

krawiec93

Może faktycznie przesadziłem, Obecnie jestem bogatszy o pracę w MOPS-e i zdecydowanie mniej rzeczy mnie dziwi niż 4 lata temu :)

skoczek_narciarski

:)) no łatwiej zawsze ocenić jak sie ma do czynienia :) pozdrawiam :))

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones