Rozgrywka w imię perfekcji, ku doskonałości. Zafascynowała mnie postać Fletcher'a. Kreacja bohatera - mistrzowska. Film zasługuje na najwyższe noty, nawet jeśli są tacy, którzy dopatrują się "merytorycznych błędów" - w tym przypadku, nie warto. Przesłanie jest znacznie ważniejsze i "głośniejsze". Seans naprawdę z górnej półki.
Film jest jednak przewrotny - mówi jak zostać sprawnym instrumentalistą, którego zatrudni Wynton Marsalis w Lincoln Center. Nie mówi, jak zostać wielkim muzykiem. Przykład Charlie Parkera, który przewija się przez cały film jest tu podany prowokacyjnie - Parker był wielkim muzykiem a dopiero potem wielkim saksofonistą altowym. Doskonałość instrumantalna jest dana setkom perkusistów na świecie. Ale dopiero gdy się trafi na swojego Wayne'a Shortera, staje się Brianem Blade. Ale ta prowokacja nie obniża wartości filmu.